ODCINEK VII

23 4 3
                                    


Jak dobrze wiadomo Sir Erlang był jednym z nadwornych mistrzów sztuk walki mieczem świetlnym. Był on jednym z najlepszych Talavarbajów w całej Pirlandii. Miał on wielu uczni, z których wyciskał siódme poty, a wszystko po to, by stali się jak najlepszymi Talavarbajami, którzy prócz wybitnego władania mieczami, potrafią kierować się rozumem i szacunkiem wobec przeciwnika. Erlang nauczał nawet samego Lorda Mydliniego, stosując co tygodniowy trening w lasach Jebudii. Zwykle odbywał się on wczesnym rankiem, jeszcze nim słońce zaczyna świecić swym blaskiem. Jednak dziś zamierzali go wykonać, gdy słońce będzie już zmierzać ku zachodowi. A to dlatego, że słońce w Pirlandii prażyło niemiłosiernie, więc nim by doszli na miejsce, żar zdążyłby zmęczyć naszych Talavarbajów. Ochichiru siedział w swojej komnacie, zajmując się stosem dokumentów, które otrzymał od jego podwładnych. Musiał on bowiem sprawdzić spisy wszystkich lokali, które należały do niego, napisać dokumenty przedłużenia wynajmu oraz obliczyć wartości nowych lokali, by mógł je sprzedać. Nienawidził tej części swych obowiązków całym sercem. Wołał on zdobywać nowe tereny, walcząc na nieznanych ziemiach czy podziwiać Pirlandię przez Szybę swego Vimana. Zmęczony wielogodzinną papierkową robotą, wstał i ruszył ku oknie, prostując przy tym kości. Patrząc przez nie, zauważył dwójkę ludzi, biegnących w stronę lasu Jebudii. Wytężył on, więc wzrok, chcąc dowiedzieć się któż to taki. Po dłuższej chwili zorientował się, że to dwie dziewczynki. Chciał on przyjrzeć się dokładniej dzieciom, ale one zniknęły już w zieleni lasu. Odszedł, więc od okna zastanawiając się nad tym co zauważył. Na dworze Mydlinich nie ma zbyt wielu dziewczynek, więc to zdziwiło go jeszcze bardziej. Pogrążony w myślach, zasiadł na jednym ze skórzanych foteli, a wtem go olśniło. "DWIE DZIEWCZYNKI!" - krzyknął tak głośno, że Żercy sprawujący właśnie wartę pod jego drzwiami z pewnością go usłyszeli. Były to Babette i Lorelei, tak z pewnością to były one. Zadowolony tym, że obie dziewczynki, spędzają ze sobą czas, postanowił wrócić do przerwanego zajęcia. Jednak po kilkunastu minutach pracy, coś zaniepokoiło jego myśli. Dziewczynki wcześniej nie spędzały ze sobą zbyt wiele czasu, nie rozmawiały nawet ze sobą, wręcz się ignorowały. Widać było, że nie przepadają za sobą. Dlaczego więc teraz, tak nagle wybierają się razem do lasu? Zaniepokojony Lord Mydlini, próbował odpędzić złe myśli, ale na nic się to zdało. Wyszedł, więc on w poszukiwaniu Sir Erlanga, aby pod pretekstem treningu, sprawdzić, gdzie udały się dziewczynki. Znalazł go wyjątkowo szybko, niedaleko karczmy Sarayii, gdzie często spędzał swój czas wolny. Ochichiru bez owijania w bawełnę, kazał Erlangowi zabrać swój miecz oraz ich rumaki i ruszyć w stronę lasu Jebudii. Nie mogąc sprzeciwić się Lordowi, nasz zdolny Talavarbaj, ruszył w skazane miejsce. Im głębiej lasu, tym bardziej Ochichiru był zaniepokojony. Nie zwracał już uwagi czy kroczy wyznaczoną ścieżką czy też z niej zboczył, chciał tylko jak najszybciej znaleźć dziewczynki. Byli już blisko miejsca treningów, kiedy uslyszał głośny krzyk "Babette!". Lord pobiegł najszybciej jak tylko mógł, niszcząc wszystko co stanęło mu na drodze. Kiedy dotarł na miejsce zobaczył ciało Termisa oraz Lorelei, która płakała nad ciałem Babette. Ochichiru nigdy nie był tak mocno zdezorientowany, czuł się zagubiony, kompletnie zlękniony. Podbiegł do ciała Babette, krzycząc, by się zbudziła i przestała udawać, ale to nie działało. Nie wiedzął co ma robić, próbować ratować ją za pomocą dobrze znanych metod czy jak najszybciej przetransportować ją do dworu. Siedział nad ciałem dziewczynki tak, dobre parę minut. A wtedy zza drzew wyłonił się Erlang wraz z końmi, który jeszcze nie wiedział co się stało. Gdy zobaczył Lorda pochylającego się nad Babette, wiedział, że musi interweniować. Krzyknął głośno do Ochichiru, by ten otrząsnął się, przecież nie ma teraz czasu, by się rozczulać, liczy się każda chwila. To podziało, Lord w mgnieniu oka, zabrał Babette na swojego konia i ruszył do dworu. Erlang miał zamiar wracać, ale usłyszał szloch Lorelei. Łkała, wypowiadając słowa przeprosin, na przemian z imieniem Babette. Erlang odwrócił się i spojrzał na dziedziczkę. Prychnął tylko coś niezrozumiale w jej kierunku i odszedł. A Lorelei została sama w głębiach lasu Jebudii, rozpaczliwie płacząc nad skutkami jej czynów.

The Pirland SagaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz