Babette obudziła się w ciemnej komnacie, gdzie jednym jasnym ośrodkiem była gasnąca świeca. Była oszołomiona, nie wiedziała co się stało, ani jak długo jest w tym miejscu. Kompletnie nie mogła rozpoznać, lokalizacji, w której się znajduje. Kiedy tylko dłużej patrzyła w jedno miejsce, obraz zamazywał się jej przed oczami. Postanowiła jednak, że rozejrzy się po miejscu, do którego trafiła. Zrzuciła kołdrę ze swoich nóg i przysiadła na krańcu łóżka, poczuła jednak lekkie ukłucie w brzuchu, ale to jej nie powstrzymało. Wstała i zwartym krokiem ruszyła ku drzwiom. Jednak utrzymanie równowagi było nie lada wyzwaniem. Chwiejnym krokiem zbliżała się ku drzwiom. Każdy człowiek byłby uradowany, gdyby po tak ciężkich ranach, potrafiłby przejść tyle ile ona, ale Babette była zirytowana, bo wiedziała, że potrafiłaby zrobić to szybciej. Jej ciało również było poirytowane. Ono wiedziało najlepiej, że dziewczyna powinna jeszcze odpoczywać i nie wysilać się tak bardzo. Gdy była już blisko drzwi, organizm dał jej znak. Był nim ból, który przeszył ją od stóp do głów. Upadła zwijając się w kłębek. Właśnie wtedy zauważyła, fotel, na którym ktoś wcześniej spał, ale wraz z jej upadkiem obudził się i ją zauważył. Mydlini zerwał się z fotela i pobiegł w kierunku Babette, wołając do Żerców, by jak najszybciej przyprowadzili lekarza. Ochichiru, próbował zatamować krwawienie rękoma, ale ono tylko się zwiększało. Oderwał, więc spory kawałek materiału ze swych szat i przycisnął mocno do rany Babette, mówiąc, by wytrzymała jeszcze chwilę, bo lekarz zaraz się pojawi. Ale Babette nie zwracała uwagi na jego słowa, patrzyła tylko na jego zacięty wyraz twarzy, zastanawiając się, dlaczego tak rozpaczliwie chce ją uratować. Była przecież tylko zwykłą mieszczanką, czym takim, więc mogła mu zaimponować. Te myśli dręczyły Babette aż do chwili, gdy zemdlała. Obudziła się parę dni później. A właściwie została obudzona przez chrapanie Lorelei, która czuwała przy niej. Mieszczanka szturchnęła dziedziczkę, na co ta szybko się zbudziła, zaniepokojona tym, że znów przyłapano ją na drzemce podczas czuwania. Babette musiała dowiedzieć się wielu rzeczy, a Lorelei musiała jej w tym pomóc. Dziedziczka początkowo na każde pytanie, odpowiadała, zaczynając zdanie od przepraszam, ale kiedy zauważyła, że Babette ściska pięść, gdy znów zaczynała od tego słowa, przestała, wolała nie pogarszać sytuacji. Dziewczynie zajęło dość długo objaśniania całej sytuacji, gdy Babette była nieprzytomna, ale gdy już skończyła, mieszczanka była świadoma tego, co działo się, gdy spała. Dziewczyna chciała dowiedzieć się jeszcze paru rzeczy, ale nie było jej to dane, gdyż do komnaty wszedł Lord Mydlini. Gdy tylko zauważył Babette, otworzył szerzej oczy, ale szybko znów je przymknął i szepnął na ucho do jednego z Żerców, by przyprowadził lekarza. Specjalista dotarł szybko i zajął się raną Babette, a później opuścił komnatę wraz z Żercami. Zostali tam tylko oni troje. Mydlini długo czekał, aby dowiedzieć się, dlaczego dziewczynki wybrały się tego dnia do lasu Jebudii i właśnie dziś miał poznać prawdę. Bezceremonialnie rzucił "dlaczego?", a ono nieprzyjemnie zawisło w powietrzu. Żadna z dziewczynek się nie odzywała. Babette patrzyła bez życia w ścianę, a Lorelei spoglądała to na mieszczankę, to na ojca. Lord się nie poddawał zapytał ponownie, ale odpowiedzi nie uzyskał. Powtórzył, więc pytanie trzeci raz, a kiedy znów nie usłyszał odpowiedzi, poprawił się tylko na fotelu i czekał. W pokoju zapanowała uciążliwa cisza. Lorelei już chciała ją przerwać, ale wtedy odezwał się Babette. Rzekła tylko jedno słowo - "trening". Spojrzała później na Lorda i powtórzyła. Zdziwiony Lord, zmarszczył brwi i oczekiwał na rozwinięcie tematu, które nie nadchodziło, lecz Mydlini nie poddawał się. Poprosił, by opowiedziała całą historię, a Babette to zrobiła. Jednak opowiedziała okrojoną historię, w której Lorelei uchodziła za niewinną, a głównym tematem była ochrona przed Termisem. Gdy Lord wyszedł, Lorelei przybiegła do łoża i mocno szturchnęła dziewczynę. Z ust dziedziczki wypłynęło milion pytań, z których połowa brzmiała czy oszalała, a druga dlaczego to zrobiła. Babette odpowiedziała na nie prosto. Obie dziewczynki wiedziały jak to jest stracić matkę, ale Lorelei nie wiedziała jak jest stracić ojca, więc Babette nie chciała, by i dziedziczka przeżyła też ten ból. Byłby on jeszcze silniejszy od pierwszego, gdyż nie miałaby komu wypłakać się w ramię, nie zaznałaby ona już więcej rodzicielskiego ciepła ani nie miałaby już do kogo wracać. Babette dobrze znała ten ból i nie chciała, by ktokolwiek go zaznał, a tym bardziej jeśli to miałoby stać się z jej powodu. W tamtej chwili Lorelei nie wiedziała co powiedzieć, łzy same pociekły jej z oczu, a jedyne co chciała zrobić to uścisnąć jak najmocniej dziewczynę. Od tego dnia Lorelei nigdy więcej nie pomyślała o Babette jako przeciwniczce. Od teraz widziała w niej tylko przyjaciółkę, której nigdy nie miała, starszą siostrę, która ochroni ją przed wszystkim, ale głównie jako osobę, której może bezgranicznie ufać.
CZYTASZ
The Pirland Saga
AdventureUsiądź wygodnie człowiecze i wysłuchaj historii o królestwie Pirlandii. Niegdyś rządzonej przez króla Jonathana, teraz mocarstwie bez władcy. Posłuchaj o złowrogich czynach Lorda Mydliniego i dziejach wielkich bóstw lasów Jebudii. Dojrzewaj w pokorz...