ODCINEK XII

8 2 0
                                    


Mijały dni, tygodnie i miesiące, a Babette oraz Lorelei nadal nie potrafiły rozwikłać zagadki jaka powstała w dniu pierwszego spotkania z trójką rodzeństwa. Jednak nie przeszkadzało im to tak bardzo, wiadomo było, że ciekawość robiła swoje, ale czasami dziewczęta, zastanawiały się czy, aby na pewno chcą dowiedzieć się sekretu jaki ukrywają ich przyjaciele. Czy były gotowe na to, że to może zniszczysz przyjaźń, która sprawiała im tak dużo radości? Z czasem przestały zwracać na to uwagę, ale wciąż w ich głowach krążyło ów pytanie :
- "Cóż takiego ukrywają?"
Dni piątki latorośli mijały spokojnie. Przepełnione były młodzieńczym wigorem, ale czasami i starczym lenistwem. Ćwiczyli razem poznane techniki władania mieczem, studiowali antyczne księgi, a czasami próbowali swoich sił w nauce języka Igbu. Z każdym dniem Lorelei i Okast zbliżali się do siebie. Gołym okiem widać było, że ta dwójka ma się ku sobie, jednak nikt z tej dwójki nie był pewny co do uczuć tej drugiej. Nawet bezpośrednie przytyki pozostałych, nie utwierdzały ich w przekonaniu, że oboje czują do siebie to samo. Nastał i dzień, w którym Okast miał wejść w wiek dojrzałości i stać się prawdziwym i pełnoprawnym bóstwem ziemskim. Tego dnia miała odbyć się ceremonia inicjacji. Całe Lonso miało mnóstwo roboty, każdy kto tylko mógł pracował, aby młode bóstwo przeżyło najwspanialej dzień, w którym zostanie wywyższony ponad innych. Ceremonia miała rozpocząć się wieczorem, tuż po zakończeniu nauk Giovany. Wyznawcy mieli uczestniczyć w tej ważnej chwili i z radością i chwałą przyjąć Okasta. Jednak chłopiec nie myślał  jeszcze wtedy jak wielkie błogosławieństwo ma przyjąć. Jego myśli zaplątała całkiem inna sprawa, a dokładniej sytuacja z bliską mu osobą. Wczorajszego wieczora spotkał się z Lorelei, by ćwiczyć władanie mieczem, a po owocnej nauce, zasiedli oni na pobliskiej łące i zaczęli rozmawiać. Zajęci rozmową, nie zauważyli jak czas szybko upływał. I tak zaszło słońce, a ta dwójka wciąż rozmawiała. Jednak wraz z zachodem słońca, zawiało chłodem przez co Lorelei zaczęła trzęś się z zimna. Okast ściągnął, więc swoje wierzchnie okrycie i nałożył je na ramiona dziewczyny. Rozmawiali tak jeszcze z godzinę, aż oboje uznali, że czas już wracać. Okast jako mężczyzna z zasadami, nie mógł pozwolić, by dziewczyna wracała sama, w dodatku w nocy i z lasu Jebudii. Ruszyli, więc w stronę dworu Mydlinich. Byli już blisko krańca lasu Jebudii i bramy do dworu Mydlinich, której pilnowało kilka Żerców. Okast, wolał nie ryzykować, ktoś z mieszczan, pobierających nauki u jego matki mógłby jeszcze go rozpoznać, a to mogłoby zagrażać bezpieczeństwu Lonso i jego rodzinie. Powiedział, więc dziewczynie, że dalej powinna dać już sobie radę, na co ona przytaknęła i zaczęła ściągać odzienie jakie dał jej Okast, ale ten kiwnął przecząco głową i szepnął ciche "następnym razem". Lorelei ruszyła, więc ku bramie. Chłopak czekał aż ta wejdzie do środka i gdy to zobaczył ruszył w swoją stronę. W drodze powrotnej zastanawiał się czy ktoś mógł go zauważyć, ale odepchnął te myśli bardzo szybko. Był przecież daleko od bramy, a mrok przykrył jego twarz. Nikt, nawet z sokolim wzrokiem nie mógł go zauważyć. Chłopak mylił się srogo, o czym miał się dowiedzieć dnia następnego. Słońce powoli chyliło się już ku zachodowi, a przygotowania do ceremonii  wciąż trwały. W tym czasie Lorelei zastanawiał się nad słowami chłopaka jakie rzucił na odchodne. Kiedy miał być ów następny raz? Dziś a może jutro? Postanowiła nie myśleć zbyt wiele i wybrać się do Okasta, pomimo tego, że nie pokazał jej nigdy miejsca, gdzie mieszka, ona czaiła się wielokrotnie, by zobaczyć dokąd zmierza, lecz za każdym razem gdzieś jej umykał. Idąc, myślała co powinna powiedzieć, kiedy go spotka. Nie mógł się, bowiem dowiedzieć, skąd wiedziała dokąd ma zmierzać. Myślała o tym, aż dotarła do miejsca rozwidlenia, gdzie chłopak zawsze jej umykał. Zaczęła się zastanawiać, która ścieżkę powinna wybrać, kiedy zobaczyła grupkę ludzi, która niosła ze sobą świece. Lorelei ruszyła za nimi. Ludzie musieli skądś wracać do swojej wioski, w której mógł mieszkać Okast. Wędrowała za ludźmi w bezpiecznym odstępie, aż ci weszli do wioski. Było w niej pełno ludzi, którzy mieli ze sobą świece. Gwar rozmów rozlewał się po całym terenie, zagłuszając muzykę, do której podskakiwały dzieci. Lorelei w tłumie ujrzała grupę, w której jedna z osób wydawała jej się znajoma. Była to Aureliusza, rozmawiała ona z mieszczanami, z wielkim uśmiechem, wskazując na kogoś kto się do nich zbliżał. Gdy ów ktoś dołączył do grupki, Lorelei uświadomiła sobie, że to Mortycja, która przyniosła świece dla mieszczan. Lorelei z zaciekawieniem przyglądała się całej sytuacji. Nie wierzyła w to co widzi, właściwie nie wiedziała do końca co się właśnie dzieje. W końcu postanowiła wyjść z kryjówki i zapytać swoich przyjaciół co to ma być, ale wtedy zobaczyła go. Wyszedł z tawerny z wielkim uśmiechem. Na sobie miał białą szatę, a jego włosy były delikatnie potargane przez chłodny wiatr jaki przed chwilą zawiał. Zmierzał w stronę grupy z jaką rozmawiały jego siostry, ale wtedy zobaczył Lorelei. Na ten widok oniemiał. Dziewczyna chciała do niego wyjść, ale ten machnął żeby się nie ruszała. Podszedł do miejsca, gdzie planował i zaczął rozmowę z mieszczanami. Nie potrafił się jednak na niej skupić, bo co chwilę zerkał na Lorelei, która kryła się za krzakami. Rozmowa ciągła się niemiłosiernie, ale on cierpliwie czekał aż wyznawcy skończą swe androny. Ziewnął ze znudzenia i po raz setny spojrzał na Lorelei, tym razem wybałuszając oczy. Zobaczył bowiem Termisa, który właśnie znalazł swoją nową ofiarę. Chłopak, ruszył w stronę dziewczyny, zrzucając przy tym swój odświętny płaszcz i wyjmując miecz świetlny. Rzucił się na Lorelei, osłaniając ją przed ciosem ogromnego psa, lecz tym samym narażając siebie. Chłopak zamknął oczy, oczekując na cios. Termis skoczył, podnosząc łapę i zadając rany na ciele Okasta. Chłopak czekał na kolejny, lecz ten nie naszedł. Spojrzał, więc spod pachy i zobaczył Mydliniego i Żerców. Lord zrzucił chłopca znad ciała jego córki, przykładając ostrze do szyi. Z pogardą spojrzał na niego i zapytał kimże on jest, by rzucać się na córkę Lorda. Lorelei podbiegła do ojca, prosząc, by odsunął ostrze, lecz ten nie posłuchał. Dziewczyna, tłumaczyła, że jest jej przyjacielem, lecz Mydlini nie słuchał. Siostry Okasta, ruszyły, by pomóc bratu, jednakże Żercy powstrzymali je. A wtedy Lord rzekł :
- "A więc, to ty jesteś bóstwem ziemi, które dzisiaj ma ceremonię wejścia."
Lorelei spojrzała na ojca, a później na Okasta, Mydlini wykorzystał to, pytając -
- "Nie powiedział ci?"
Lorelei podeszła do przyjaciela, prosząc, by ten wytłumaczył jej, o co w tym wszystkim chodzi, ale ten nie odpowiedział nic. A Mydlini rozpoczął swe sądy, mówiąc :
- " Chłopcze, doprawdy sądziłeś, że nie wiedziałem z kim spotykały się moje córki? Myślisz, że byłbym na tyle głupi? Wiedziałem o wszystkim. Czekałem tylko, na moment, w którym dowiedzą się, gdzie ty i reszta twej plugawej rodziny mieszka, aby raz na zawsze pozbyć się was. Myślisz, że nikt nie widział cię,  gdy ostatnim razem, zapuściłeś się przy granicy lasu Jebudii i dworu Mydlinich? Doprawdy, powinieneś być bardziej ostrożny! Ty i twoja rodzina powinniście raz na zawsze zniknąć i dziś się to stanie!"
Wywód Mydliniego przerwała Lorelei, która błagała, wręcz krzyczała, by się zlitował, ale ten nie słuchał. Mydlini miał znów zacząć swe wywody, lecz wtedy Okast zabrał głos.
- " Wyrzeknę się swego imienia i pochodzenia, zostanę twoim sługusem, lecz moją rodzinę zostaw w spokoju."
Aureliusza i Mortycja krzyczały, szarpały się, robiły wszystko, by tylko dostać się do brata. Nie mogły na to pozwolić, mogą przecież użyć mocy. Odrobina obrzęków nie powinna im nic złego zrobić, dadzą radę, opanują swe żywioły, niech tylko dostaną się do brata, ale ich starania szły na marne. Lorelei błagała ojca, by wypuścił Okasta. Łzy dziewczyny spływały po policzkach, a prośby po chwili zmieniły się w bełkot. Uczniowie Giovany patrzeli ze zdumieniem na całą sytuację. Niektórzy z nich rozpoczęli modły, prosząc o łaskę. Nagle ucichło, zapadła decyzja. Mydlini wyraził zgodę.

The Pirland SagaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz