7

591 37 3
                                    

To był Alex.
Najpierw spojrzał w prawo a potem w lewo. Potem stronie siedziałem. Przestraszył się.

Alex pov
Wszedłem do jakiegoś szałas. Chciałem się rozejrzeć najpierw spojrzałem w prawo a później w lewo. Przeraziłem się. W życiu nie widziałem tak roztrzęsionego Bill'a. Miał kolana przesunięte do klatki piersiowej a między nimi głowę. Trząsł się delikatnie i trzymał rękę na ustach żeby powstrzymać choć trochę szloch. Oddychał płytko i szybko.
-Te Dorito- powiedziałem oschle a on jak na zawołanie podniósł głowę i zaczął wycierać łzy rękawem od bluzy.-Co ci?-dodałem
-N-nic- powiedział dalej ścierając łzy
-To że cię nienawidzę nie znaczy że nic nie widzę (nawet nie czuje gdy rysuje ~Autorka)- Poszedłem do niego- Mów.
-B-bo... Wiesz że kiedyś wywołałem dziwnogedon... i teraz spotkałem chłopaka który mnie "pokonał" 7 lat temu. Miał wypadek no i chciałem mu pomóc. Zabrałem go do tej ruiny i zaczęliśmy rozmawiać...fajnie było w końcu z kimś pogadać...zaproponował mi mieszkanie u niego... Następnego dnia obudziłem się chwilę po jego wyjściu z pokoju... Zszedłem na dół.. czytał coś... słyszałem jego myśli... Myślał"No i zostaje z nim sam a co jeśli mu się coś od widzi i zrobi mi krzywdę?! Skoro ich nie ma jestem zdany sam na siebie!" Ja naprawdę się zmieniłem no ale jestem demonem... No ale chociaż mógł spróbować...a najgorsze jest to że chyba się zakochałem.
-Uuu Wielki Bill Chiper zakochał się w śmiertelniku. Ciekawe co powie na to twój ojciec.
-Mój rodziciel (bo ojcem nie można go nazwać) ma mnie gdzieś. Odebrali mi większość mocy, rodzinę i osobę na której mi zależało.
-Skoro nie masz mocy to w takim razie mogę cię zabić!- zacząłem śmiać jak jakiś psychol
-A proszę cię bardzo mam dość...- schował głowę z powrotem między nogi i CHYBA zaczął znowu płakać. Cicho bo cicho ale usłyszałem.
-Ugh nie wieże że to robię- złotooki podniósł głowę i znowu spojrzał na mnie czerwonymi od płaczu oczami i pytając spojrzeniem- Let's make a deal Dorito...
-T-ty se jaja że mnie robisz czy co?!- wystawiłem w jego stronę pałacą się na żółto rękę.
-Ty mi pomożesz odnaleźć pewne rzeczy a ja pomogę Ci z tym śmiertelnikiem. Stoi?- blądyn niepewnie wstał i chwycił moją dłoń.
-Stoi.
-No to lecim do szczeniaka.
-C-co? Ale-
-Nie ma żadnego ale idziemy- położyłem rękę na jego ramieniu- no lecim teleportuj nas- chłopak pstryknał palcami i znaleźli się przed chatę ja ruszyłem a on dalej stał w miejscu- no idziesz czy nie?
-Ale ja... Nie! Wyglądam jak te miasto po mojej "zabawie"! Nie pójdę tak do niego-
-Ugh- pstryknałem palcami a chłopak już był ubrany w czarne rurki, a do ich przymioty mały srebrny łańcuszek, białą koszule, żółtą marynarkę sięgającą prawie do ziemi, czarny cylinder i myszkę tego samego koloru.
-Ale mi chodziło i twarz debilu.
-Stary, wredny Bill powrócił, a i przy twarzy nie będę Ci kombinować bo to się źle skończyć
-Ugh dobra..
-No to idziemy-
Bill pov
Alex pstryknął palcami ale nic się nie stało
-Ej co się stało?
-Jestem teraz niewidoczny i niesłyszalny tylko ty mnie widzisz więc nie odzywaj się do mnie bo wyglądasz jak wariat. Będę Ci podpowiadać co masz mówić.
-Ok
Podzszedłem do drzwi wziąłem głęboki oddech, zapukałem i czekałem. Po jakiś 2 minutach otworzył mi Dipper miał lekko zaczerwienione oczka od płaczu. Gdy tylko mnie zobaczyła rzucił mi się na szyję.
-Hej Sosenko! Tęskniłeś?
-Zamknij się ty głupi Dorito!- chłopak rzucił mi się na szyję.
-Będziemy się tak przytulać w drzwiach czy może mnie wpuścisz?
-Debil- kasztanowowłosy odsunął się trochę sygnalizując że mogę wejść.
-Nieźle sobie radzi, wcale nie potrzebował mojej pomocy aż tak jak myślałem bardziej... wsparcia(??)-pomyślał zielionowłosy teleportując się do salonu jak to nazwał Bill "Sosenki".
Wszedłem do pokoju i usiadłem na kanapie a Sosenka poszedł do kuchni po coś do picia Alex stał obok mnie.
-Włącz jakąś romantiko muzykę- powiedział Alex a ja jak na zawołanie pstrzuknołem palcami. Włączyła się muzyka.- A teraz świece i coś do żarcia nie wiem może spaghetti?- pstryknołem jeszcze dwa razy a wszystko pojawiło się na stole.
Sosenka przyszedł z kuchni a ja jak to zwykle bywa w takich sytuacjach uśmiechnąłem się jak jakiś zjeb.
-Ten uśmiech to na inny raz zostaw- usłyszałem głos zielonookiego za plecami już chciałem się obrócić i go skarcić ale przypomniałem sobie że Dipper go nie widzi i że uzna mnie za jakiegoś dziwaka który nadaje się tylko do psychiatryka.
Dipper pov
Siedziałem na kanapie starałem się uspokoić co mi dosyć dobrze wychodziło. Posiedziałem tak jeszcze z 10 minut i usłyszałem ciche pukanie. Wstałem z kanapy wygrałem resztki łez rękawem bluzy. (Znalazłem jakąś na dnie szafy nie wiem jak się tam znalazła i czyja jest bo na pewno nie moja. Była chyba o 4 rozmiary za duża.) Podszedłem do drzwi i je otworzyłem. Patrzyłem na wprost więc zauważyłem tylko czarną myszkę i białą koszule. Podniosłem głowę i zobaczyłem twarz Bill'a. Miał mocno zaczerwienione oczy i nos, uśmiechał się ciepło.
-Hej Sosenko! Tęskniłeś?
-Zamknij się ty głupi Dorito!- byłem tak szczęśliwy że aż rzuciłem mu się na szyję.
-Będziemy się tak przytulać w drzwiach czy mnie wpuścisz?
-Debil- dostałem się kawałek tak aby mógł przejść.
Weszliśmy on poszedł do salonu a ja do kuchni się napić herbaty.
Nalałem wody do czajnika, postawiłem go na podstawce, woda zaczęła się gotować (ale dłuższą chwilę trzeba było poczekać aż będzie wystarczająco ciepła), siegnełem jakiś kubek i pudełko z herbatą, wyciągnąłem paczuszkę a pudełko dołożyłem na miejsce. Nagle usłyszałem jakąś muzykę dobiegającą z salonu. "Zaraz zagotuje się woda i zobaczę co ten demon tam odwala" pomyślałem. Poczekałem jeszcze chwilę, woda się zagotowała, podniosłem czajnik, wlałem wodę do kubka, chwyciłem go i poszedłem w stronę salonu i zobaczyłem demona siedzącego na kanapie z dziwaczną miną, z telewizora leciała jakąś romantyczna muzyka, na stole stały dwie świeczki a obok siebie stały dwa talerze z spaghetti.
-Bill o co chodzi.
-Eee- nie wiedział co ma powiedzieć
Bill pov
-Powiedz że chciałeś przeprosić za to że tak wybiegłeś.-podpowiedział mi Alex.
-Ch-chciałem przeprosić za to że tak wybiegłem.
-Ale wiesz że to była moja wina...-
-Przytul go!-
Przysunełem się do Sosenki i przytuliłem go mocno.
-Co z tobą?- zapytał Dipper.
-Eh... Alex pokaż się...- powiedziałem z opuszczoną głową. Demon pstryk ą palcami i Bieber mógł go zobaczyć.
-Co on tu robi?
-Emmm... No bo... Ten... Eh-
-Miałem mu pomóc się z tobą pogodzić
-Właśnie hehe
-Zepsułeś i tyle Wielki Bill'u Chiper'ze.
-No dzięki za pomoc ropucho!
-Wy się przyjaźnicie czy co? - oboje (Bill i Alex) spojrzeli na siebie i wybuchli niekontrolowanym napędem śmiechu.
-My się nienawidzimy Sosenko.
-To mój wróg od przedszkola!
-To czemu tu stoi i się śmiejecie razem?
-Twój chłopak zawarł że mną pakt.- powoli zaczęliśmy się uspokajać.
-To nie mój chłopak!!!- powiedział wręcz oburzony tym faktem Sosenka
-Jeszcze nie.-zaśmiałem się. I tak oto zarobiłem poduszką w łeb.
-Książę masz czekać przed tą chatą. O 7:30 ruszamy.
-Na ile?
-Nw maks na 3 dni
-Ok
-No to nara zakochani!-
------------------
Mam nadzieję że się podobało
1157 słów bez opisu
Jak myślicie czego będzie szukać Alex z Bill'em i do czego będzie im to potrzebne? Myślę że nawet ciekawy wyszedł ten rozdział.
Pa! Pa!

Mój Demonek [1]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz