Nigdy wrzucić w życiu nie widziałem tyle istot z tyłu wymiarów na raz. Wszędzie były najróżniejsze potwory, duchy i inne stwory.
-Bill jak najciszej i daj rękę.-szepnął. Łatwo było nas nie zobaczyć staliśmy w cieniu ale z usłyszeniem nas było łatwiej.
-Ok, ale po co ci moja ręką?-zapytałem rozglądając się.
-Można się łatwo zgubić w tych ciemnościach a tego byśmy nie chcieli.- szepnął złośliwie. Podałem mu rękę (Sosenka mnie zabije jak się o tym dowie) i przekradliśmy się do komnaty strażników. Ale przed tym wyciągneliśmy swoje bronie z plecaków ( Alex miał miecz który jednym (umyślnym) ciachnięciem może zabić wszystko ~Autorka). Wielkie drzwi się otworzyły gdy stanęliśmy przed nimi. Weszliśmy do środka w wielkiej sali stało 2 strażników. Gdy tylko nas zauważyli ruszyli w naszą stronę. Nacisnąłem guzik na mojej lasce a ta się rozsuneła. Teraz miała z metr. Zaczołęm szeptać zaklęcia. Dzięki jednemu miotałem kulami ognia a dzięki drugiemu próbowałem związać przeciwników ale unikali każdego mojego ataku.
-BILL!!!- usłyszałem krzyk Alex'a i automatycznie się obróciłem. Nad Alex'em wisiał jeden ze strażników. Alex oddycha płytko i szybko. Rękoma zasłanianiał twarz i trząsł się lekko. Szybko rzuciłem w stronę napastnika zaklęcie wiążące. Udało się, nie zdążył zrobić uniku. Alex szybko wstał i podniósł swój miecz z podłogi.-POCHYL SIĘ!!!- krzyknął a ja zrobiłem to co kazał. Rzucił poziomo mieczem który przeleciał tuż nad moją głową. Poczułem ciepłą ciecz na plecach. Odwróciłen się i zobaczyłem strażnika leżącego na podłodze z mieczem w gardle.
-RICK!!!- usłyszeliśmy krzyk i obruciliśmy się w stronę płaczącego strażnika.-nie...- dodał cicho do siebie.
-Ty, ja myślałem że oni nie mają emocji- szepnął do mnie zielonowłosy.
-Rozwiążcie mnie... Proszę.
-Bill to chyba nie jest dobry pomysł.
-Proszę...- szepnołem zaklęcie a liny opadły na podłogę a strażnik odrazu wstał i pobiegł w stronę umierającego.-Rick spokojnie tak? Nie umrzesz... jeszcze minutę.- brunet pstryknął palcami i wyczarował 4 zapalone świeczki i jakieś zioła. Zaczął szeptać jakieś zaklęcia w języku demonów. Wyciągnął miecz z niego i odrzucił na bok. Dalej szeptał. Rana zaczęła się goić. Po jeszcze chwili szeptania szatyn (drugi strażnik zaczął kaszleć i podnosić się z podłogi.
-Jak ja cię nienawidzę za to straszenie mnie- brunet rzucił się na szyję satyna.
-Bill choć puki są zajęci- powiedział zielonowłosy. Ruszyliśmy w stronę drzwi na drogim końcu sali. Sala do której weszliśmy była trochę większa niż ta przed chwilą. Na jej środku był duży staw w którym pływał syrena.
-Witaj czy moglibyśmy wziąć trochę wody ze źródła i łzę?- zapytał zielonooki kłaniając się nisko a ja jak ten debil stałem i patrzyłem co robi- Bill idioto kłaniaj się.- nakazał nie zwracając uwagi na to jak głośno mówi.
-Jestem synem Lucyfera. Księciem zaświatów- chciałem kontynuować ale mi przerwał.
-Jeżeli wyjdziemy z tąd żywi to się udusze i zakupie w ogrodzie u aniołów!-
-Nie śmiał byś- zaśmiałem się
-Zaraz cię szczele w ten głupi łeb Dorito!- zaczął krzyczeć. Syrena zaczęła się śmiać a ja z nią. Mina Alex'a była bezcenna.
-Dam wam tą wodę i łzę. Ale tylko dlatego że mnie rozśmieszyliście.
-HA zawsze wiedziałem że jestem świetnym komikiem.- powiedziałem z wyrzszością w głosie.
-Prędzej uwierzę że chomikiem (Przepraszam nie mogłam się powstrzymać żeby tego nie napisać ~Autorka)
-Dajcie fiolkę i butelkę- zielonowłosy wyciągnął z plecaka rzeczy i podał je syrenie a one je napełniła i podała z powrotem.
-Dziękuję- zielonooki szturchnął mnie w ramię.
-Ta dzięki-
-To teraz jedziemy na cmentarz demonów.
-Miałem Ci pomóc z tymi rzeczami a nie z przejściem do zaświatów.- oznajmiłem stanowczo.
-Bill ja cię o nic bez potrzeby nie proszę.
-Ciesz się że nie mogę cię pobić bo bym ci nogi z tyłka powyrywał. Nie dość że cię ratuje przed strażnikiem to jeszcze- syrena przerwała mi
-Co im zrobiliście?!- widać że była wkurzona.
-Obaj żyją- zrobiłem głupkowatą minę jak to ja kiedy się stresuję.
-Przynajmniej tyle. Dobra idźcie już, za mną.- poszliśmy za syreną. Machnęła ręką przed tylną ścianą i ukazały się drzwi przez które wyszliśmy. Szliśmy krętym korytarzem aż doszliśmy do małych drzwi. Wyszliśmy tuż obok wejście.
-Jak my tego wcześniej nie zauważyliśmy?- zapytałem chociaż i tak wiedziałem że nie uzyskam odpowiedzi.
-Bill... Em no bo ten... Dzięki- wykrztusił wreszcie.
-Nie ma sprawy.... A tak w ogóle to po co ci to wszystko?- zapytałem
-Chce ożywić demona...
-Ok
-Mógłbyś otworzyć przejście?- zapytał patrząc się na mnie. Szepnąłem zaklęcie w języku demonów. Ziemia się rozstąpiła. Pojawiły się wielkie czerwona jak krew schody.
-No to idziemy- powiedziałem zmierzając w stronę schodów. Zielonowłosy ruszył za mną. Schody skończyły się tuż przy cmentarzu. Przeszliśmy przez wielką, czarną bramę. Alex szedł przodem a ja za nim nie zabrakło wiedziałem gdzie idziemy. Po jakiś 5 minutach dotarliśmy na miejsce.
-Alex... Co my robimy przy moim rodzinnym grobowcu? -
-Nie mówiłem Ci?... Chcę ożywić twojego brata.- spojrzał mi prosto w oczy.
-A-ale... Co?- nie wierzyłem w to co słyszałem. Ożywić mojego brata. Sam bym nigdy o tym nie pomyślał.
-Chodźmy do mojego chłopca. Na pewno się stęsknił.- strasznie się zdziwiłem jak powiedział że to "JEGO" chłopiec.
-Czekaj... Jak to TWÓJ chłopiec?!-
-Nie mówili ci? To mój chłopak. Tak swoją drogą to Will nieźle całuję.- zaśmiał się złośliwie.
-Czemu nic mi nie powiedział?!
-Bał się twojej reakcji... Wiedział że zawsze jak ci się coś nie podobało to potrafiłeś zniszczyć pół domu.
-Jaki że mnie debil.
-Chodźmy zanim ktoś się zorientuje.- nic nie powiedziałem tylko ruszyłem za nim do grobowca. Na jego środku stał grób najmłodszego syna króla zaświatów. Alex podszedł bliżej odsunął płytę, rozłożył i zapalił świeczki, zapalił świeczki, obsypał ciało Will'a jakimiś ziołami, rozchylił delikatnie usta mojemu bratu, wlał do jego gardła już wymieszaną wodę z łzą i delikatnie pocałował. Świeczki zgasły. Zaczął mówić jakieś zaklęcia w języku demonów. Ciało zaczęło się unosić. Włosy Alex'a zaczęły się unosić, ręce palić, a ciało Will'a obracać w poziomie. Słowa z szeptu zaczęły przechodzić w krzyk. Ciało Will'a zaczęło świecić błękitnym światłem. Wszystko powoli zaczęło się uspokajać. Ciało Will'a przedstawiło świecić i zaczęło opadać na swoje miejsce, ręce Alex'a gasły a włosy opadły. Gdy wszystko się skończyło Alex zachciało się i osunął na ziemię.
-Hej stary co jest?!- zmartwiłem się trochę. No ale jak można się choć trochę nie zmartwić kiedy osoba która ożywiła ci brata nagle mdleje albo gorzej.
-Ni-nic mi ni-nie będzie... Zajmij się W-Will'em- powiedział słabo.
-Na-na pewno?- zapytałem
-Bill...
-Tak?
-Za-zaraz ci szczele w ten gł-głupi łeb- spojrzał na mnie gniewnie- I-idź d-do Will'a B-bo pe-pewnie nie wie co się dzie-dzieje.- spojrzałem w stronę grobu i zobaczyłem wystraszonego Will'a.
-Will'i- pobiegłem do niego i mocno przytuliłem.
-Co się dzieje? Czy to kolejny sen?- zapytał zdezorientowany.
-To nie sen.- Odpowiedziałem odsuwając się odrobinę i uśmiechając.
-A-Alex!!!- krzyknął, wykaraskał się z grobu i pobiegł do Alex'a.- Co z nim?!
-On em... Powiedział że nic mu nie będzie.-
-Nosz kurde Bill!!!- krzyknął
-Choć zabierzemy go do domu.-podszedłem do nich i wziełem Alex'a na ręce.-Chodź idziemy do domu. Złap się mnie.- Will zrobił to co powiedziałem i pstryknąłem palcami. Pojawiliśmy się w domu Sosenki. Nikogo nie było na dole. Pstryknąłem palcami i Alex i Will siedzieli na kanapie.-Will zajmij się Alex'em ja poszukam Sosenki.-
-Mhm- mruknął
Szedłem po s Horacy byłem już prawie na górze usłyszałem cichy krzyk dobrze znanej mi osoby. Podbiegłem do drzwi od pokoju Sosenki i gwałtownie otworzyłem drzwi. Sosenka stał a raczej wisiał pod ścianą. Był duszony przez...
------------------
Siemka! Mam nadzieje że się podobało!
1222 słowa bez notatki
Pa! Pa!

CZYTASZ
Mój Demonek [1]
FanfictionDipper miał wypadek autobusowy. Bill go znalazł i pomógł. Dipper pozwolił mu zostać. Co będzie dalej? Dowiecie się w historii. Jestem słaba w opisach ale mam nadzieję że kogokolwiek to zachęci do przeczytania. To historia pisana na poczekaniu. Nie...