Rozdział 17

173 5 0
                                    


Udałem się na kolejny weekend wyścigowy. Lia nadal się nie odzywała a ja zaczynałem wątpić, że kiedykolwiek to nastąpi. Bardzo mi jej brakowało. Tęskniłem za nią, za jej uśmiechem i rozmowami z nią. Zastanawiałem się co mogło się stać, ale żadne rozsądne rozwiązanie nie przychodziło mi do głowy.

Nawet najdrobniejsza rzecz wytrącała mnie z równowagi. Muszę przyznać, że najczęściej obrywało się Hamiltonowi. Chodziłem naprawdę zły, ale też zawiedziony. Większość kierowców widziało, że u mojego boku pojawił się ktoś nowy, ale po tym co się stało ci najbliżsi nie wspomnieli nawet o tym słowem, a tych dalszych po prostu to nie interesowało.

Czwartkowe popołudnie spędziliśmy na różnego rodzaju spotkaniach. Było ich naprawdę sporo. Ostatnie minuty ciągnęły się w nieskończoność. W nie najlepszym humorze, jaki towarzyszył mi od kilku dni wróciłem do hotelu i poszedłem spać. Nie miałem ochoty na nic, oprócz przytulenia tej drobnej brunetki.

W piątek na tor przybyłem w ostatnim momencie. Zawsze jestem kilka dobrych minut przed umówioną godziną a dzisiaj kompletnie nie mogłem się zebrać aby wyjść z tymczasowego miejsca zamieszkania. Nie miałem ochoty wsiadać i się ścigać. Nic nie sprawiało mi przyjemności.

Ubrany w czerwony kombinezon stałem i rozmawiałem z inżynierem wyścigowym co w pierwszej sesji treningowej powinienem przetestować i jakie dane zebrać dla zespołu.
- Sebastian! Słuchasz mnie? - zwrócił się do mnie gdy odpłynąłem. Inżynier stał przede mną i coś nerwowo mi tłumaczył jednak jego słowa kompletnie do mnie nie docierały. Zamyślony wpatrywałem się w jeden punkt. Zaczesałem włosy. Nie wiedziałem, że z moją koncentracją będzie aż tak źle. Cały czas w mojej głowie siedziała Lia. Wiedziałem, że to nie będzie najlepszy weekend i to tylko z mojej winy. Od kilku dni na mojej twarzy nie zagościł uśmiech i pierwszy raz od dłuższego czasu miałem wszystkiego dość. Chociaż gdzieś w głębi miałem nadzieję, że kierowanie tą szybką maszyną poprawi mi humor.

Pierwsza sesja treningowa nie szła mi najlepiej. Cały czas wyjeżdżałem poza tor, niszczyłem opony albo ktoś mnie blokował. Miałem ochotę zatrzymać bolid i wyjść z niego rzucając w kosmos kierownicą. Ostatecznie w ciągu tych kilkunastu minut udało mi się spiąć wszystkie myśli i zebrać wszystkie informacje jakich oczekiwał ode mnie zespół. W ostateczności te same dane mógł dostarczyć im Raikkonen, ale Fin nie byłby zadowolony z mojej postawy. Zespół był zadowolony, ja niekoniecznie.

- Dobra robota. - poklepał mnie po plecach Kimi z lekkim uśmiechem. Słowa pochwały i uniesione kąciki ust z jego strony wskazywały na to, że ze mną jest już naprawdę źle. Spojrzałem na przyjaciela i krzywo się uśmiechnąłem. 3 pozycja to nie był szczyt marzeń, ale to też nie jest złe miejsce, zważywszy, że to tylko treningi. Idąc do pokoju na torze czułem, że część złej energii ze mnie zeszła. Nie czułem się rewelacyjnie, ale było o niebo lepiej. Wyżyłem się dzięki prowadzeniu pojazdu. Przebrany już w swój cywilny strój chwyciłem po telefon leżący na metalowym stoliku i ujrzałem 7 nieodebranych połączeń od Fran. Zdenerwowany do granic możliwości wybrałem numer Włoszki.

- Cześć. Dzwoniłaś. - przywitałem się jak w każdym innym przypadku jednak szybko zrozumiałem, że coś jest nie tak.
- Lia jest w szpitalu. - powiedziała brunetka łamiącym się głosem. Stanąłem jak wryty. Przez chwilę nawet zapomniałem, że trzeba oddychać.
- Co z nią? - nie wiedziałem o co na początku powinienem zapytać. Usiadłem z wrażenia i szybko zacząłem zbierać rzeczy do plecaka.
- Jest źle. - odparła krótko. Przez głowę przebiegły mi tysiące pomysłów, ale jeden był najodpowiedniejszy. Jak już Fran mówi, że jest źle to musi być bardzo źle.
- Wyślij mi adres. Niedługo będę. - nerwowo wybiegłem z pomieszczenia. Ludzie, których mijałem po drodze dziwnie mi się przyglądali.

Ostatnie spojrzenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz