Rozdział 20

199 5 0
                                    

Zgodnie z przepuszczeniami lekarzy w szpitalu leżałam dość sporą chwilę. Leżenie i nabieranie sił było męczące i nudne. Chłopaki siedzieli ze mną czasami nawet cały dzień. Jednak oni też musieli się zająć wyścigami i swoim życiem. Kończył się sezon, więc mieli dużo pracy. Co prawda Ricciardo przeważnie przyjeżdżał do Fran jednak Lewis potrafił przylecieć tylko po to aby spędzić ze mną dwie godziny. To prawdziwy przyjaciel. Minttu również musiała jechać do swojego synka, który i tak już bardzo długo był pod opieką dziadków. Fran latała po jakiś pokazach mody i była przeszczęśliwa ponieważ jej znajomość z Danielem rozkwitała. A ja leżałam i wpatrywałam się w białe ściany. Byłam szczęśliwa, że Vettel mi wybaczył, że mam tak cudownych znajomych, przyjaciół. Zastanawiałam się również nad tym dlaczego byłam taka głupia. Wiedziałam, że nie mogę pić alkoholu, ale i tak go wypiłam. Od teraz ściśle trzymam się zaleceń lekarzy i mocno wierzę w to, że wygram z tą chorobą.

Z powodu mojego pobytu w szpitalu musiałam odpuścić pracę. Urlop był w tym przypadku nieunikniony. Bardzo brakowało mi mojego codziennego zajęcia, ale nie miałam wyjścia. Z każdym dniem czułam się coraz lepiej.

- Cześć, przyniosłam ci coś do jedzenia. - Fran wpadła do pokoju jak burza uśmiechając się od ucha do ucha. Położyła reklamówkę na szafce obok mnie i usiadła na białym taborecie. Uśmiechnęłam się w geście podziękowania. - Jak się czujesz? - zaczesała ciemne włosy, które opadły jej na twarz.
- Nie najgorzej, ale strasznie się nudzę. - przewróciłam oczami i zaśmiałam się. - Dobrze, że przyszłaś bo muszę z tobą poważnie porozmawiać. - Włoszka zaniepokoiła się. Usadowiłam się wygodnie na łóżku i zrobiłam poważną minę. - Co tam u ciebie i Daniela? - z przyjaciółki zeszło powietrze. Ostatnio wszystko kręciło się wokół mnie i miałam przez to okropne wyrzuty sumienia.

- Chyba się zakochałam. - powiedziała nieśmiało a ja nie wierzyłam w to co słyszę. - Bardzo fajnie się dogadujemy. Mimo różnych zainteresowań mamy o czym rozmawiać. Ma poczucie humoru i bardzo pozytywne nastawienie do życia. O ile na początku chciałam go tylko zaliczyć tak teraz naprawdę liczę na coś więcej. - Przyjaciółka kontynuowała a ja zastanawiałam się kiedy mimo wszystko padną słowa: "jest przystojny", "dobrze całuje" albo coś w tym rodzaju. Nie poznawałam jej. Nigdy wcześniej nie mówiła tak o żadnym facecie.
- A dobry jest w łóżku? - wiedziałam, że nie mamy przed sobą sekretów i takie tematy to dla nas nie nowość. W końcu to moja przyjaciółka. Włoszka spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem, którego dotychczas jeszcze nie spotkałam.

- Nie spałam z nim. - powiedziała z dumą. A ja powstrzymywałam moją szczękę aby nie upadła. - Ja nawet go nie pocałowałam. - Teraz byłam całkowicie zdumiona. Nie wiedziałam co powiedzieć. Nie wiedziałam, że ona może się tak zachowywać, ale byłam z niej dumna i oczywiście, cieszyłam się jej szczęściem.
- Ktoś mi podmienił przyjaciółkę. - wydusiłam z siebie po pewnym czasie. Fran się zaśmiała i podała mi szklankę z wodą. - I co teraz zamierzasz? - bardzo chciałam, żeby znalazła sobie kogoś na dłużej. Z kim tworzyłaby prawdziwy związek. Daniel pasował mi do dziewczyny. Był naprawdę spoko gościem i bardzo go lubiłam. Miałam wrażenie, że tą dwójkę bardzo do siebie ciągnie tylko żadne nie chce się do tego przyznać. Dopóki w grę nie wchodzą uczucia Fran jest bardzo otwarta na różnego rodzaju propozycje, jednak gdy nagle się pojawiają zaczyna się to lekko komplikować. Miała nadzieję na krótki romans, ale w międzyczasie zdążyła się zakochać.

- Nic. Co ma się stać to się stanie. Na wszystko potrzeba czasu. - brunetka podeszła do okna i otworzyła je aby do środka wleciało trochę świeżego powietrza. - A co u ciebie i Sebastiana? - zapytała opierając się o parapet. - Wyjaśniliście sobie wszystko?
- Tak, wszystko mu już opowiedziałam a on stwierdził, że jak zobaczy Rosberga albo Vivian to za siebie nie ręczy. - brunetka zaśmiała się. Po kilku minutach rozmowy ponownie zostałam sama.
Dzięki lekom, ze szpitala mogłam wyjść kilka dni przed ostatnim wyścigiem w sezonie. Bardzo chciałam tam jechać. Dopingować Sebastiana bo cały czas miał szansę na mistrzostwo a przede wszystkim policzyć się z Vivian. Mój stan zdrowia po tych kilku tygodniach spędzonych w klinice bardzo się poprawił i czułam się bardzo dobrze. Lekarze, po długich negocjacjach pozwolili mi jechać do Brazylii, jednak zaraz po powrocie miałam stawić się u mojego specjalisty. Cieszyłam się, nawet bardzo. Wierzyłam w to, że jak już raz uniknęłam śmierci teraz będzie tylko lepiej. Byłam silna, miałam wspaniałych przyjaciół i cudownego chłopaka.

Ostatnie spojrzenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz