W ciągu tego tygodnia niewiele miałam czasu dla siebie, a wszystko przez to durne wypracowanie. Ślęczałam nad nim zaraz po zrobieniu obiadu aż do późnego wieczora, ledwo znajdując czas na pozostałe lekcje. I tak przez kilka dni. W końcu byłam tak padnięta, że w czwartek rano obudziłam się z głową na biurku zamiast na poduszce. Widocznie musiałam zasnąć podczas pisania. Z przerażeniem stwierdziłam, że mam czas tylko do jutra. Już chciałam zostać w domu i dalej pisać, ale wiedziałam, że zaraz rozproszy mnie telewizor, no bo przecież ile można się męczyć z głupim wypracowaniem? No i mama by się nie zgodziła.
-Karen? - ktoś szturchnął mnie w ramię i podniosłam głowę, po czym wyprostowałam się szybko i wybąkałam jakieś przeprosiny.
Jak mogłam zasnąć na lekcji?! Przetarłam oczy i starałam skupić się na głosie nauczycielki, ale to było jeszcze bardziej usypiające. Po chwili zastanowienia wyjęłam swoje wypracowanie i udając, że notuję, zabrałam się do pracy.
Po baaardzo długim dniu wreszcie pomachałam Mike'owi na pożegnanie i po kilku minutach dowlokłam się do domu. Ziewając zawzięcie, zaczęłam szukać kluczy. Poczułam się trochę lepiej na myśl, że został mi już ostatni akapit do napisania.
-Dawno cię nie widziałem – usłyszałam i zwróciłam głowę w stronę Jacka.
-Miałam kupę roboty – stłumiłam kolejne ziewnięcie.
-Jak jutro nie będziesz miała czasu, to nie musisz...
-Nie, nie, nie. Obiecałam więc przyjdę. Zresztą, dzisiaj skończę wypracowanie, więc nareszcie będę wolna.
Nagle oświeciło mnie, że na takie imprezy chyba przynosi się prezenty, ale co ja mam mu kupić? Zanotowałam w pamięci żeby jutro po szkole wybrać się do jakiegoś sklepu. Po chwili zastanowienia doszłam do wniosku, że w filmach zawsze przynosi się jedzenie, ale jeśli wszyscy przyniosą coś do żarcia? A może wazon? Nie, po co mu wazon... Obrazki też odpadają... Płyta! Muzyki nigdy dość.
-Co? - mruknęłam, wracając do rzeczywistości.
-Mówiłem, że z moją ręką wszystko już w porządku i znowu ci podziękowałem. Dobrze się czujesz?
-Jestem tylko zmęczona.
-Wiesz, myślałem, że może jeśli miałabyś czas, to zabrałbym cię na zakupy, ale...
-Mnie? Ale po co? - ściągnęłam brwi i oparłam się o ścianę, co nie bardzo mi wyszło, bo obsunął mi się łokieć i grzmotnęłam łbem w drewno.
Jack jednak tego nie zauważył, był zbyt pochłonięty ukrywaniem swojej zaczerwienionej twarzy.
-No... Pomyślałem, że... Nieważne, i tak nie masz czasu – machnął ręką i zacisnął śmiesznie usta.
-Mam tylko kawałek do napisania, jakieś pół godziny i skończę, serio – starałam się stłumić śmiech, bo czułam, że Jack próbował mnie wziąć na litość.
-A obiad? - spytał, trochę weselszy.
-Mama wraca w nocy, a Danielowi zawsze mogę zrobić jajecznicę, co zajmuje pięć minut. A ty jadłeś?
-Jeszcze nie.
-To chodź, zrobię wam jeść i to napiszę, a potem pojedziemy.
-Jesteś pewna? - spytał, kiedy stanął przy mnie przy drzwiach.
-Oczywiście.
Oczywiście? Co się ze mną dzieje? Normalnie wzbraniam się przed kontaktami z nieznajomymi, a tu proszę...
Weszliśmy do środka i Daniel już chciał zacząć warczeć, ale zobaczył Jacka i zdusił w sobie to pragnienie, niegrzeczny chłopiec. Pobiegłam na górę, zostawiłam torbę w pokoju i zeszłam do kuchni. Mężczyźni już pogrążyli się w rozmowie, a ja zabrałam się za obiad. Nie mogłam zaserwować gościowi jajecznicy, bo to trochę wstyd, więc przygotowałam spaghetti, doskonale widząc karcące spojrzenie Jacka. Kiedy nałożyłam im obiad, wróciłam do pokoju jak to mam w zwyczaju. Po chwili podskoczyłam, kiedy Jack wszedł do mojego pokoju z talerzem w ręce, a ja akurat przebierałam bluzkę.
CZYTASZ
On tylko mieszka obok mnie (część 1) /ZAKOŃCZONE
Teen FictionZnacie to uczucie, kiedy nic w waszym życiu się nie dzieje? Kiedy dzień za dniem mija dokładnie tak samo, kiedy nic nie jest w stanie wywołać w was większych emocji? Kiedy nic nie jest takie jak powinno, a wy zastanawiacie się, dlaczego? Może po pro...