Podniecenie związane z balem maturalnym sięgnęło zenitu, ja jednak miałam głowę zajętą czymś innym. Każdą wolną chwilę spędzałam na upewnianiu się, czy aby spakowałam wszystkie potrzebne rzeczy. Wprowadziłam Jacka w niemałe osłupienie, kiedy spytałam, czy powinnam brać strój kąpielowy i kiedy wreszcie wyciągnęłam go na zakupy, poprosiłam go o poradę dotyczącą koloru (najbardziej spodobały mi się dwa, niebieski jednoczęściowy i czarny dwuczęściowy, a nie potrafiłam się zdecydować– w końcu jechaliśmy nad morze, ale nie byłam pewna, czy pogoda nam dopisze, no i chciałam ładnie wyglądać).
-Zawsze możesz opalać się topless – wzruszył ramionami z kpiarskim uśmieszkiem.
-Wezmę czarny – skwitowałam stanowczo, a potem zasypałam go gradem pytań dotyczących domku, w którym mieliśmy zamieszkać.
Jack odpowiadał na wszystkie ze stoickim spokojem, ale kiedy spytałam, czy powinnam może wziąć butelkę płynu do mycia naczyń (po prostu byłam przezorna i wolałam mieć wszystko przygotowane), stwierdził, że jak jeszcze raz spytam go o taką głupotę, całą podróż spędzę w bagażniku. Zrobiłam obrażoną minę i zanotowałam w głowie, żeby kupić chociaż jakąś małą buteleczkę. Tak w razie czego.
Jack wpadł po mnie w piątek po trzynastej zgodnie z planem, bo mama była w pracy i nie musieliśmy się nią martwić. Odwiedziłam ją dzień wcześniej żeby się pożegnać, ale atmosfera między nami wciąż była napięta i nie wyszło to tak miło, jak w filmach, gdzie są przytulanki, buziaki i kilka łez.
Tata pomógł mi znieść torbę na dół, po czym spojrzeliśmy na siebie, trochę skrępowani. Oboje nas przerażała myśl, że znamy się tak od niedawna, a teraz musimy się żegnać jakbyśmy mieli się już nigdy nie zobaczyć. Uściskaliśmy się krótko, Jack uścisnął tacie rękę i odjechaliśmy.
-Cieszę się jak cholera – powiedział Jack, szczerząc się jak głupi.
-Właśnie widzę – parsknęłam śmiechem i spojrzałam na jego profil.
Oczy mu błyszczały i wyglądał nawet przystojniej niż zwykle. Spojrzał na mnie krótko i puścił oczko, po czym złapał mnie za rękę i tak splecione dłonie położył na moim udzie. Dawno nie widziałam go tak uśmiechniętego, że aż mnie to przeraziło. A może ześwirował od tego szczęścia? Nie, nadal wyglądał jak mój Jack, tylko więcej się uśmiechał.
-Czemu tak na mnie patrzysz? - spytał z ciekawością, na co dopiero sobie uświadomiłam, jak bezczelnie się w niego wgapiałam.
-Po prostu cię podziwiam – westchnęłam, trochę się czerwieniąc, więc szybko zaczęłam bawić się włosami, chcąc to ukryć.
Zaśmiał się bezgłośnie.
-To ja powinienem podziwiać ciebie – powiedział tonem znawcy.
-Ja wiem, w końcu jestem boska w każdym calu, ale nie chciałam, żebyś czuł się gorszy – posłałam mu wredny uśmieszek, za co zostałam ukarana.
Pisnęłam, kiedy uszczypnął mnie w udo i z jękiem zaczęłam rozmasowywać bolące miejsce. Zachichotał, ale odtrącił moją dłoń i sam zaczął uśmierzać ból, robiąc to w tak erotyczny sposób, że mimowolnie przymknęłam powieki i zaczęłam głośniej oddychać. Jego ręka zawędrowała między moje nogi, a wtedy szeroko otworzyłam oczy i niemal krzyknęłam.
-Patrz na drogę!
Jack pospiesznie zakręcił kierownicą, wracając na właściwą część jezdni.
-To przez ciebie – mruknął.
-Przeze mnie? - westchnęłam, próbując doprowadzić swoje żądze do porządku.
CZYTASZ
On tylko mieszka obok mnie (część 1) /ZAKOŃCZONE
Genç KurguZnacie to uczucie, kiedy nic w waszym życiu się nie dzieje? Kiedy dzień za dniem mija dokładnie tak samo, kiedy nic nie jest w stanie wywołać w was większych emocji? Kiedy nic nie jest takie jak powinno, a wy zastanawiacie się, dlaczego? Może po pro...