Rozdział 13

436 13 8
                                    

Czekając na autobus, czułam się jakoś inaczej. Czułam się... starsza? To pewnie przez to, że się zaręczyłam. Tak, to było to, bo kiedy spojrzałam na rękę dziewczyny z mojej klasy, na której nie było żadnego pierścionka, ścisnęło mnie w żołądku.

-Hej, Karen – odwróciłam się natychmiast, żeby odwzajemnić szeroki uśmiech.

-Mike, nie uwierzysz – powiedziałam szybko i cicho, żeby nikt nie usłyszał. - Ja już nie... Czekaj, powiem ci w autobusie, szybko...

Czym prędzej zajęliśmy nasze miejsca z tyłu, gdzie nikt nam nie przeszkadzał. Udałam, że szukam czegoś w torbie, a w rzeczywistości pokazałam Mike'owi pierścionek. Wytrzeszczył oczy i spojrzał mi w twarz, najwyraźniej będąc w szoku.

-Karen, czy ty mówisz SERIO?

-Jak najbardziej. Oświadczył mi się.

-Ale kto? Czemu ja go nawet nie znam? - powiedział wysokim głosem, przez co zabrzmiał bardzo podobnie do rozchichotanej dziewczynki.

-Znasz go. No może nie jesteście kumplami, ale...

-To ktoś ze szkoły? - szepnął konspiracyjnie.

-No – mruknęłam, uznając to za zgodne z prawdą.

-Ale mówiłaś, że on jest starszy, więc... - zmarszczył czoło, a po kilku sekundach zrobił z ust wielkie, okrągłe 'o'. - Nauczyciel?! - syknął, rozglądając się niespokojnie.

-Nie mów nikomu, błagam – szepnęłam, trochę przestraszona jego reakcją. - Poznaliśmy się zanim zaczął tu pracować, więc to chyba nic złego, co?

-Nauczyciel?! - powtórzył, łapiąc się za głowę. - Zawsze wiedziałem, że mogłabyś mieć każdego, a ty wybierasz sobie... O matko!

-Naprawdę tak myślałeś? - spytałam cicho, trochę się czerwieniąc.

-Tak, ale... Kto? Muszę wiedzieć, czy on jest dla ciebie odpowiedni. Mam nadzieję, że to nie facet od angielskiego?

-Nie, no co ty – wzdrygnęłam się na samą myśl. - To trener drużyny.

Mike zacisnął usta, po czym odwrócił się do okna. Milczałam przez kilka minut, licząc na to, że coś powie, wyśmieje mnie, pogratuluje albo chociaż opieprzy. Uparcie jednak się nie odzywał. Wysiedliśmy z autobusu i chwyciłam go za rękaw.

-Nic nie powiesz?

-Gdzie on jest? - rozejrzał się szybko. - Ale on... on chyba nie...

-'On chyba nie' co? - spytałam szybko.

-Namawia cię na seks?

-Nie, nawet o tym nie mówi – mruknęłam, kłamiąc jak z nut. - Powiedział, że zrobimy to po ślubie i jak będę gotowa.

Mike kiwnął głową, chyba i tak nie do końca przekonany. Zmrużył nagle oczy, więc podążyłam za jego wzrokiem. Jack właśnie wysiadł z samochodu. Otulił się kurtką i ruszył w naszą stronę, tuż przy wejściu do szkoły. Podniósł głowę i napotkał nasze spojrzenia.

-Dzień dobry – powiedział dziarsko, posyłając nam obu uśmiechy. - Wejdźcie do środka, bo się rozchorujecie.

Otworzył drzwi i puścił mnie przodem, a za mną wszedł Mike, chyba wcale nie starając się ukryć swoich podejrzliwych spojrzeń.

-Miłego dnia w szkole – powiedział Jack, kiwając Mike'owi głową, a mi puszczając oczko.

Po chwili zniknął w pokoju nauczycielskim, a my ruszyliśmy do swoich szafek.

On tylko mieszka obok mnie (część 1) /ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz