Rozdział 12

459 14 2
                                    

Wstałam dosyć późno, rozkoszując się ostatnim dniem wolnego. Ubrałam się i zjadłam śniadanie, cały czas zastanawiając się, co – i czy w ogóle – usłyszę od Douga. Na szczęście Daniel poszedł już do pracy, więc miałam cały dom dla siebie – mogłam płakać, krzyczeć i śmiać się do woli. Opatuliłam się szczelnie i wyszłam na zewnątrz.

Już chwilę po tym, jak nacisnęłam dzwonek, Jack otworzył mi z uśmiechem, od którego przestałam odczuwać jakiekolwiek zimno. Wciągnął mnie do środka i pocałował. Chwilę namiętności przerwał Doug.

-Jack mi powiedział, gratuluję – uścisnął mnie mocno, aż zatrzeszczały mi żebra. - Wreszcie znam którąś z twoich narzeczonych – zwrócił się do brata z niepewnym uśmiechem i poklepał go po ramieniu. - Chcesz herbaty? - zawołał przez ramię, wchodząc do kuchni.

-Chętnie! - krzyknęłam i nie zdążyłam nic zrobić, bo Jack znowu chwycił mnie w swoje objęcia.

-Nie mogę się doczekać, aż zostaniesz panią Burnham. Tak cię kocham – szepnął, odgarniając włosy z szyi.

-Wiem, głuptasie – cmoknęłam go w jabłko Adama i wreszcie odwiesiłam kurtkę.

To był śmieszny widok – wielkolud Doug krzątający się po kuchni niczym przykładna gospodyni. Na szczęście nie miał na sobie fartuszka, ale właśnie wyciągnął z piekarnika wielkie ciasto.

-Od rana piekłem – powiedział na widok mojej miny. - Jack powiedział, że wpadniesz, więc... Strasznie mi tego brakowało – rozejrzał się po kuchni rozmarzonymi oczami.

Zaczęłam się zastanawiać, co takiego się stało, że Doug nie miał możliwości poznania Bridget. Może gdzieś wyjechał?

-Mam nadzieję, że będzie ci smakować – postawił przede mną talerzyk ze smakowicie wyglądającym kawałkiem ciasta i kubek herbaty.

Jedliśmy w milczeniu, bo ciasto było tak pyszne, że nikt nie chciał psuć jego smaku głupimi słowami, więc dopiero, kiedy skończyłam, wyraziłam głośno swój zachwyt. Doug wyglądał na wniebowziętego, zwłaszcza wtedy, gdy Jack mi przytaknął.

-Gotowa na opowieść? - młodszy brat wyglądał na zawziętego, ale nie był tym jakoś specjalnie ucieszony.

-Oczywiście, ale... Nie musisz mówić, jeśli nie chcesz – powiedziałam szybko.

-Nie, powinnaś mnie znać, skoro będziemy rodziną – uśmiechnął się blado. - No i Jack też nie wie wszystkiego.

Doug westchnął po raz ostatni i zaczął opowiadać, przerywając tylko po to, żeby napić się herbaty.

Był młody, miał głupich kolegów i nawet głupsze pomysłu. Trochę popili i postanowili się zabawić – w okolicy był mały sklepik. Łatwa kasa. Udało im się bez trudu, zabrali pieniądze i uciekli. Tak im się spodobał ten sposób 'zarabiania', że zrobili to znowu, w innym miejscu. I znowu. Młodzi gniewni, których nikt nie mógł złapać. Jack zastanawiał się, skąd nagle Doug ma tyle kasy, ale ten nie chciał powiedzieć. Wreszcie się domyślił i spróbował przemówić młodszemu bratu do rozsądku, ten jednak zlekceważył ostrzeżenia. No i wreszcie się stało – złapali ich i wsadzili za kratki.

-Po dodaniu tych wszystkich kradzieży, każdemu wyszło po sześć lat – mruknął i upił łyk. - Rodzice ani razu nie przyszli na widzenia, tylko Jack nie czuł do mnie takiego wstrętu i czasem przychodził, żebym nie został sam jak palec.

Pierwszy rok był najtrudniejszym w całym jego życiu. Sześć lat temu nie był tak umięśniony i silny jak teraz. Pomiatali nim jak śmieciem, bili, wykorzystywali seksualnie (tu Doug zawiesił głos i zacisnął pięść leżącą na stole). Chciał ze sobą skończyć, ale wiedział, że wtedy będzie najgorszym rodzajem tchórza. Próbował im się przeciwstawiać, ale tylko obrywał jeszcze gorzej. Wreszcie – po kolejnej wizycie w więziennym szpitalu – powiedział sobie 'dość'. Ćwiczył, kiedy tylko się dało, najczęściej w więziennej celi, ale czasem udało mu się też zająć dobre miejsce na siłowni, zanim silniejsi go z niej wyrzucili. Miał jednak pewną przewagę – kiedy jego mięśnie zaczęły rosnąć, nadal był tak zwinny jak przed paką, więc coraz częściej udawało mu się uciec przed pobiciem. Sam coraz odważniej atakował osiłków, którzy nawet nie mogli podrapać się po plecach. Stopniowo zaczęto mu dawać spokój, aż wreszcie to on mógł zastraszać innych więźniów.

On tylko mieszka obok mnie (część 1) /ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz