§ 14.

316 20 7
                                    

Następnego ranka szczęście się do mnie uśmiechnęło. Ponowiłam próbę skontaktowania się z pielęgniarką przez recepcję „Be Beauty" i tym razem się udało. Co prawda z początku kobieta nie bardzo chciała ze mną rozmawiać, twierdząc, że wszystko, co wie, powiedziała już policji, ale jakoś udało mi się ją ubłagać, aby poświeciła mi chwilę. Zaproponowałam, że wpadnę do kliniki i tam sobie na spokojnie porozmawiamy, ale natychmiast odrzuciła ten pomysł, co jeszcze bardziej utwierdziło mnie w przekonaniu, że wiedziała coś, czego nie powinien usłyszeć nikt w jej miejscu pracy. W dodatku podczas wymiany tych kilku zdań wydawała się dość nerwowa. To wszystko podsycało tylko moją ciekawość, więc chciałam spotkać się z nią jak najszybciej, ale ostatecznie zgodziłam się na popołudniowe spotkanie w kawiarni. Skoro i tak już była zdenerwowana, nie chciałam wywierać dodatkowej presji. Przynajmniej nie na razie. Podczas rozmowy raczej nie będę miała skrupułów, żeby przycisnąć ją do muru. Od tego, co mi powie, mogą zależeć dalsze losy całej tej sprawy.

Zaraz po zakończeniu połączenia udałam się do gabinetu mojego patrona, aby poinformować go o umówionym spotkaniu. Dziurowicz był chyba dzisiaj w wyjątkowo złym humorze (jakby kiedykolwiek był w dobrym), więc nawet nie udawał, że mnie słucha. Machnął tylko lekceważąco ręką i oznajmił, że nie ma dzisiaj czasu, bo musi być w sądzie na rozprawie, więc jeśli tak bardzo zależy mi na rozmowie z tą pielęgniarką, to mam się na nią udać sama, po czym niemal wyrzucił mnie z gabinetu. No cóż. Czego ja się spodziewałam? Pochwały? Wyrazu aprobaty? Chyba mogłam sobie tylko o tym pomarzyć. I chociaż liczyłam na to, że udamy się na spotkanie razem, to nie miałam zamiaru rozpaczać. W sumie może pójdzie mi lepiej, jeśli nikt nie będzie siedział obok i posyłał mi niezadowolone spojrzenia.

Czas, który pozostał mi do umówionej godziny, postanowiłam wykorzystać na uporządkowanie faktów, którymi już dysponowałam. Z reguły nie robiłam żadnych obszernych notatek czy map myśli, ale tym razem ilość różnych wiadomości była na tyle spora, że musiałam je sobie zwizualizować. W związku z tym, że w głowie kłębiło mi się niemal tyle samo odpowiedzi co pytań, stwierdziłam, że wypiszę to wszystko w dwóch kolumnach – pierwszej z nagłówkiem „dane", a drugiej „szukane". Tak jak przy rozwiązywaniu zadań tekstowych z fizyki w gimnazjum. Wtedy mnie to irytowało, bo niepotrzebnie zajmowało miejsce w zeszycie, skoro wszystkie informacje i tak były podane w treści zadania, ale tym razem mogło się to okazać pomocne. Kolumny podzieliłam też na wiersze dotyczące poszczególnych osób zamieszanych w sprawę.

A efekty mojej pracy prezentowały się następująco:

DANE IGA:

· Iga Sztern zniknęła 7 maja, w godzinach popołudniowych, spod kliniki „Be Beauty".

· Dwa dni przed zniknięciem Iga wyjechała z miasta, wróciła w dniu zaginięcia.

· Nikt z personelu nie widział, aby Iga opuszczała budynek kliniki.

· Zmieniła nazwisko na Iga Sztern z Wanda Bielawa.

· Opuściła rodzinne miasto po zakończeniu szkoły i prawdopodobnie nigdy tam nie wróciła.

· Sześć lat temu zgłosiła się do Iwańskiego na zabieg usunięcia blizny na policzku i korekty twarzy.

SZUKANE IGA:

• Co się stało? Ktoś ją porwał – kto i dlaczego? Czy uciekła sama – dlaczego?

• Gdzie pojechała i po co? Na pewno nie na pogrzeb ciotki.

• Czy rzeczywiście nikt jej nie widział? Pielęgniarka Iwona?

• Dlaczego zmieniła nazwisko? Po prostu jej się nie podobało czy chciała się przed kimś ukryć?

To dla mnie Pestka! (Pestka #1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz