Zanim jeszcze moje oczy przyzwyczaiły się do rażącego światła, z głębi korytarza doszły mnie nerwowe, męskie krzyki. A sekundę później rozległ się huk, który brzmiał jak strzał z pistoletu. A przynajmniej tak mi się wydawało, bo nigdy nie byłam świadkiem niczego podobnego. Wzdrygnęłam się na ten dźwięk, co zmieszało się z moim jękiem, bo ten ruch sprawił, że znów przeszła mnie iskra bólu.
Kiedy światło już mnie tak nie oślepiało, dostrzegłam stojącą w progu postawną postać unoszącą rękę, w której trzymała jakiś przedmiot. Skuliłam się odruchowo, bojąc się, że tym przedmiotem jest broń i za chwilę nie tylko usłyszę naciągany spust, ale też zaleje mnie kolejna fala bólu, spowodowana przeszywającym mnie pociskiem. I zapewne będzie to o wiele bardziej dotkliwe doświadczenie niż nóż wbijający się w klatkę piersiową.
Nic takiego jednak nie nastąpiło.
Mężczyzna podniósł prostokątny przedmiot do ust, po czym usłyszałam jego głęboki, odrobinę zachrypnięty głos.
– Mam je – powiedział, a urządzenie zatrzeszczało. – Są obie, przykute do łóżek. Dajcie tu lekarza. Chyba będą potrzebne opatrunki.
Skonsternowana, obróciłam się w stronę Igi. Była równie zdezorientowana jak ja.
– Rozkuj je – wydobyło się z urządzenia, które musiało być krótkofalówką. – Zaraz przyślę wsparcie i lekarza.
– Czekamy – odparł mężczyzna, po czym zwrócił się w naszą stronę: – W porządku, nie bójcie się. Zaraz was stąd wyciągniemy.
Dopiero kiedy zrobił krok w naszą stronę, dostrzegłam mundur i kamizelkę kuloodporną z napisem „policja".
Nie pamiętam, kiedy ostatnio poczułam taką ulgę, że byłam bliska płaczu. Nie miałam pojęcia, jakim cudem policja tu trafiła, i to w stosunkowo tak krótkim czasie, ale w tamtej chwili liczyło się tylko to, że byłyśmy uratowane. A przynajmniej na to wyglądało.
– Iga Sztern i Anastazja Brańska? – upewnił się policjant, zabierając się za rozkuwanie kajdanek aktorki, na co obie kiwnęłyśmy twierdząco głowami. – Dobrze, że jesteście całe.
Brzmiał, jakby jemu też spadł kamień z serca. Może obawiał się, że zastanie nas nieżywe albo tak skatowane, że nie będzie czego ratować. Na szczęście dla całej naszej trójki – nie było jeszcze za późno.
– A co z Rumcajsem i jego zgrają? – spytałam łamiącym się głosem, bo wciąż miałam przeczucie, że to jeszcze niezamknięty temat.
– Nie przejmujcie się nim – zapewnił funkcjonariusz. – Już nic wam nie grozi z jego strony.
Chciałam dopytać o szczegóły, ale uznałam, że to może jednak poczekać. Przypuszczałam, że policjanci złapali go na gorącym uczynku i rzeczywiście nie stanowił on już dla nas ani nikogo innego zagrożenia.
W ciągu kolejnych kilku minut do pomieszczenia, w którym byłyśmy przetrzymywane, dotarło jeszcze dwóch policjantów. Pomogli nam uwolnić się z kajdanek, a następnie przejść do jakiegoś bardziej przystępnego miejsca. Iga miała problemy z poruszaniem się, bo od miesiąca ledwo co wstawała, więc mięśnie nóg były nieco ociężałe. Ja natomiast miałam lekkie zawroty głowy, wynikające zapewne z wciąż działających środków odurzających i dość sporej utraty krwi. Mężczyźni obeszli się jednak z nami bardzo ostrożnie. Zaprowadzili nas do pokoju, w którym stała skórzana kanapa i posadzili na niej po przeciwnych końcach, po czym oznajmili, że zaraz obejrzy nas lekarz.
Nie odzywałyśmy się z Igą do siebie, chyba nie bardzo wiedząc, co powiedzieć. W pobliżu kręcili się policjanci, co stanowiło kolejny powód do milczenia. Lepiej nie mówić nic, niż powiedzieć za dużo.
CZYTASZ
To dla mnie Pestka! (Pestka #1)
Ficción GeneralAnastazja Brańska od zawsze wierzyła, że ciężka praca i upór to podstawowe składniki przepisu na sukces. Dlatego też wybierając kancelarię prawną, w której miała odbyć aplikację, nie wahała się ani chwili. To musiała być Karlicki&Lubczynko - najleps...