17.

278 16 0
                                    

Marinette

Dzisiejszy dzień zapowiadał się dobrze, przynajmiej ja tak myślałam i miałam taką nadzieję. Moje plany jednak się zmieniły gdy tylko przyszłam do szkoły. Stanęłam przed schodami prowadzącymi do wnętrza budynku błądząc wzrokiem po terenie szkoły w poszukiwaniu Tikki. Nie pisała do mnie rano i nie wiedziałam czy na nią czekać czy raczej nie dlatego też postanowiłam się za nią rozejrzeć. Moje obserwacje przerwał nikt inny jak Adrien. Idąc trącił mnie ramieniem czego ja nie mogłam zostawić bez zwrócenia mu uwagi.

- Czy Ty naprawdę jesteś tak ślepy i mnie nie widziałeś? - popatrzyłam na plecy chłopka, który po moich słowach stanął i odwrócił w moją stronę przez co tym razem patrzyłam na jego twarz.

- O co Ci chodzi Marinette? Coś Ci się stało? Nie zabiłem Cię ani niczego nie złamałem więc nie wiem dlaczego się mnie czepiasz. - blondyn stał i patrzył na mnie, a na jego ustach widać było uśmiech.

- Bardzo się cieszę, że nie złamałeś mi niczego, ale idąc trąciłeś mnie przez co prawie miałbym spotkanie z tymi schodami. - wskazałam na parę schodów za nim.

- Ale nie miałaś więc nie miej do mnie żadnych pretensji i stawaj gdzieś z boku, a nie na środku wejścia do szkoły. Uwierz mi inni, którzy mieliby tędy iść prawdopodobnie też by Cię, że tak powiem potrącili.

- Nie mów mi teraz gdzie mam stać, równie dobrze Ty mogłeś przejść obok mnie masz dużo miejsca po prawej jak i po lewej! - wskazałam chłopakowi rękoma po obu stronach mnie wolną przestrzeń i spojrzałam na niego. - Czy to serio takie trudne?

- Wcale nie trudne, ale mogłem iść także środkiem nikt mi przecież nie zabronił, a żadnego zakazu też tutaj nie ma.

- Mhm i akurat prosto we mnie. Zgaduję, że nie doczekam się nawet głupiego przepraszam z Twojej strony?

- No nie wiem musiałabym pomyśleć czy Ci się należy.

- Jesteś pieprzonym egoistą Agreste wiesz o tym?

- Tego nie wiedziałem, ale powiem Ci szczerze, że nie jest tak jak mówisz.

- Tak, tak, myśl sobie co chcesz ja wiem swoje i zdania nie zmienię.

- Jak sobie chcesz. Tak szczerze zbytnio nie interesuje mnie Twoje zdanie i Twoja opinia na mój temat.

- To po co tu jeszcze jesteś? Po co ze mną gadasz? Idź do tej przeklętej szkoły i nie będziesz musiał mnie więcej słuchać! - byłam już naprawdę mocno zdenerwowana.

- Równie dobrze Ty możesz tam iść.

- A wiesz co? Właściwie to tak zrobię gdyż nie mam ochoty dalej prowadzić tej bezsensownej rozmowy z Tobą.

Adrien miał właśnie coś powiedzieć, ale przerwał mu znajomy głos, którego właściciela ja bardzo dobrze znałam. Chciałam się odwrócić, ale zanim zdążyłam to zrobić Tikki znalazła się obok mnie.

- Cześć Marinette! Możesz mi powiedzieć o co wam znowu chodzi? Słychać was na drugim końcu ulicy. - dziewczyna popatrzyła na mnie pytająco.

- O nic.

- Jasne, jasne, bez powodu byście się nie wyzywali przed szkołą.

- To ona zaczęła i ma do mnie jakieś problemy. - Adrien wtrącił się do naszej rozmowy.

- To Ty masz do mnie! - krzyknęłam na chłopaka.

- Możecie się uspokoić? Robicie niepotrzebne zamieszanie, tu jest szkoła ludzie na was patrzą, a wy się tak głośno wyzywacie jakby ja nie wiem to była sala zabaw i kłócące się w niej dzieci. - Plagg także postanowił dodać swoje zdanie na ten temat.

- Zgadzam się z nim. Nawet jeśli nasze relacje nie są zbyt dobre nie musicie się tutaj tak kłócić i nie wiadomo co jeszcze. - tym razem Tikki zaczęła mówić.

- Ja z nim wyjaśniłam już sobie wszystko. Niech się najlepiej do mnie nie odzywa już do końca dzisiejszych lekcji, bo nie wiem co mu zrobię.

- Sama nic do mnie nie mów i będzie dobrze, a przynajmniej ja nie będę musiał się niepotrzebnie wkurzać przez obrażalską panienkę, która ma jakieś niestworzone problemy.

Zgaduję, że gdyby nie dzwonek informujący o rozpoczęciu lekcji ta kłótnia trwała by jeszcze dłużej. Złapałam Tikki za nadgarstek i wyminęłam stojących jeszcze chwilę temu przed nami chłopaków. Wraz z przyjaciółką udałam się na pierwszą lekcję.

Adrien

Odwróciłem się w stronę wejścia do szkoły i popatrzyłem jeszcze na wchodzące do szkoły dziewczyny po czym mój wzrok powędrował na Plagga, który także się na mnie patrzył.

- Nie patrz się tak tylko chodźmy już, bo nie zamierzam wparadować do klasy po nauczycielce. - czarno włosy zaczął iść po schodach prowadzących do szkoły, a ja poszedłem za nim.

- Powiesz mi od kiedy Ty się wtrącasz w kogoś dyskusję?

- Tak ogólnie się nie wtrącam w kogoś sprawy, ale wasza dwójka jest bardzo denerwująca i ktoś musi wam czasem powiedzieć parę słów.

- Znalazł się ten co nigdy się z nikim nie kłócił.

- Przestań. Oczywiście, że się kłóciłem z wieloma osobami, ale jaki to ma teraz związek?

- Chyba żaden.

- Właśnie, a więc proszę Cię bądź już cicho.

- Mhm, jak sobie życzysz.

- Dziękuję.

W tym momencie doszliśmy pod klasę po czym weszliśmy do środka i zajęliśmy wraz z Plaggiem swoje miejsca w ławce. Chwilę później do klasy weszła nauczycielka rozpoczynając lekcję.

//////

Lekcje minęły dzisiejszego dnia dość szybko. Wyszedłem z klasy i udałem się do szatni. Wszedłem do środka, podszedłem do mojej szafki i zabrałem rzeczy, które tam wcześniej zostawiłem. Upewniłem się jeszcze czy nic nie zostawiłem i wyszedłem z niej udając się w stronę wyjścia ze szkoły. Kiedy opuściłem miejsce mojej nauki odrazu poczułem na swojej skórze promienie Słońca. Zrobiło się dużo cieplej niż było rankiem, ale mi to jakoś zbytnio nie przeszkadzało. Chwilę później obok mnie znalazł się Plagg, a za nim szły Marinette i Tikki. Widać było, że ta pierwsza nawet nie zamierzała na mnie patrzeć zauważyłem tylko jak żegna się z przyjaciółką i udaje się w stronę swojego domu. Tak samo postąpiłem ja, pożegnałem się z przyjacielem i rozpocząłem drogę do mojego domu.
Po kilku minutach byłem już na miejscu. Odniosłem moją torbę do pokoju, a potem wróciłem do kuchni coś zjeść. Zrobiłem sobie coś do jedzenia i wróciłem do mojej własnej jaskini zwanej pokojem. Usiadłem i powoli zjadłem swój posiłek. Później postanowiłem odrobić pracę domową zadaną na jutrzejszy dzień. Wyjąłem książki i zacząłem robić poszczególne zdania. Około godziny później skończyłem moje tymczasowe zajęcie. Spakowałem do torby podręczniki, które przydadzą się jutro. Później poszłem do toalety i wykonałem moją wieczorną rutynę. Wychodząc z łazienki stanęłem przy oknie przez chwilę patrząc na Paryż nocą, a później położyłem się do mojego łóżka udając się w krainę snów.

~~~~~~~~~~~~~~

Witam Państwa bardzo serdecznie :3.
Dzisiaj mamy do tej pory najdłuższy rozdział gdyż nasza mnie wena haha.
Życzę miłego dnia!
Carrie ☀

~Out of hatred for love~ | MiraculumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz