Rozdział 15

114 9 11
                                    

Akuma.

Marinette wsadziła głowę w dłonie. Oni tu byli, zalała ja fala zażenowania. Czy powinna przeprosić? W końcu znali ją tylko jako biedronkę, a nie uczennice liceum. Jęknęła cicho. Czy transformacja i zaniesienie croissantów w prezencie przeprosi nowym, było dobrym pomysłem? Wtem coś kolnęło ją w plecy, wyprostowała się, piszcząc cicho. 

- Marinette wszystko okej?- zapytała Alya, zagłuszając delikatnie głos pani Bustier, dyktującej zadanie domowe.- Zachowujesz się dziwnie.

- Rozmyślam nad wszystkimi żenującymi sytuacjami, do których doprowadziłam.

- Znowu próbowałaś umówić się z Adrienem?

- Tak.- Odpowiedziała tonąc w swojej żałosności. Umówić się z Adrienem?- C-co? Nie, nie próbowałam.

- No dziewczyno, robisz postępy. Co się stało?

- Czy gdyby kogoś tak bardzo obrazić i zasmucić, danie mu croissantów jest dobrym pomysłem? Znaczy to nie tak że ja coś zrobiłam.- wyciągnęła obronie ręce i zaczęła nimi wymachiwać, coraz bardziej nieskładnie mówiąc.- No bo taka koleżanka, mojej koleżanki psia problem ma. Grrr. Znaczy no. Moja koleżanka o tym ostatnio myślała i no wiesz szukamy spowiedzi, znaczy odpowiedzi.- uderzyła się w twarz zażenowana.- Znaczy no wiesz.

Alya zaśmiała się, Marinette czasem potrafiła być naprawdę urocza, pokiwała głową z powagą, nadal się uśmiechając się, granatowo włosa wybuchła rumieńcem. 

- Widzisz ja na miejscu twojej koleżanki, dałabym takie croissanty i szczerze przeprosiła.

- T-tak to dobry pomysł, przekaże jej .- pokiwała zawstydzona głową, jej kitki podskakiwały w rytmie ruchów. 

Zadzwonił dzwonek, Marinette zerwała się z krzesła i popędziła korytarzem, miała plan. Użyje swoich genialnych umiejętności szpiegowskich, żeby wyśledzić pokrzywdzonych przez nią, aby następnie jako biedronka dać im croissanty. Alya pokręciła głową z uśmiechem, Mari znowu zapomniała plecaka.

~.~

Lomo ze znudzeniem spoglądał w filiżankę z kawą. Siedział w jednej z przytulnych kawiarenek nieopodal liceum. Zmarszczył nos, dwie kelnerki chyliły się ku sobie, szepcząc o nim, podświadomie skulil się, próbując ukryć się przed śledzącymi go oczyma. Westchnął cicho i upił łyka ciemnego napoju, skrzywił się, a mógł wybrać czekoladę. Za oszkloną scianą co rusz przebiegał żyjący w swoim małym światku przechodzień. Nie rozumiał ludzi, byli żałośni gotowi oddać swoje życie za pomięty banknot z nic nie znaczącymi w rzeczywistości rządkami cyferek, obrzydliwe. Może dlatego został złoczyńcą, świat był spaczony, trzeba było to naprawić.

Oparł policzek na dłoni, przytłaczająca nuda go dobijała. Kiedy wrócą? Przez chwilę pomyślał o Alyan, róż wkradł się na jego blade policzki, spanikowany zakrył twarz ręką oby nikt tego nie zauważył. Podniósł się i rzucił niedbale banknot na stół, wychodząc z kawiarni.

- Co ty ze mną robisz człowieku.

~.~

- Bambi, Deku.- Katsuki przedstawił ich sobie kolejno, zaraz później spojrzał niechętnie na Alyan.- A to Kolorowo Morda.

- Oj braciszku, mógłbyś być milszy.- Alyan uśmiechnęła się do niego, a Katsuki omal nie udusił się śliną.

- W-wydaje mi się że powinieneś, być milszy dla swojej siostry.- wtrącił się Nathaniel, rumieniąc się.

Przeskok ■BakudekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz