Pov.Toby
Wstałem o 8 rano, co zwykle rzadko się u mnie zdarza. To była ciężka noc.Przetarłem ręką oczy i rozejrzałem po pomieszczeniu, słońce już za oknem dawno świtało, spojrzałem na Masky'ego. Spał.Odwrócony był w moją stronę, a lewą rękę miał na moim brzuchu więc od razu ją zwaliłem i wstałem, ubrałem się i wykonałem poranną toaletę po czym wywaliłem z łóżka wielmożnego pana
-Co?
-Nie co, tylko wstawaj
-Zaraz-Opatulił się kołdrą
Westchnąłem głośno i w tym momencie wpadłem na pomysł. Wyszedłem do kuchni, napełniłem kubek zimną wodą i wróciłem do pokoju, nadal spał, wylałem zawartość kubka na głowę starszego. Od razu wyskoczył z łóżka
-Powaliło cię?!
-Nie-Odpowiedziałem spokojnie
-Jesteś nienormalny?!-Potrząsał mną
-Nie, mamy misję jak zapomniałeś
Zostawił mnie i poszedł się ubrać i odprawić poranną toaletę. Potem zeszliśmy na dół, gdzie powitał nas Splendor, z tym swoim optymizmem
-Jak się spało?
Pov.Splendorman
-Jak się spało?-Zapytałem gości
-Okropnie!-Powiedzieli równocześnie
-Ktoś wam przeszkadzał? A może coś innego się stało?
-Tak stało się!-Wykrzykną Toby
-Całą noc kołdrę mi zabierał!-Wskazał na młodszego starszy
-A on machał łapami i na mnie się pokładał!
Po ich wykrzykiwaniu i oskarżaniu wiedziałem, że nie przepadają za sobą, to właśnie dlatego braciszek wysłał ich do mnie, mogli skończyć gorzej, u Offendera, a myślę, że za wesoło by nie było. Rozdzieliłem ich i uspokoiłem, nie chciałem tu żadnych rękoczynów. Oznajmiłem, że za niedługo będzie śniadanie. Widziałem, że wstała już również Judge Angel więc ją zawołałem ze sobą
-Judge, pomożesz mi w kuchni
-Dobrze-Odpowiedziała
Podczas śniadania zauważyłem, że Masky przygląda się Toby'emu. Po posiłku poprosiłem by udali się na zwiady i wyeliminowali wszystkich, którzy będą zbyt blisko rezydencji
Pov.Masky
Wyszliśmy z rezydencji kierując się w głąb lasu, całe szczęście, że Toby ma dobrą orientację w terenie. Szliśmy już tak pół godziny, w pewnym momencie mój towarzysz pociągną mnie za nadgarstek w pobliskie krzaki
-Co ty..!
-Cicho, mają broń-Uciszył mnie
Wyjrzałem zza krzaków, rzeczywiście, dwadzieścia metrów przed nami stało trzech kolesi i każdy z nich miał pistolet, wsadziłem dłoń do kieszeni wyciągając z niej swój pistolet, przeładowałem go cicho i spojrzałem na Toby'ego, który był już w gotowości. Nie będę się okłamywać martwiłem się o niego, on miał te głupie siekiery a tamci spluwy, miałem złe przeczucia. Zignorowałem to. Spojrzałem jeszcze raz na grupę chłopaków doszło jeszcze dwóch, również uzbrojonych. Dałem znać młodszemu, że możemy zaczynać makabrę. Strzeliłem do pierwszej ofiary dostał w głowę, drugi też i trzeci, ale najbardziej martwił mnie fakt, że Toby rzucił tylko jedną siekierą i ucichł z dalszym atakiem. Pozbyłem się ostatniej ofiary i poszedłem w stronę, gdzie poszedł Tobiasz, siedział pod drzewem. Podszedłem do niego, dostał. W ramię
CZYTASZ
Nienawiść Miłością~TicciMask~
أدب الهواة17-letni Toby od dłuższego czasu jest jedynym Proxy Slendermana aż do pewnego czasu, na początku cieszył się że będzie miał ,,współpracowników'' do misji. Później zaczął żałować poznania 24-letnich przyjaciół Masky'ego o Hoodiego. Później zaczął żyw...