Pov.Toby
Wstałem o 5 rano, ubrałem się i wyszedłem sprawdzić czy chłopacy też się obudzili, zapukałem do dębowych drzwi i je uchyliłem, zauważyłem, że w pokoju śpi tylko Hoodie a Masky'ego nie ma, podszedłem do niego i szturchnąłem w ramię
-Hoddie wstawaj-Mrukną coś przekręcając się, zacząłem go szturchać mocniej- Wstawaj, mamy misję do wykonania
-Zaraz-Nakrył się kołdrą
-Teraz-zwaliłem z niego kołdrę
-Już-Usiadł przecierając twarz
Wyszedłem mówiąc mu by zjadł coś od razu i zabrał potrzebne rzeczy, wróciłem do pokoju by zabrać plecak i toporki, po czym udałem się na dół, zostawiłem plecak w salonie i wszedłem do kuchni w, której siedział Masky, pijąc kawę i jedząc kanapkę, nie widziałem jego twarzy, aczkolwiek maskę miał lekko przechyloną w bok odkrywając tylko usta, zjadłem dwa gofry i otworzyłem teczkę czytając informację dotyczące misji, nie było mi dane skończyć czytać gdyż ktoś a raczej Masky wyrwał mi dokumenty z dłoni
-Dawaj to dzieciaku-Wyrwał mi teczkę
-Nie nazywaj mnie tak i oddaj teczkę, nie skończyłem-Miałem zamiar wyrwać mu wcześniej wspomnianą rzecz gdy do kuchni wszedł chłopak w kominiarce
-Dzień dobry wszystkim-Przeciągną się
-Dla kogo dobry ten dobry-Spiorunowałem pana Maskę wzrokiem
-Coś się stało?-Zapytał
-Nie, musimy się zbierać-Odezwał się Masky
-Nic nie zjadłem-zajęczał ten w kominiarce
-Trudno, zjesz po drodze-Podał mu mały pakunek
Wyszedłem pierwszy nie chcąc z nimi rozmawiać, zarzuciłem plecak na ramiona a toporki utwierdziłem po bokach, przed willą rozejrzałem się i nabrałem świeżego powietrza w płuca, po czym wypuściłem je gwałtownie zostając popchniętym w przód przez chłopaka w białej masce
-O co ci chodzi?-Zapytałem z irytacją
Wzruszył ramionami idąc przed siebie, ruszyłem za nim wraz z Hoodie'm, widziałem, że blondyn jest zajęty przeglądaniem informacji dotyczących naszej misji więc nie chciałem mu przeszkadzać i szedłem w ciszy, wsłuchując się w głosy natury
-Proszę-Przede mną pojawiła się teczka trzymana przez chłopaka w kominiarce
-D-dzięki
Otworzyłem ją i jeszcze raz przejrzałem wszystko, osiem ofiar w starym niegdyś sklepie przy szosie, spojrzałem na bruneta przede mną, szedł on w złą stronę więc się odezwałem
-Masky idziesz w złą stronę, musimy skręcić na północny-zachód-Zamknąłem teczkę
-Naprawdę?-Udał zdumienie
-Dobrze, że po-powiedziałeś, unik-knęliśmy błędu-u-Zwrócił się do mnie ten w kominiarce, patrząc na rówieśnika jakby...ze strachem?
-Ta-Mruknąłem kierując się w odpowiednim kierunku
Chłopacy zwolnili kroku, a ja przyspieszyłem idąc przed nimi, słyszałem,że rozpoczynają rozmowę, wyjąłem z kieszeni mp3 i słuchawki, zanim zdążyłem je włożyć usłyszałem z ust Hoodiego ,,Mógłbyś być milszy'' i odpowiedź pana Maski ,,Co ci do tego'', potem na dobre zatraciłem się w muzyce rozpoczynając od ,,Unbreakable'', przed nami było jeszcze sporo drogi na 3 godziny
Pov.Hoodie
-Mógłbyś być milszy-Powiedziałem
-Co ci do tego-Odwarkną Masky
CZYTASZ
Nienawiść Miłością~TicciMask~
Fanfic17-letni Toby od dłuższego czasu jest jedynym Proxy Slendermana aż do pewnego czasu, na początku cieszył się że będzie miał ,,współpracowników'' do misji. Później zaczął żałować poznania 24-letnich przyjaciół Masky'ego o Hoodiego. Później zaczął żyw...