Pov. Masky
Do rezydencji dojechaliśmy o godzinie 22.45, więc ominęła nas kolacja. Dobrze, że Splendor o nas pomyślał i dał nam posiłek na drogę. Odstawiliśmy auto na ,,specjalne'' miejsce i ze swoimi torbami udaliśmy się do rezydencji, gdzie czekał Slendy i Hoodie
-Dobry wieczór, gdzie się podziewaliście?-Zapytał Operator
-Samochód się popsuł i musiałem go naprawiać-Mruknąłem ściągając buty
-Toby ci nie pomógł?-Znowu zadał pytanie
Spojrzałem na młodszego ukradkiem, już otworzył buzię by coś powiedzieć ale nie pozwoliłem mu
-Nie chciałem by się przemęczał, i tak dużo zrobił u twojego brata
Slendy się wyprostował. Dałbym sobie rękę uciąć,że gdyby miał twarz to zrobiłby zdziwioną minę, no bo w końcu się nienawidzimy tak? Hoodie zabrał nasze torby mimo oporu jaki stawialiśmy i poszedł je zanieść do naszych pokoi. Spojrzałem znowu na Tobiego patrzył na mnie jakbym na masce miał napisane co najmniej ,,Debil". Nie dziwię mu się, w końcu stanąłem w jego obronie przed samym Operatorem.
-Dlaczego to zrobiłeś?-Zapytał gdy każdy poszedł w swoją stronę
Wzruszyłem ramionami-Znowu będziesz mi to wypominać dniami i nocami tak?!-Zdenerwował się
-Zamknij się zanim kogoś obudzisz-Warknąłem
Roger's zmierzył mnie swoim wzrokiem i wszedł do swojego pokoju, zrobiłem to samo. Następnego dnia wstałem o 7 rano, udałem się do kuchni, zdążyłem sobie zrobić kawę a do kuchni wszedł Slender by przygotować śniadanie. Udałem się do salonu w którym siedziała Jane i Clockwork rozmawiając, usiadłem na fotel stojący w rogu pomieszczenia
-Późno wróciliście-Zaczęła czarnowłosa
-Coś się stało po drodze?-Spojrzała na mnie brunetka
-Auto sie zepsuło
-Czyżby?-Mruknęła Jane
-O co ci chodzi kobieto?
-O Tobiasza, Masky-Mruknęła Clocky
-O tego dzieciaka?
Jane spiorunowała mnie wzrokiem, mówiąc coś cicho do Clocky. Nie chciałem wnikać w temat dotyczący tego debila. Pociągnąłem łyk kawy. Chwila...Splendor wspominał coś o jakichś tikach i koszmarach Toby'ego, mógłbym poruszyć temat...Jednak nie chcę stracić życia z rąk tej psychopatki Killer. Ale z drugiej strony, kto nie próbuje ten nic nie zyskuje, trudno.
-Splendor coś wspominał o jakichś tikach u Toby'ego
-No i co?-Warknęła Jane
-Cóż...Nie chciał mi nic wyjaśnić i...nie wiem czy to poważ...
-Na mnie nie licz- Killer wstała z sofy
-Jane...myślę, że powinien wiedzieć-Clockwork złapała ją za rękę
-Ale...
-To dla dobra Tobiasza
-Dobra! Tylko nie mów, że my ci powiedziałyśmy- Wskazała na mnie palcem
-Ok-Przytaknąłem głową
Pov.Jane
Zdziwił mnie fakt, że Masky chciał się dowiedzieć czegoś więcej na temat Toby'ego. Ale obiecałam młodszemu, że nie będę nikomu opowiadać o nim bez jego wiedzy, wiem jak bardzo tego nie lubił. Zawsze stara się utrzymywać swoją chorobę w tajemnicy jak najdłużej. Przystanęłam na tym aby powiedzieć temu dupkowi o chorobie Tobiasza tylko ze względu na jego dobro
CZYTASZ
Nienawiść Miłością~TicciMask~
Fanfiction17-letni Toby od dłuższego czasu jest jedynym Proxy Slendermana aż do pewnego czasu, na początku cieszył się że będzie miał ,,współpracowników'' do misji. Później zaczął żałować poznania 24-letnich przyjaciół Masky'ego o Hoodiego. Później zaczął żyw...