Pov.Masky
Dzień wyjazdy
W końcu. Dzisiaj opuszczam tę willę, tę cholerną rezydencję. Jest godzina 3:00 w nocy za godzinę wyjeżdżamy. Dzisiaj jedzie ze mną Liu. Poszedłem do kuchni i zrobiłem sobie kawę oraz kanapkę. Podczas posiłku dołączył do mnie chłopak o jaskrawych zielonych oczach.
-Niedługo wyruszamy, będziesz na pierwszej zmianie za kółkiem?
Przytaknąłem głową na tak. Spakowaliśm to co mieliśmy i mogliśmy wyruszać. Gospodarz patrzał za nami tak długo, aż zniknęliśmy mu z oczu. Liu zasnął na siedzeniu pasażera a ja skupiłem się na prowadzeniu Mercedesa. Po kilku godzinach jak było już całkowicie widno, obudził się Homicidal.
-Ile już jedziemy?-Zapytał
-Około...8 godzin, jak nie więcej
-Zmiana, odpocznij sobie, Masky
Zjechałem na pobocze, wysiadając z pojazdu.Obeszłem na około srebrnego, Mercedesa, tak samo zrobił mój towarzysz. Usadowiłem się na miejscu pasażera. Po krótszym czasie, również zasnąłem.
Pov. Hoodie
Obudziłem się o 6.00 rano, co rzadko kiedy u mnie się zdarza. Cieszę się, że Masky dzisiaj wraca. Ubrałem się i wyszedłem z pokoju, idąc korytarzem zatrzymałem się pod drzwiami Toby'ego. Zapukałem cicho.
-Toby, wszystko w porządku?-Zapytałem przykładając czoło do drzwi
Cisza. Nie dostałem odpowiedzi, zupełnie jakby go tam nie było. Odczuwałem pustkę i smutek, było mi żal młodego. Wiem co odczuwał. Poczułem czyjąś dłoń na ramieniu
-Wszystko w porządku?
-Tak. Martwię się o niego
-Będzie dobrze, z czasem mu przejdzie. Nie martw się-Odpowiedziała smutno
-Jane?
-Tak?
-Kim tak naprawdę dla niego jesteś?
-Przyjaciółką. Jest dla mnie jak brat.
Zostawiłem dziewczynę i udałem się do salonu. Obejrzałem jakiś film. Podczas śniadania, patrzyłem na puste miejsce przede mną, powinno być zajęte przez Toby'ego. Wszyscy ucichli słysząc na górze chałasy i płacz. To Toby. Znowu obarcza się wielkim poczuciem winy. Cały czas myśli, że to przez niego Masky wyjechał do Offendermana i się przeprowadzi. Huk. Kopnął krzesło. Jane się rozpłakała wraz z Clocky, a Nina odeszła od stołu podobnie jak Jeff, Eyless Jack, Ben, Puppeter i Jason. Przy stole zostałem tylko ja operator i dziewczyny. Każdemu przeszedł apetyt
-Przepraszam-Odstawiłem talerz do zlewu
Poszedłem do swojego pokoju. Otworzyłem okno opierając się o parapet. Błagałem w duchu Boga, aby Tim przyjechał szybciej. Pościeliłem porządnie łóżko i wyczekiwałem mojego przyjaciela. Na obiedzie było to samo co na śniadaniu, rozmowy, cisza, płacz, chałasy i koniec apetytu na cokolwiek. Siedziałem pogrążony w jakimś kryminale, który ma Masky, i usłyszałem charakterystyczny warkot, gaszonego silnika. Wyjrzałem przez okno, po czym zbiegłem na dół po schodach.
-Dobrze, że już przyjechałeś-Z salonu wyszedł Jeff
-Coś się stało?-Zapytał zaniepokojony
-Owszem!-Krzyknęła Nina
Pov.Masky
W końcu zajechaliśmy pod willę. Wysiadłem z auta i zabrałem z bagażnika torbę. Ruszyłem do drzwi, z każdym krokiem miałem coraz gorsze przeczucia. Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka, od razu na skoczyli na mnie Nina z Jeffem i Hoodie'm
![](https://img.wattpad.com/cover/234057563-288-k396440.jpg)
CZYTASZ
Nienawiść Miłością~TicciMask~
Fanfic17-letni Toby od dłuższego czasu jest jedynym Proxy Slendermana aż do pewnego czasu, na początku cieszył się że będzie miał ,,współpracowników'' do misji. Później zaczął żałować poznania 24-letnich przyjaciół Masky'ego o Hoodiego. Później zaczął żyw...