Pov.Jane
Wybiegłam z pokoju chłopaków kierując się do operatora. Tam porozmawiałam o pomyśle jaki wpadł mi do głowy. Wróciłam do Hoodie'go, zauważyłam, że Masky znowu spał
-Jutro jedziemy...
-Gdzie?- zdziwił się poprawiając kominiarkę
-Do Offa, do tej suki-Powiedziałam twardo
-Po co?-Skrzywił się
-Mniej gadaj więcej rób. Spakuj się na kilka dni-Rzuciłam idąc do siebie
Wchodząc do pokoju, skierowałam się do wielkiej białej szafy, otworzyłam ją pewnie i wyjęłam średniej wielkości walizkę. Spakowałam kilka ubrań na około tydzień i kosmetyki, oraz kilka dodatkowych rzeczy. Wzięłam prysznic, zjadłam kolację i poszłam spać. Hoodie zrobił podobnie. Obudziłam się o 4.00 nad ranem. Wstałam i się ubrałam. Zabrałam wszystkie potrzebne rzeczy i ruszyłam do kuchni, w której już siedział Hoodie.
-Hej, Hoodie
-Dzień dobry-Mruknął przecierając twarz
-Jak się najesz itd. To pojedziemy
-Ok. Już zrobiłem kanapki na drogę
-Och-Zdziwiłam się- D-dzięki
Machnął ręką wstając, skierował się do wyjścia, ale drogę mu zatorował Masky. Wyraźnie zdenerwowany. Hoodie złapał go za ramię i wyszli do salonu, zrobiłam sobie szybko kanapkę i chciałam wyjść jednak zatrzymałam się słysząc kłótnię chłopaków
-Pojebało cię?! Brian wiesz co ty robisz?-Zdenerwował się zapewne Masky
-Słuchaj Tim. Ja robię to dla ciebie. Chyba tak mi się nie będziesz odwdzięczał prawda?
-Pierdol się! Nie chcę żebyś to robił! Trudno to pojąć?!
Weszłam do salonu, nie chcąc by obudzili całą rezę. Obaj spojrzeli na mnie. Hoodie założył swoją kominiarkę, a drugi spoglądał na mnie ze złością w oczach. Chłopak w żółtej bluzie ominął mnie zabierając klucze od auta.
-Upadłaś na łeb?-zapytał ciemnooki
-Nie, czemu pytasz?-Zapytałam
-Slendy ci kazał tak?
-Co takiego?
-Wciągasz w to bagno Briana! Słuchaj to tylko moja i Tobiasza sprawa. Przestań pchać się w nasz związek, dobra?
-Nie Masky. Ja tylko, chcę wyjaśnić to nieporozumienie...
-By mnie dobić?-Jego głos się leciutko złamał
Pokręciłam głową i wyszłam z domu. Brian siedział w aucie, nieźle wkurzony.Wsiadłam niepewnie na miejsce pasażera. Proxy ruszył w drogę. Jechaliśmy, długi czas zamieniając się miejscami. Na miejscu byliśmy wieczorem, gospodarz przywitał nas z radością, na Nurse musieliśmy trochę poczekać.
Dwa dni później
Nurse Ann, właśnie wróciła z misji. Pozwoliłam jej odpocząć a sama poszłam porozmawiać z innymi. Po obiedzie poszłam do pielęgniarki.
-Witaj Nurse-Powiedziałam wchodząc do jej pokoju
-Witaj Jane. Co cię tu sprowadza?-Uśmiechnęła się
-Jestem tu w sprawie ciebie-Ostatnie podkreśliłam
-Och, coś nie tak zrobiłam?-Zagrała teatralne
-Tak. Rozbijasz moją rodzinę, szmato
-Hmm, niech zgadnę Toby pokłócił się z Maskym-Zaśmiała się
CZYTASZ
Nienawiść Miłością~TicciMask~
Fanfiction17-letni Toby od dłuższego czasu jest jedynym Proxy Slendermana aż do pewnego czasu, na początku cieszył się że będzie miał ,,współpracowników'' do misji. Później zaczął żałować poznania 24-letnich przyjaciół Masky'ego o Hoodiego. Później zaczął żyw...