Rozdział 14

2.1K 74 3
                                    

Odpuszczam to, co do tej pory akceptowałam. Mogę próbować uciekać, ale to byłoby bezcelowe. Obwiniam o to Ciebie. Tak to Ty kochanie. Sprawiasz, że nagle staję się ćpunką a ty wszystkim, czego potrzebuję ...

Alessandro

Na biurku przede mną znajdowała się czarna teczka, zawierająca informację o człowieku, którego szukałem. Przygryzłem jedną ze swoich warg i ponownie spojrzałem na ciemną tekturę. Liczyłem na to, że znajdowało się tam to, czego szukałem. Miało tam widnieć  nazwisko Tatum, jednak miałem nadzieję, że tylko i wyłącznie w kontekście przyjaźni z Emily. Gdyby w tej teczce nie było choćby wzmianki na temat kobiety, z którą sypiałem, Edoardo okazałby się zwykłą szują. 

Sięgam po akta i ściągam z nich gumkę. Biorę głęboki wdech i otwieram je jednym zwinnym ruchem. Wyciągam plik białych kartek, z czarnym tuszem i zaczynam czytać.

Wiek, imiona rodziców, ukończone szkoły ... chwytam za kolejną kartkę, na której znajdują się informację na temat jego dzieciństwa. Nie dostrzegam imienia przyjaciółki Tatum, a tym bardziej jej imienia. Swój wzrok zatrzymuję na akapicie "Praca" - mechanik samochodowy. Kartkuję kolejne strony, opieram głowę o wezgłowie fotela, gdy moim oczom ukazuje się imię Aaron. Tak nazywał się człowiek odpowiedzialny za dostawę mojej kokainy. Aaron był obecny podczas dostawy, musiał być. W tym czasie ten szczeniak kręcił się przy schodach do piwnicy. Tylko gdzie w tym wszystkim była Tatum ? Sięgam po następną kartkę i szybko przebiegam po niej wzrokiem, wychwytując tylko to, co było dla mnie najważniejsze. Nie znajduję imienia Emily, ani tego, że moja pracownica jest jego znajomą. To co  jestem wstanie przeczytać to nazwisko i imię Tatum u samego dołu papieru. "Dziewczyna", dudni w moich uszach to jedno, jedyne słowo. Powtarzam je jak mantrę, choć nie jest ono czymś, czego by się tutaj nie spodziewał. 

Jedyne o czym jestem teraz wstanie myśleć to, unikanie przez nią odpowiedzi, gdy chciałem, by wyjawiła mi imię tego gnoja. Ich wspólne wyjście tamtego wieczoru... w końcu mieli co świętować, przynajmniej tak im się wydawało. Musieli współpracować, a zadaniem Tatum było odciągnięcie mnie od klubu, bym nie mógł odkryć prawdy. Dałem się nabrać jak pierdolony dzieciak. Od samego początku wiedziała kim jestem i grała. Dlatego tak bardzo chciała się ode mnie uwolnić. Bała się, że odkryję prawdę, gdy będę ją miał blisko siebie. Tak się stało, ale oni nie zdawali sobie  z tego sprawy. Jeśli myśleli, że wszystko poszło po ich myśli, to się grubo mylili. Nie mieli nawet pojęcia z kim zadarli ...

Słyszę pukanie do drzwi ale nie reaguję. Jestem wściekły i wiem, że ktokolwiek by się nie znajdował za tymi drzwiami, najchętniej rozkwasiłbym mu mordę. 

- Wszystko w porządku ? - podnoszę swoją głowę, na dźwięk głosu Tatum - Nie odpowiadałeś  - staje przed moim biurkiem. Uśmiecha się delikatnie, sprawiając, że jej twarz cała promienieję. W jej oczach widać radosne iskierki. Nigdy nie wychodziła ze swojej roli. Była w tym tak dobra, że gdyby nie to czego się dowiedziałem, może uwierzyłbym w to, że była w tym wszystkim tylko ofiarą - Amelia przygotowała kolację - niesamowite ile trzeba kłamać, żeby dojść do takiej perfekcji.

- Mam dużo pracy. Zjedz sama - odpowiadam chowając wszystkie dokumenty do szuflady 

- Coś się stało ? - znów na nią spoglądam, próbując cokolwiek wyczytać z jej wyrazu twarzy. Blokuję swoje spojrzenie na jej, kiedy powoli zbliża się do mnie i siada na moich kolanach, oplatając dłońmi mój kark - Amelia powiedziała, że miałeś spotkanie 

- Miałem - odpowiadam, opierając się o wezgłowie fotela

- Jesteś na mnie zły ? - pyta przeskakując wzrokiem z mojej twarzy na szyję. Prycham cicho i prowokująco wpatruję się w jej zielone tęczówki 

Let it burn / cz.1 ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz