Poezja

253 33 18
                                    

Osamu oklapł na miękki fotel z cichym sykiem trzepoczącego się kawałka papieru. Strona, niedbale wyrwana z jednego zeszytu, była cała pokreślona, podkreślona, nakreślona i zakreślona najprzeróżniejszymi kolorami pisaków, jakie tylko brunet mógł znaleźć w zaniedbanym biurku. Była również koszmarnie pognieciona, można przez to stwierdzić, że właściciel wielokrotnie walczył z nnią zawzięcie Cudem należało uznać, że ostatecznie nie była dziurawa ani zarwana po bokach. Być może z tego powodu, trzymał ją właśnie w swych dłoniach ostrożnie, wręcz z namacalną i niesłychaną świętością po tym jak ją brutalnie torturował. Choć może lepiej jest się skłonić do teorii takiej, że to treść zapisana na niej skłania tego człowieka do wychwalania piękna i cudowności.

Atsushi postawił dzbanek do herbaty oraz szklanki. Zapach jaśminu powędrował do nozdrzy starszego detektywa kokieteryjnie drażniąc je, ten bez namysłu pochylił się by móc bardziej wyczuć zapach kupionego rano naparu. Smakowicie wyglądające czekoladowe ciastka ustawione w finezyjną piramidkę, spoczęły zaraz obok zestawu. Huk piorunów wstrząsnął światem zewnętrznym. Idealny nastał moment do podwieczorku.

- Cóż, sądzę, że możemy zacząć - powiedział Dazai pewnym głosem, mimo, że dusza tak pewna nie była.

Dusza i serce. To, co pisał cały tydzień oraz szlifował pieczołowicie, z największym wysiłkiem, wciąż nie było uznawane przez autora za coś wspaniałego albo odpowiedniego do przedstawienia Nakajimie. To był dopiero jego drugi raz, wiara w swoje możliwości nadal kulały okrutnie po krętej ścieżce. Jednakże, liczyły się chęci oraz ciężka praca, czyż nie? Nie można było ich odmówić mężczyźnie, który starał się jak tylko zdołał żeby tekst nie brzmiał okropnie oraz bezsensownie. Najgorzej jest, gdy pragnienie zawarcia wszystkich wielkich emocji w parę zdań, niszczy technicznie ich budowę. Niemożliwym było wszakże stworzenie czegoś krótkiego, czegoś co niemal bije wyrafinowanymi słowami w czytelnika. Przynajmniej tak uważał ponuro brunet. Żeby móc opisać swą miłość do Atsushi'ego, nie starczyłoby mu życia do przelania szaleńczych myśli do komputera lub na papier. Z roztargnieniem uznał, że nawet pamięć komputera by mu nie starczyła do pomieszczenia tych myśli. Nowe światło błyskawicy rozdzieliło granatowe niebo.

- Ja pierwszy, czy ty? - Spytał młodzieniec.

Zasiadł wyluzowany na przeciwnym fotelu i powoli zbliżył wargi do ścianki kolorowej filiżanki. Dym zakrył delikatnie jego nosek, który z przyjemnością tonął w ciepłe pary. Język był w odwrotnej sytuacji, musiał parę razy zbliżyć się do herbaty by móc ją przyjąć bez obaw wszelkiego poparzenia.

- Pozwolisz mi?

- Jeżeli się stresujesz, możemy wpierw poczytać jakąś książkę - zaproponował Atsushi i w końcu wziął odważnie łyk. Gorąc opanował cały żołądek. Smak - kubki smakowe.

- Skądże! - Zaprzeczył, zbyt emocjonalnie.

Wziął jedno ciastko i ugryzł je, aż dzikie okruszki jak wystrzelone fajerwerki opadły na podłokietnik. Czekolada z prędkością błyskawicy, jak tej za oknem, zaatakowała gardło. Wytworzona endorfina podarowała zdrowy kopniak odwagi, dzięki czemu uśmiech zabłysnął na twarzy.

- Chciałbym poznać twoje zdanie jak najszybciej!

- Skoro tak - chłopak skapitulował z zadowoleniem. - Proszę cię bardzo.

Podekscytowany brunet wyprostował się na siedzeniu, przyjmując najlepszą postawę filozofa i odchrząknął teatralnie jakby występował przed samym Szekspirem. Kartkę zbliżył do najbliższego źródła światła i skupił swój wzrok na zapisanych słowach. Głos, podczas czytania, stał się niebywale miękki niczym słodki śpiew chóralny ptasich gwiazd podczas porannego koncertu na pięknej polanie skąpanej promieniami gwiazdy dziennej. Od początku był na odpowiedniej głośności, nieprzerwanie podążał za zdaniami i odpowiednio regulował tonację do ich znaczeń. Ćwiczenia przed lustrem dawały rezultaty.

OneShot's DazatsuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz