Wakacje

298 28 30
                                    

W momencie, w którym letnie słońce powoli traciło na swej potężnej mocy, a szkolne dzwony szykowały się ażeby móc zabrzmieć głośno w starych murach, Dazai Osamu wszedł raźnie do środka swego domostwa i z uśmiechem rozejrzał się wokół korytarza. W obydwu dłoniach dzierżył spore walizki, zaś on wyglądał nieco dziwacznie. Wyjęty żywcem z programu telewizyjnego tudzież filmowej produkcji wlatującej prędko na sale kin w mieście. Pstrokata koszula o niebieskim zabarwieniu noszącaca znamiona hawajskich kwiatów oraz beżowe spodenki. Czarne klapki januszowe zdobiły dumnie stopy, natomiast fikuśne fioletowe okulary przeciwsłoneczne zakrywały doskonale czekoladowe oczęta z jasnymi przebłyskami. Stuknął bagażem o płytki.

- Atsushi-kun! Ogłaszam wakacje w Honolulu! - Zawołał radośnie.

Przywołany chłopak stojący w bibliotece z szokiem upuścił uprzednio trzymany tom poezji i wychylił się sceptycznie zza drzwi. Będących za starszym. Doświadczony detektyw obrócił się w przestrachu za siebie.

- Wyglądasz jak stereotypowy turysta - orzekł Nakajima. Sięgnął po porzuconą książkę i wyszedł do ukochanego. - Poza tym, czy wakacje już się nie skończyły?

Patrząc w tył, tegoroczny ciężki rok, który już przemierzył połowę swego czasu, nie był zbyt litościwy dla Zbrojnej Agencji Detektywistycznej. Począwszy od samego początku, kończąc na ognistym lecie. Praca zajmowała im niemal całe dnie, tygodnie i miesiące, a chwile gdzie ktoś mógł wziąć sobie urlop dla wypoczynku nieistniały. Dlatego też, zdziwienie jakie zalało wnętrze chłopca można było bez problemu wyjaśnić. Lecz widok ubranego tak bruneta utworzył coś na kształt tlącej się iskry nadziei, że marzenie o wakacjach faktycznie może się ziścić. Przekrzywił głowę w bok.

- Dla nas się rozpoczynają. Zabukowałem dziś o osiemnastej bilety na samolot prosto lecący na Hawaje - oświadczył. - Pamiętasz, że wczoraj przyszli nowi do pracy?

- Tak. Zastąpią nas?

- Kunikida stwierdził, że lepiej się sprawdzę jak będę kilka tysięcy kilometrów stąd.

- Ah, nie dziwię się.

Okoła miesiąca temu przybyli do nich nowi Uzdolnieni z chęcią pracy tutaj. Cała czwórka zdała test na sto radując tym Agencję. Przez ten czas trwali pod skrzydłami szkolącego ich wytrwale Kunikidy, zalewającego dzieciaki okropną masą papierów. Najwidoczniej dziś uznał, że przybył ten czas żeby sprawili się w terenie. Powodem jednak dlaczego wręcz żądał opuszczenia budynku oraz najlepiej miasta przez Dazai'a jest to, iż jeden z tych nowych, dziwny chłopak o złotym spojrzeniu, bezwstydnie pozwolił sobie jawnie flirtować z Atsushi'm. Biedny nie wiedział jak miał reagował na te miłosne ataki, ze wstydem wysłuchiwał komplementów wychwalających jego wyjątkową urodę, próbując zmieniać temat z pytania na randkę na coś bardziej swobodniejszego, chcąc odstraszyć tak niespodziewanego adoratora. Kiedy entuzjastyczny Osamu wszedł do środka biura zastając taką sytuację, no cóż, nie skończyło się ona za dobrze. Calutka pozytywna energia uleciała z jego ciała zastępując tym nieprzyjemną złością. Bez sprzecznie mężczyzna uznał to za naruszenie przestrzeni jego słodkiej prawdziwej miłości oraz cios wymierzony na honorze romantycznego kochanka. Niczym wściekły lew broniący swej królowej wraz z uczuciem ujmy na godności jedynego osobnika mogącego chwalić cudowność Tygrysołaka, dopadł do rywala staczając bitwę o względy białogłowego, wymierzając kopniak wprost w splot słoneczny. Uderzenie zaś pięścią zdwoiło narodzoną dezorientację, przeszywający wzrok zimnego mordercy, niegdyś słynnego w pewnej organizacji będący codziennym widokiem pewnego jegomościa bez brwi, dokończył dzieła zastraszając do głębi chamskiego porywacza serc niewinnych istot, należących już do kogoś innego. Wszyscy w pomieszczeniu byli wstrząśnięci byciem świadkiem wybuchu zazdrości byłego Najmłodszego Egzekutora Mafii Portowej i to jak zaczął rzucać piorunami w nowego, który ostatecznie wylądował z ogromnym guzem za oknem. Sprawca tego wylotu był niezmiernie zadowolony samego z siebie, wszakże uratował swoją jedyną miłość przed tym parszywcem i pokazał, że nie będzie stał bezczynnie na takie krwiste plamy obrzydliwej zniewagi tolerując je. Niechaj wie gdzie jego miejsce jest! Sam Fukuzawa Yukichi zmarszczył brwi na rozegrane przedstawienie oraz kazał wyjść brunetowi na korytarz aby uspokoił swoje emocje. Następnie było słychać jak idąc do swojego pomieszczenia szepta o umiejętnościach wychowawczych Ougai'a. Gula w gardle białowłosego nie chciała zejść do wieczora. Łzawe błagania o wybaczenie nie pomagały jej zniknąć aż do kolejnego dnia.

OneShot's DazatsuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz