Obudziłam się dość wcześnie i w podskokach poszłam do łazienki. Miałam dziś zacząć trzecią klasę. Wybrałam w tamtym roku kilka nowych przedmiotów. Eli będzie chodzić na te same.
Słyszałam od Harry'ego dużo złego o wróżbiarstwie i postanowiłam go nie brać. Zapisałam się za to na numerologię, opiekę nad magicznymi stworzeniami i starożytne runy. Ubrałam swój mundurek i spięłam włosy w warkocz francuzki.
- Eli, wstawaj! Idziemy na śniadanie!
Dziewczyna nie miała w nawyku porannego prysznica. Wstała, poszła umyć zęby i również spięła swoje c włosy w warkocz. Weszłyśmy do pokoju wspólnego i przypomniałam sobie, że dziś przyjeżdżają pozostałe szkoły. Przez to mogą być skrócone lekcje.
Przeszłyśmy do sali wejściowej a potem do wielkiej sali gdzie odbywało się śniadanie. Stoły były praktycznie puste tak jak w tedy gdy zaczynałam pierwszą klasę. Usiadłyśmy i prawie od razu podszedł do nas profesor Snape być dać nam plany lekcji.
- Dziś odbędą się tylko pierwsze cztery lekcje reszta zostaje odwołana ze względu na turniej. Panno Potter proszę nie za pomnieć o naszym spotkaniu.
- Nie zapomnę. - Snape już odszedł - mamy dziś numerologie i opiekę nad magicznymi stworzeniami, o jeszcze dwie godziny eliksirów.
Lubiłam eliksiry. Mieliśmy je w tym roku z gryfonami. Profesor Snape nigdy nie dawał mi taryfy ulgowej tak jak pozostałym. Wręcz przeciwnie bardzo mnie męczył. Byłam jednak wzorową uczennicą i zawsze wszystko wiedziałam. Moje eliksiry zawsze były bardzo dobre.
Zjadłam na śniadanie jajecznice i chleb. Wzięłam kawę do picia. Później jak to mam w zwyczaju pospieszałam Eli. Nie miałam ochoty spóźnić się na pierwszą numerologię w roku. Słyszałam, że profesor Vector nie lubi spóźnialskich. Chciałam też powtórzyć sobie rzeczy z podręcznika.
Wyszłyśmy ze śniadania i spotkałyśmy w sali wejściowej golden trio. Przywitałam się z nimi w przeciwieństwie do Elizy. Była typową ślizgonką. Czemu? Dlatego, że główną zasadą było posiadanie wroga w każdym z gryfonów. Ja stosowałam się do niej ale z dwoma wyjątkami: Harrym i Ginny. Nie przepadałam za Hermioną, Ronem i Percym ale bliźniaki są spoko. Lubią mnie ale czasem mam wrażenie, że tylko z przymusu pani Weasley.
Pobiegłyśmy więc do lochów i zabrałyśmy podręczniki. Dowiedziałam się od Eli a Eli od Pansy a Pansy od Snape'a, że czwarta klasa zaczyna dopiero od drugiej lekcji. Było to trochę nie sprawiedliwe ale gdyby nie numerologia też byśmy tak zaczynały.
- Choć zostało nam 10 minut a klasa jest prawie po drugiej stronie zamku! - pobiegłyśmy nie zwalniając kroku dopóki nie stanęłyśmy w kolejce do klasy. Była nas tylko dziesiątka. Zobaczyłam, że są trzy gryfonki, dwie puchonki, dwie krukonki i jeden krukon. Najwyraźniej było nas za mało na dwie oddzielne klasy więc wszyscy mają razem.
Przyszła nasza nauczycielka i w puściła nas do sali. Na ścianach było mnóstwo kolorowych wykresów i tabel. Obok biurka pani wisiały dwie wielkie tablice kredowe. Zamiast ławek stało sześć drewnianych stołów z czarnymi, metalowymi nogami. Do każdego przystawione były dwa czarne pufy ze złotym wykończeniem.
Usiadłyśmy w pierwszej ławce pod oknem. Były tylko dwa rzędy. Profesor Vector przeczytała obecność i zaczęła nas wprowadzać w lekcje numerologii. Zapowiadało się ciekawie. Lekcja szybko minęła a na zadanie domowe mieliśmy przeczytać podręcznik do strony 150. Przeczytałam cały jeszcze w domu, więc streściłam go Eli w drodze na opiekę nad magicznymi zwierzętami.
Hagrid okazał się być nowym nauczycielem tego przedmiotu. Ucieszyłam się. Najpierw się trochę na mnie obraził za ten Slytherin ale mu przeszło. W zeszłym roku dość często go odwiedzałam. Widać było, że cieszy się na mój widok. Tę lekcje mieliśmy z Krukonami. Również minęła dość szybko, bo poznawaliśmy niuchacze.
CZYTASZ
Maja Potter
FanfictionZłamane serce, depresja, wojna, rywalizacja, przyjaźń. Maja Potter to zakręcona nastolatka, zasłonięta cieniem starszego brata Harry'ego. Kiedy po raz pierwszy wsiadła do expresu jadącego do Hogwartu nie wiedziała, że wszystkie jej plany i marzenia...