N i n e t e e n

676 29 13
                                    

Wyłączam laptopa, którego odstawiam na blat biurka. Przecieram zmęczone oczy od nieustannego wpatrywania się w ekran komputera podczas późnej nocy. Niedługo wybije północ, a wraz z nią rozpocznie się upragniona sobota po ciężkim tygodniu pracy.
Przechodzę do kuchni, gdzie odpinam telefon od ładowarki i upijam niegazowaną wodę z butelki. Zapalam światło, które razi w oczęta. Krzywię się na niezbyt przyjemne doświadczenie.
Odblokowuję komórkę, aby odczytać wiadomości, ukazane w panelu powiadomień.

lukehemmings: Wszystkiego najlepszego!!!❤️

Dzisiaj jest dwudziesty listopada, czyli dzień moich dwudziestych trzecich urodzin. Dostałem wiele życzeń z tej okazji od znajomych oraz rodziny. Odwiedziłem firmę mamy, gdzie czekał na mnie tort oraz skromny podarunek od rodzicielki. Następnie spotkałem się z przyjaciółmi, aby opić się drogim szampanem i najeść pizzą w moim mieszkaniu. Dzień minął spokojnie oraz bez fajerwerków, ponieważ przed dwudziestą zaczynałem pracę, więc nie mogłem sobie pozwolić na wystrzałową imprezę, jednak Calum z Jasmine nie odpuszczą, dlatego podejrzewam, że jutro wybierzemy się do dobrego klubu w centrum miasta, gdzie wypijemy litry alkoholu i zedrzemy gardła do największych hitów.

michaelclifford: dziękuję❤️

lukehemmings: Skończyłeś pracę? Wpadłbym z małym prezentem

michaelclifford: chyba oszalałeś z tym prezentem

lukehemmings: Będę za pięć minut

Odkładam urządzenie na bok wraz z butelką. Przeczesuję palcami swoje włosy. Oglądam mieszkanie, które nie prezentuje się najlepiej, dlatego pospiesznie zbieram kartonowe pudełka po pizzy, brudne kieliszki, pustą butelkę po szampanie i inne śmieci. Poprawiam poduszki, rzeczy na stoliku oraz wrzucam do prania koszulkę Caluma, którą ubrudził sosem.

Wychodząc z łazienki, słyszę pukanie w drewnianą płytę. Cóż, najwidoczniej Luke nie żartował, więc uśmiecham się z niedowierzaniem pod nosem i kręcę głową.

Wpadam do sypialni, gdzie na nagie nogi w pośpiechu naciągam spodnie dresowe. Mam problem ze znalezieniem koszulki, więc jedynie macham na to ręką i biegnę do wejścia w bosych stopach. Jeszcze raz poprawiam fryzurę oraz odchrząkam, aby przybrać normalny ton głosu i wtedy otwieram drzwi.

- Sto lat, sto lat, niech żyje, żyje nam! - Luke wchodzi do wnętrza z butelką wina w dłoni oraz wielkim uśmiechem na ustach.

- O mój Boże, co za wieś - komentuje, chowając twarz w dłoniach. - Przestań!

- Ile masz już tych wiosen, huh? Dwadzieścia dwie? - pyta, stając naprzeciwko mnie. Jego radości nie widać końca. Zamykam za nim wejście, aby nie wzbudzić zainteresowania u sąsiadów, którzy powinni już spać, ale wszyscy wiemy, że oni mają oczy dookoła głowy.

- Chciałbym - rzucam, przyjmując od niego wino, które wciska w moje dłonie. - Dwadzieścia trzy.

- Poważnie? - dziwi się, marszcząc brwi.

- Niestety - krzywię się. - Co robiłeś o tej porze? Dawno po dobranocce, gówniarzu - żartuję, przechodząc do kuchni, gdzie na blat odstawiam butelkę z alkoholem.

Hemmings niedbale ściąga buty w korytarzu, idąc za mną. Wciska dłonie w kurtkę jeansową. Czuję jego spojrzenie na moich odsłoniętych plecach, klatce piersiowej i brzuchu. Automatycznie spinam mięśnie, prostując kręgosłup. Czuję pewnego rodzaju satysfakcję, kiedy bezwstydnie obserwuje mnie oraz oblizuje wargi koniuszkiem języka.

No shame || Muke Clemmings ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz