F i v e

1.2K 43 21
                                    

Stoję z Jasmine przed budynkiem, gdzie odbywają się moje zajęcia. Cieszymy się jesiennymi promieniami słońca, które wydostają się zza zachmurzonych chmur oraz krótką przerwą między lekcjami. Kałuże zaczynają parować po intensywnym deszczu.

Wyjadam frytki, należące do blondynki. Dziewczyna jest ubrana w siwy dres, czarną kurtkę oraz adidasy. Na ramieniu zwisa torba, wypełniona najpotrzebniejszymi przedmiotami. Jej włosy są związane w wysokiego kucyka. Makijaż ogranicza się do pomalowanych oczu, rozświetlacza oraz balsamu na ustach.

- ...nienawidzę swojej głupoty - warczy, zajadając się prawdopodobnie pierwszym posiłkiem tego dnia. Nie wygląda na zadowoloną. Wręcz jest zrozpaczona oraz lekko zasmucona.

- Dlaczego uciekłaś, skoro mówiłaś, że był gorący oraz sympatyczny? - pytam, zapychając się słonym posiłkiem. Poprawiam plecak na ramionach, jedną dłoń trzymając w kieszeni kurtki.

- Spanikowałam i sama nie mam pojęcia z jakiego powodu - tłumaczy się, opierając się ramieniem o ścianę budynku, która jest zrobiona z czerwonej cegły. - Nigdy wcześniej nie odczuwałam wielkiego strachu przed spotkaniem faceta z Tindera, ale gdy jego zobaczyłam...Chyba nie mam u niego szans - zmienia zdanie, wpatrując się w przestrzeń przed sobą. Jakby była pogrążona w swoich myślach.

- Jasmine, pieprzysz głupoty - chwytam dziewczynę za ramię dłonią, którą wcześniej jadłem solone frytki. - Jeśli naprawdę się boisz z nim spotkać twarzą w twarz, mogę iść z tobą czy coś - proponuję, uśmiechając się ciepło w jej stronę. Staram się stanowić oparcie dla mojej przyjaciółki, której pewność siebie aktualnie trochę podupadła.

- Jesteś kochany, Michael - twierdzi, odwzajemniając mój gest. Spogląda w moje oczy. Jej uśmiechnięta buzia napawa mnie spokojem. - Przeproszę go za dzisiejszą sytuację, a potem...Nie wiem - wzdycha ciężko, przestając jeść.

- Możemy pokombinować z Calumem, że umówisz się z nim znowu i pójdziemy z tobą, ale będziemy incognito.

- Bez przesady - chichocze perliście. Jej śmiech jest melodyjny oraz przyjemny dla ucha. Bardzo dziewczęcy i niewinny. - Jeśli będziecie pod telefonem, przeżyję - twierdzi, powracając do posiłku.

- Okej, ale to prędzej dzwoń do mnie, bo obydwoje wiemy, że Calum chyba nie wie, jak odbierać połączenie.

- Pamiętasz, jak w liceum po domówce miał nieodebrane trzydzieści połączeń do mamy?

- Poznał wtedy szatana.

Dziewczyna ponownie wybucha śmiechem, a ja wraz z nią. Kończą się frytki, więc blondynka zgniata opakowanie i wyrzuca do pobliskiego kosza na śmieci. W międzyczasie zerkam na wyświetlacz telefonu, aby sprawdzić godzinę.

- Zaraz zaczynam zajęcia, powinienem spadać - informuję blondynkę, która wyciera kąciki ust z soli.

- Cóż, ja muszę uciekać na drugi koniec Los Angeles na uczelnię. Co mnie podkusiło, żeby złożyć tam papiery? - głośno myśli, zakładając ręce na piersiach. Znajomi z mojego kierunku zaczynają wracać do wnętrza, pytając mnie, czy idę z nimi. Odpowiadam szybkie „Zaraz będę", aby pożegnać się z przyjaciółką.

- Bo nie przyjęli cię tutaj - przypominam, uśmiechając się z chamskim wyrazem, którym uwielbiam ją wkurzać.

- Zamknij się, Clifford - warczy, a jej policzki nabierają czerwonego koloru złości. Cicho się śmieję z jej groźnego wyglądu, który ani trochę nie odbiera jej urody. - Uciekaj stąd póki możesz, bo inaczej nogi z dupy powyrywam - grozi, wymachując wskazującym palcem u prawej dłoni.

- Jasne - zamykam jej ciało w objęciach, czym bardziej doprowadzam ją do szału, chociaż wiem, że jej kąciki ust niezauważalnie unoszą się w górę.

No shame || Muke Clemmings ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz