T w e n t y T w o

583 30 26
                                    

Osiemnasty grudnia nadszedł niczym za mrugnięciem oka. Nie zdążyłem się obejrzeć, a już zapinałem guziki świeżo kupionej koszuli przed lustrem, szykując się na Wigilię w bractwie. Tydzień minął szybko ze względu na sesję, którą mam nadzieję, że zdałem na przystępnym poziomie, jednak dzisiejszego wieczoru zapominam o zmartwieniach. Postaram się skupić na czasie spędzonym z przyjaciółmi przy piciu słodkich napoi (prawdopodobnie pokropionych alkoholem) oraz zajadaniu się tradycyjnymi potrawami.

Święta Bożego Narodzenia w bractwie czuć od momentu zobaczenia budynku na horyzoncie, który mieni się od ilości zawieszonych lampek. Połyskują one na złote barwy, kontrastujące z czerwoną cegłą. Oświetlenie wisi na ramach okien, drzwiach i stropie dachu. Wewnątrz nie szczędzono dekoracji. Począwszy od sztucznego śniegu na szybach, przechodząc przez figurki reniferów, kończywszy na Świętym Mikołaju z blantem między wargami. Ostatnia rzecz nie powinna nikogo dziwić, bo obrazuje ona poczucie humoru przeciętnego studenta. Choinka stojąca w salonie pachnie świeżością. Sięga ona do sufitu, którego muska rozgwiazdą. Na drzewku nie próżnowano. Znajduje się na nim wiele bombek, cukierkowych lasek oraz czekoladowych cukierków, które dopełniają łańcuchy oraz kolejne światełka. Choina błyszczy się z każdej strony, dodając niepowtarzalnego klimatu.

Panuje tutaj wyjątkowo świąteczna atmosfera. Czuć ciepło bijące od organizatorów, którzy z otwartymi ramionami przyjmują gości. Nie szczędzą komplementów pań oraz panom. Każdy na wstępie wymienia się życzeniami oraz uściskiem, gdzie wywiązuje się krótka rozmowa.

W szczególności wiele czasu poświęca nam Ashton. Ze względu na moją znajomość z Luke'iem coraz częściej rozmawiamy oraz umacniamy więzi, co stanowi rozlewający ciepło na sercu gest. Bez dwóch słów to najsympatyczniejszy człowiek w Kalifornii, o ile nie w całej Ameryce. Jestem pewien, że skrada uśmiechy każdemu napotkanemu człowiekowi.

Po wylewnym a zarazem czułym przywitaniu wraz z wręczeniem skromnego upominku, przechodzimy do wnętrza budynku. Kierują nami donośne głosy oraz świąteczny utwory grające w tle. Jasmine idzie przodem, a tuż za nią ja wraz z Calumem. Dłonie mam luźno wciśnięte w kieszenie ściętych, dopasowanych materiałowych spodni w kolorze czarnym. Zlewają się one z koszulą oraz krawatem.

Przez środek salonu pozostawiono stół, złożony z mniejszych stolików. Przykryty kilkoma obrusami w świąteczne wzory. Na blatach stoją potrawy i napoje. Każdy z gości dołożył do tego cegiełkę, więc nie powinno być problemu z wyborem jedzenia. Albo będzie ze względu na niezdecydowanie.

Niewiele osób zajmuje miejsce przy prowizorycznym meblu. Wiele z nich stoi w grupkach, rozmawiając oraz śmiejąc się. Dzisiejszego wieczoru na buziach widnieją szerokie i zarażające uśmiechy.

Niedługo zajmuje odnalezienie osoby, której szukałem. Luke'a Hemmingsa wypatruję w trybie natychmiastowym. Stoi z nieznaną mi dziewczyną, rozmawiając ze swobodą. Ubrany w ciemne materiałowe spodnie z cienkimi paskami w kolorze bieli oraz brązową koszulę wykonaną prawdopodobnie z jedwabiu, która jest niedbale zapięta. Złote kosmyki lśnią w ciepłej tonacji światła. Cera świeżo ogolona, chociaż w kilkudniowy zaroście wygląda równie zniewalająco. Gorąc przechodzi przez żołądek, ale nie mam pewności, co go powoduje.

- Idę do Luke'a - informuję przyjaciół, którzy rozglądają się po pomieszczeniu, wypełnionym ludźmi.

- Idź, idź - pogania mnie Rodriguez, uśmiechając się głupkowato pod nosem. - Dogłębnie porozmawiajcie, bo dawno się nie widzieliście - puszcza perskie oczko, chichocząc. Jedynie przewracam oczami, oddalając się od przyjaciół, którzy niedługo wkręcą się w nowe towarzystwo.

Kroczę w stronę Luke'a, ciężko oddychając. Wyciągam dłonie z kieszeni. Próbuję się rozluźnić, biorąc głęboki wdech, którym wypełniam całą pojemność płuc. Ostatni raz dłuższą rozmowę odbyliśmy...w Święto Dziękczynienia, bo uczelnia przez cały grudzień prowadziła egzaminy semestralne, więc ciężko o chwilę odpoczynku dla samego siebie, a co dopiero na spotkania towarzyskie.

No shame || Muke Clemmings ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz