11. Świąteczna opowieść

670 50 3
                                    

*wtorek, Josh pov*

- Babciu! A my będziemy mieć puste miejsce dla niespodziewanego gościa, prawda?

- Oczywiście Joshiku, przecież tak nakazuje tradycja. Ale dlaczego się pytasz? Chcesz kogoś zaprosić? Przecież wiesz że święta się powinno spędzać z rodziną a nie z przyjaciółmi.

- A co jeśli ktoś ma je spędzić sam? Chyba lepiej by było jakby spędziła je z nami niż sama, prawda?

-Ach, a więc to dziewczyna...

- Babciu to tylko przyjaciółka!

- A czy ona chce być tylko przyjaciółką?

- N nie wiem. Chyba chce bym był dla niej kimś więcej - odpowiedziałem po chwili. - To będzie mogła przyjść do nas na wigilię?

- Jeśli obchodzi wigilię - to oczywiście

- Dziękuję babciu. - powiedziałem po czym przytuliłem się do niej - I tak, obchodzi wigilię. Sophia jest z Polski.

- Och to świetnie.

**Wigilia, Sophia pov**

Josh czekał na mnie przed blokiem z jakimś opakowaniem, a kiedy podeszłam do niego a on wyciągnął nad moją głowę opakowanie z neomagiem.

- Ej, jedyny powodzie dla którego nie leżę teraz przed kompem, co to ma znaczyć!?

- Bo to ma w sobie ostrokrzew, a to jest takie coś w stylu jemioły, pozatym chciałem być oryginalny. - Nie dokończył swojej myśli bo dałam mu buziaka w usta.

- To było żebyś się zamknął - oparłam dłonie na jego barkach - a to, - popatrzyłam w jego oczy - za tradycję - powiedziałam i pocałowałam go tak jak się całują na filmach kiedy gościu musi wyjechać na wojnę, czy coś takiego. Po skończonym pocałunku dodałam - I musisz wiedzieć, że kocham twoją oryginalność.

- A ty musisz wiedzieć że jestem od ciebie uzależniony - powiedział patrząc mi w oczy - idziemy?

- A przytuuulisz mnie? - Joshi nic nie odpowiedział tylko objął mnie ramieniem i dał buziaka w czułko a ja oplotłam ręce wokół jego klatki piersiowej i oparłam głowę o jego ramie.

- Prezenty! - krzyknełam

- Co?

- Zapomniałam o prezentach! Musimy się wrócić! - I tak oto wracaliśmy się po prezenty by później, już z nimi, iść w kierunku rodzinnego domu Josha a między nami rozwinęła się taka konwersacja:

- Soph, a tak właściwie skąd wiedziałaś ile prezentów powinnaś kupić?

- Od twojej siostry. - odpowiedziałam nie wiedząc że pociągnie to za sobą kolejne pytania.

- Skąd znasz moją siostrę?

- Z twojego Facebooka.

- Kto ci dał mojego fb?

- Osoby z twojej klasy.

- Wiesz do której klasy chodzę?!

- Tak.

- Ale ja ci nie mówiłem.

- Dobry detektyw powinien mieć czujne oko i kojarzyć fakty.

I jeśli komu kolwiek wydaje się że Josh się unosił, wpadał w furię, czy coś podobnego, od razu mówię że był spokojny, normalny.

-Ale masz śliczny domek. - powiedziałam gdy staneliśmy przed budynkiem.

- Jeszcze śliczniejszy jest w środku.

Podczas wigilii wszystko było wspaniałe. Rodzina Josha mówiła po Polsku. To było świetne, od dawna nie rozmawiałam z nikim w moim ojczystym języku. Ponadto rodzice Josha zaprosili mnie na sylwester do... Nowego Yorku! Oczywiście się zgodziłam. Później Josh mnie odprowadził.

( ^>^)( ^>^)( ^>^)( ^>^)

Wiem że się spóźniłam, ponad tydzień. I, że końcówka jest okropna ale zrozumcie, męczyłam się z tym półtorej tygodnia i nic lepszego, naprawdę, nie umiałam napisać. Tak to jest jak się pisze święta po świętach. Tak więc do następnego, postaram się dodać jak najszybciej.

kumpel z wfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz