9. Łyżwy

662 51 8
                                    

                     *sobota*

- Sophi wyjdziesz... -

- Co?! -

- Spokojnie, jeszcze Ci się nie oświadczam! Chciałem się spytać czy wyjdziesz ze mną na łyżwy.

- Ale że teraz?

- Inaczej bym napisał a nie stał przy domofonie

- A, no fakt. To wiesz co wejdź na chwilę ja zaraz będę gotowa - odpowiedziałam po czym otworzyłam drzwi od klatki. Pobiegłam do pokoju i szybko przebrałam się w jakieś dżinsy, bluzkę z krótkim rękawem, sweterek z reniferami i pasujące do niego skarpety. Wtedy to  usłyszałam dzwonek do drzwi. Pobiegłam otworzyć i wpuściłam mojego gościa do środka. - Hej skarbie ja zaraz będę gotowa tylko się uczeszę.

- Skarbie?

- Wybacz złotko jak się śpieszę to do wszystkich tak mówię. - Odpowiedziałam już w łazience

- Jak dla mnie możesz się śpieszyć cały czas. - na te słowa odwróciłam się tak aby patrzeć na niego.

- Szy ty waśnie ze mno filtujesz? - odpowiedziałam ze wsówkami w ustach

- Nazywaj to jak chcesz, po prostu nie przeszkadza mi to że mówisz na mnie skarbie - gdy chłopiec mówił te słowa, wsunełam ostatnie spinki we włosy i podbiegłam do Josha składając na jego poliku pocałunek

- Jesteś kochany - wtuliłam się w  niego na chwilę. - ubieram buty I idziemy na łyżwy?

   - Tak tak, skarbie.

   - Hahaha, jesteś taki uroczy - powiedziałam już w butach I kurtce wychodząc z mieszkania -Merylin wychodzę, obiad zjem na mieście pa! - rzuciłam w stronę kuchni i zamknęłam drzwi.

   - Mówisz do mamy po imieniu? - Zapytał Joshi a ja zmarszczyłam brwi nie wiedząc o co może mu chodzić.

    - Co? A! Merylin to nie moja mama tylko... - urwałam w zamyśleniu

      - Gosposia?

      - Bardziej opiekunka, ale tak coś w tym stylu.

      - Taka dorosła dziewczyna i cały czas potrzebuje niańki? No no no, nie spodziewałem się tego po tobie.

      - Pfhhhh. To nie niańka tylko opiekunka, dwie różne osoby.

     - Yhym no oczywiście dziecko tak, tak dokładnie jest. - Gdy Josh skończył mówić oboje się zaśmialiśmy

      - Ej! Na miejscu moich rodziców zrobiłbyś tak samo. W końcu nie zostawił byś swojej córki samej w mieście oddalonym o tysiąc pięćset sto dziewięćset kilometrów od ojczyzny.

    - Chcesz powiedzieć że... jesteś sama w Australii? W święta? - jego nastrój szybko ze śmiechu zamienił się w smutek.

    - Nie jest tak źle, mam jeszcze ciebie - wtuliłam się w chłopaka a on pocałował mnie w czoło.

      - Jaki masz rozmiar?

     - Proszę?

     - Łyżwy!

     - A no tak. 39 -uśmiechnełam się do Josha

    - Usiądź na ławce a ja wypożyczę - jak poprosił tak uczyniłam. Siedziałam na ławce i rozmyślałam o świętach gdy nagle poczułam że ktoś zdejmuje moje buty.

    - Co, ty, do diaska, ROBISZ! - wzięłam z pogardą swoje łyżwy i zaczęłam je ubierać jednak gdy od dłuższego czasu nie mogłam poradzić sobie z zapięciem, bardzo subtelnie poprosiłam "kogoś więcej niż przyjaciela ale nie chłopaka" (tak myślałam nad tym całą drogę) o pomoc. - Ugh, dlaczego oni muszą dawać łyżwą takie zapięcia! - Widzicie? Bardzo subtelnie.

       - Chodź pomogę ci. - po tych słowach kucnoł przedemną i zapioł mi łyżwy. - No, to chyba teraz zasługuje na jakąś nagrodę.

      Na te słowa wydełam dolną wargę i powiedziałam głosem małego dziecka: - Aje ja nie ma źadnej nakejki ani cukiejka pszie Pana.

       - Aje ja ce tu - równie dziecinnym głosem odpowiedział mi Joshi robiąc usta w dziubek

        - Aje ja ci nie dam.

        - A ciemu?

        - Bo pani w psziedśkolu zabroniła się caować.

        - Aje my nie jeśteśmy w pśedszkoju.

         - A się tak zachowujecie - Burknoł jakiś przechodzeń.

         - Nie bede caować jakiegoś gupiego chopaka - powiedziałam wstając i wchodząc na lodowisko

         - Ej, nie jestem głupi. - odpowiedział już normalnym głosem, podążając za mną.

         - Wsiścy chopacy są gupi - powiedziałam odjeżdżając kawałek.

         Josh podjechał do mnie od tyłu i powiedział: - Ale ja jestem wyjątkiem - po czym wykonał pół obrotu przede mną tak żebyśmy stali do siebie twarzami i w tej samej sekundzie skradł długiego buziaka z moich ust.

        - Fakt - wyszeptałam z zamkniętymi oczami - Ciebie kocham.

********

Tadada dadada da DA! Jest kolejny rozdział, i kolejny Jophia moment! Czy tylko mi się wydaje to dziwne że są w Australii i mają lodowisko? No ale wiecie, to takie całoroczne. Szczęsliwego Nowego Roku kochani! :*

kumpel z wfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz