Tego Edenu? #2

44 7 0
                                    

Chanel P.O.V.

-Nie Josh, nie idę dziś na imprezę, zapomnij o tym. - powiedziałam stanowczym głosem, otwierając swoją szafkę.

Josh od trzech godzin starał się mnie przekonać bym poszła z nim do klubu, ale mi za bardzo nie uśmiechało tam iść. Nąstępnym dniem był czwartek, więc szliśmy do szkoły, a ja nie miałam zamiaru iść na kacu. Przykro mi, ale nie. Nie to, że wolałam siedzieć w domu i być sama, po prostu, lubiłam się na imprezie bawić, a w środku tygodnia raczej takiej zabawy by nie było. Włożyłam do szafki, książkę od geografi, a wyjęłam zeszyt i podręcznik od biologi. Ponieważ byłam na rozszerzeniu, biologia-chemia, miałam ją, aż dziewięć godzin w tygodniu.

-Chanelll, ja ciebie proszę. Jedna impreza, nic się nie stanie. Może tam będzie moja bratnia dusza, a ty mi uniemożliwiasz spotkanie z nią! - błagał mnie.

-Joshua William Young, idź sam. Jesteś już pełnoletni i nie muszę cię niańczyć. - zamknęłam szafkę i ruszyłam w stronę sali biologicznej.

Blondyn tułał się za mną, co mnie trochę zaczęło irytować. Jego jęki były nie do zniesienia, zaczęłam rozważać, czy nie iść na tą imprezę. Dla świętego spokoju. Niestety Char dzisiaj nie było, przez co byłam skazana na tego idiotę sama. Dziewczyna pojechała do weterynarza ze swoją dwumiesięczną kotką. Shar, czyli biało-czarny kot, niebieskowłosej.

-Chanel, bo na siłę cię wyciągnę z tego do...

-Dobrze! Tylko daj mi już święty spokój. - zgodziłam się, na co blondyn klasnął w dłonie. Zrezygnowana położyłam głowę na ławce i jęknęłam głośno. Pocieszał mnie fakt, że pewnie tata pozwoli mi jutro nie iść do szkoły, a ja sobie poleżę. Chyba powinnam zapisać się na jakieś zajęcia z asertywności. Może by mi to pomogło. Albo kupić sobie zatyczki do uszu. Nie wiedziałam co lepsze.

Reszta zajęć minęła mi w miarę szybko. Josh, cieszył się jak głupi na tą imprezę, a ja mu tylko przytakiwałam. Nie chciałam iść tam. Ba! Ja nawet nie chciałam wyjść z domu. Nie to, że nie lubiłam ludzi, bo lubiłam, ale nie chciało mi się wychodzić z domu w środowy wieczór. Kiedy dzwonek rozbrzmiał po szkole, westchnęłam z ulgą. Ten dzień będzie klapą, już to czuję. Spakowałam się i pożegnałam z Joshem. Chłopak miał jeszcze jedną lekcje, a ja kończyłam zajęcia.

-Przyjadę o dziewiętnastej! - krzyknął za mną, na co dostał kciuka w górę ode mnie.

Pchnęłam duże przeszklone drzwi i przeszłam przez próg, dzielący szkołe, a dziedziniec. Był maj, więc było ciepło i pogodnie. Czyste niebieskie niebo, słońce które świeciło i ciepła pogoda. Czego można chcieć więcej od Cambridge? Ruszyłam z miejsca do auta. Moje czarne Porshe, mieniło się od słońca które mocno świeciło. Dbałam o nie, jak najbardziej mogłam. Tego samego dnia kiedy zdałam prawo jazdy, dostałam swoje auto. Cieszyłam się jak głupia i przez cały dzień jeździłam uliczkami Cambridge. Odblokowałam auto i jednym ruchem usiadłam na miejsce kierowcy. Plecak położyłam na przednim siedzeniu i włożyłam kluczę do stacyjki. Wyjechałam z parkingu naszej szkoły, po czym znalazłam się na drodze głównej. Była piętnasta więc, było dużo aut. Stare domki jednorodzinne dodawały temu miastu uroku. Lubiłam Cambridge, te miasto miało swój klimat. Nie wiedziałam jeszcze jak bardzo znienawidzę te miasto.

×××

Spojrzałam na swoje odbicie ostatni raz, by sprawdzić czy wszystko jest okej. Czerwona, przylegająca sukienka do połowy ud, zdobiła moje ładne ciało i kontrastowała z moją ciemniejszą karnacją. Czarne szpilki dopełniały moją stylizacje, a czarna kopertówka dodawała uroku. Wreszcie spojrzałam na moją twarz. Udało mi się zakryć cienie pod oczami, za co byłam Bogu niezmiernie wdzięczna. Dłuższa kreska niż zazwyczaj wydłużała moje oko. Dałam jeszcze trochę rozświetlacza nad kości policzkowe i łuk kupidyna, oraz czubek nosa. Potuszowane rzęsy wyglądały jeszcze ładniej. Za to moje włosy zostawiłam rozpuszczone, w swoich naturalnych falach. Nigdy nie narzekałam na moje włosy, były takie jak chciałam. Lśniące, grube, nie puszyły się. Nie byłam jak prawie każda dziewczyna która miała proste włosy, a chciała kręcone, bądź odwrotnie. Na swój wygląd rzadko narzekałam, lubiłam go.

Born In Heaven Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz