Był za trudny na miłość #9

75 3 33
                                    

Chanel P.O.V.

-Pytanie czy wyzwanie? - zapytał z łobuzerskim uśmieszkiem Josh, Olivii.

Gra już się rozkręciła i było naprawdę fajnie. Czepialskie uwagi chłopaków i ich docinki wprawiały nas w wesołą atmosferę, za to alkohol ją trochę podsycał. Póki co tylko Jayden nie pił, bo na każde pytanie i wyzwanie odpowiadał. Pomijając to, że jego wzrok w całości skupiony był na mojej osobie, a ja starałam się zachowywać jak gdyby nigdy nic, to w środku miałam wszystko poskręcane. Jay wywoływał we mnie dużo emocji. Najgorsze w tym wszystkim nie było to, że niektóre były sprzeczne, a to, że było ich dużo. Znałam go miesiąc. Więc to nie było dużo. Jednak przez ten miesiąc z nim, miałam multum poszarganych nerwów przez jego osobę, ale co najdziwniejsze. Ja siedziałam wtedy z nim w jednym pokoju grając w grę dla czternastolatków. I tego nie żałowałam.

-Prawda. - odpowiedziała pewnie rudowłosa. Dziwiła mnie ta jej pewność siebie, a zarazem obojętność. Była bardziej obojętna od Jaydena. Miała sto razy bardziej wszystko gdzieś. Jednak przez te pół godziny, wiedziałam, że w środku jest tą normalną dziewczyną, którą jarają Pamiętniki Wampirów.

-Uprawiałaś kiedyś seks z kobietą? - zapytał przyjaciel zakładając ręce na piersi i opierając się o kanapę. Olivia dalej była niewzruszona, ale cień uśmiechu błąkał się na jej twarzy. Nie pozwalała sobie na uczucia, ale wiadomo, że je miała. Każdy miał.

-Bo to raz. - zaśmiała się tak przyjemnym śmiechem, że aż na moją twarz wszedł uśmiech, a uszy domagały się o więcej tego perlistego dźwięku. Każdy zaśmiał się z nią, oprócz Jaydena, który jedynie miał leciutki uśmiech na twarzy.

Olivia chwyciła butelkę w swoją blada dłoń i zakręciła nią z niemałą siłą. Każdy patrzył jak butelka powoli zwalnia, aż zatrzymuje się na mnie. Na mnie?! Właśnie, na mnie! Nie to, że się bałam. Po prostu Olivia była nieobliczalna i obawiałam się jej wyzwania. Tak, wyzwania, a dlatego wyzwania, ponieważ przedtem wzięłam prawdę. Błagałam rudowłosą w myślach by nie wymyśliła nic głupiego. Lecz kiedy na jej usta wpełzł diabelski uśmieszek, a oczy błysnęły, wiedziałam, że jestem skończona.

Boże, tylko nie to.

-Prawda czy wyzwanie? - zaakcentowała Beck, a ja z tego stresu miałam ochotę zwymiotować. Jednak dzielnie przełknęłam gulę w gardle i odpowiedziałam.

-Wyzwanie.

Każdy patrzył na mnie z zaciekawieniem, za to ruda miała tak diabelski uśmiech, że moja obawa rosła z sekundy na sekundę. Jednak moja postawa pokazywała coś innego. Być może nawet prowokowałam swoją pewną siebie postawą, ale nie robiłam tego specjalnie! Z natury miałam postawę bardzo prowokacyjną, przez co często ludzie myśleli, że mam do nich problem, bądź, że chcę wszcząć bójkę.

-Pocałuj każdego chłopaka stąd i wyłoń zwycięzcę, oraz przegranego. - szok. Ta emocja towarzyszyła mi przez dwie minuty. Każdy spojrzał zdzwionym wzrokiem na Olivie, ale zaraz chłopacy zaczęli gwizdać i cieszyć się jak małe dzieci, a Olivia puściła mi oczko. Ten zadziorny uśmiech nie schodził z jej twarzy.

Nie miałam problemu z tym, że będę musiała kogoś pocałować. Miałam problem z Jaydenem. Bo racja, całowaliśmy się już, ale po tym pocałunku "coś" weszło do naszej relacji. Nie wiedziałam co to było to "coś", nawet nie chciałam wiedzieć. Dobrze było jak było. Ale fakt, że będę musiała go pocałować, przyprawiał mnie o zawał. Bo jak sobie pomyślałam, że te jego niebiańskie usta znów dotkną moich, to, aż było mi słabo. Nie patrzyłam na Jaya, bo wiedziałam, że on jeszcze intensywniej patrzył na mnie. Ja pierdole no nie.

I kiedy chłopacy stanęli w rzędzie, pierwszy był Josh co mnie bardzo uszczęśliwiło. Nie raz się z nim całowałam, ale nic nie poczuliśmy. Robiliśmy to dla zabawy. Był moim przyjacielem od paru lat, więc nie wstydziłam się przy nim myć, a co dopiero go pocałować. Następny był Carlos i najbardziej zdziwiło mnie to, że Olivia go puściła. Z tego co wiedziałam, była o niego bardzo zazdrosna i mnie to bardzo zdziwiło jak Carlos wstał, a dziewczyna go nie zatrzymała. Kolejny był Sam, który był uśmiechnięty od ucha do ucha, a kiedy zobaczył, że na niego patrzę, puścił mi oczko, na co ja cicho się zaśmiałam. Liam stał zaraz obok Samuela i robił taką popisówkę jak bokserzy. Pięściami uderzał w powietrze i skakał z nogi na nogę. Po chwili kiedy zobaczył mój wzrok uspokoił się i posłał mi całusa ręką. Ostatni był Jay. Stał z rękami w kieszeni i miną która wyrażała czystą satysfakcje, ale też i znudzenie. Wiedziałam, że w środku znudzony nie był, ale musiał takiego grać. Nie, nie musiał, a chciał. Chciał i mógł.

Born In Heaven Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz