Płonełam #4

53 4 0
                                    

Chanel P.O.V.

Siedziałam i patrzyłam pustym wzrokiem na drewniane drzwi, aż do moich uszu doszła znienawidzona melodia. Budzik, który budził mnie codziennie. Wyłączyłam go, po czym przetarłam rękoma zmęczoną twarz. Po przyjeździe do domu, było mi trudno zasnąć, ale po dwu godzinnej męczarni, zasnęłam. Nie pospałam długo, bo o czwartej się obudziłam i do czasu, aż budzik zadzwonił nie zmrużyłam oka. Sytuacje z tamtego wieczoru powoli do mnie dochodziły. Mimo, że byłam zmęczona. Ba! Byłam wymęczona, to nie potrafiłam zmrużyć oka. Coś nie pozwalało mi zasnąć. Nie chciałam myśleć o tym wszystkim, ale jak na złość myślałam. Moje myśli nawiedzały mnie ze zdwojoną, być może nawet ze strojoną siłą. Byłam zła na to, że nie mogłam wyłączyć ich, tak jak zawsze. Zazwyczaj mi się to udawało, a w tamtym momencie nie umiałam. Ich ręce i spojrzenia tak utkwiły w mojej pamięci, że kiedy zamykałam oczy to miałam ten obraz przed oczami. To było cholernie męczące.

Z trudem wyczołgałam się z łóżka i bosymi stopami dotknęłam zimnych paneli. Po moim ciele przeszły nieprzyjemne ciarki, a ja sama się wzdrygnęłam. Na miękkich nogach ruszyłam do łazienki. Łazienkę miałam wspólną z moją siostrą, ona dzieliła nasze pokoje. Zrobiona w zimnych kolorach, czarne kafelki widniały na ścianach, a na podłodze szary marmur. Na jednej ścianie było długie lustro które posiadało podświetlenie, a pod nim dwie umywalki. Po drugiej stronie była kabina prysznicowa i wanna, oraz pod ścianą toaleta. Pod umywalkami znajdowały się półki, jak i na innych ścianach. Wszystko było zachowane w odcieniach szarości i czerni. Uwielbiałam tą łazienkę, była minimalistyczna i przestronna.

Będąc w łazience, spojrzałam na swoje odbicie. Jeszcze większe sińce pod oczami i potargane włosy. Lekko opuchnięte oczy, tak jak twarz. Genialnie. Nie chcąc dłużej patrzeć na tą tragedię napuściłam ciepłą wodę do wanny. W między czasie wyszczotkowałam zęby i opłukałam twarz. Kiedy uznałam, że woda jest w idealnej ilości zakręciłam kran i rozebrałam się do naga. Zimne powietrze musnęło moje ciało, więc szybko weszłam do wanny. Od razu poczułam się lepiej kiedy gorąca woda opatuliła moje wyziębione ciało. Mimo, że pod kołdrą siedziałam dobre dwie godziny i tak było mi zimno. Czułam się jakbym była na walonej Syberii, lecz kiedy weszłam do wanny, było mi ciepło i przyjemnie. Zaraz po wietrze, uwielbiam wodę. Zdecydowanie kochałam pływać, lub leżeć w ciepłej wannie.

Po trzydziestu minutach wyszłam z wanny, po czym spuściłam wodę. Opatuliłam swoje ciało ręcznikiem, a włosy wzięłam w turban. Kiedy oparłam się rękami o umywalkę i spojrzałam jeszcze raz w swoje odbicie, było ono lepsze. Nie miałam już opuchniętej twarzy, a moje sińce się minimalnie zmniejszyły. Odwróciłam wzrok od lustra i złapałam za suszarkę. Podłączyłam ją do gniazdka, a włosy rozpuściłam. Brązowe mokre pasma opadły wzdłuż mojego ciała. Chyba musiałam je ściąć, bo suszenie i mycie ich było tragedią. Odpaliłam suszarkę, a charakterystyczny, głośny dźwięk rozbrzmiał w pomieszczeniu. Suszenie ich zajęło mi dobre piętnaście minut. W tamtym dniu moje włosy mnie zdecydowanie lubiły, bo układały się jak chciałam i zdecydowanie w krótkim czasie się wysuszyły. Odłożyłam suszarkę na swoje miejsce, a sama udałam się do pokoju, by się ubrać. Strój miałam już przygotowany z poprzedniego dnia więc, nie musiałam stać przed szafą dwóch godzin. Nałożyłam na siebie bieliznę, czarny zwykły top, a na niego kremowy zapinany sweterek, na nogi tradycyjnie ubrałam czarne jeansy z wysokim stanem.

Zrobiłam swój codzienny makijaż, zabrałam plecak i telefon, po czym wyszłam z pokoju. Do wyjścia miałam jeszcze trzydzieści minut, więc postanowiłam zrobić sobie śniadanie i zjeść je w domu. Zazwyczaj nie miałam czasu na zjedzenie go w domu, dlatego jadłam w szkole. Nie raz przyjeżdżałam do szkoły z płatkami i jadłam na lekcji, za co oczywiście dostawałam uwagi. Miałam ochotę na zwykłe czekoladowe płatki z mlekiem. Nic wystawnego, a jednak tak cieszy brzuch. Zeszłam powoli z marmurowych schodów, po czym rzuciłam plecak na pufę, która znajdowała się w przedpokoju. Słyszałam jak ktoś krzątał się po kuchni i zgadywałam, że to tata. On zawsze rano wstawał, mimo, że nie musiał. Jeśli chodziło o Sarę, to o Panie Boże. Ona się zawsze spóźniała, dlatego nie jeździłam z nią do szkoły. Kiedy przekroczyłam próg kuchni do moich nozdrzy dotarł zapach kawy. Lubiłam ten zapach. Przypominał mi tatę.

Born In Heaven Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz