Pokazałaś mi co liczy się
Kiedyś tylko hajs tu liczył się
Ale dziś już to nie liczy się
Gdy nie ma ciebie obok mnie
Emocji mam deficyt, zostały tylko złe
Następna nie ma na co liczyć, tylko pusty seks
Samotność, smutek, lęk
Serce - szwajcarski ser
Chociaż tak szybko bije
Wydaje pusty dźwięk
Pokazałaś mi prawdziwe piękno świata
Pokazałaś mi jak bardzo boli strata
I choć wolałbym do tego już nie wracać
To jestem znów w Paryżu i stoję pod wieżą EifflaMateusz
Chyba wszyscy wiedzieli, jak ważną rolę w moim życiu zajmowała moda. Stawiałem ją na drugim miejscu, zaraz za muzyką, więc praktycznie się nie zastanawiałem, kiedy po raz kolejny otrzymałem zaproszenie na Fashion Week.
Styczeń w Polsce był w tym roku beznadziejny. W Warszawie nie spadł chyba ani jeden płatek śniegu, a chodniki pokrywał jakiś bliżej niezidentyfikowany syf.
Po świętach wróciłem z Opoczna do stolicy. Moje życie jak zwykle ograniczało się między dwoma punktami. No może trzema. Poza moim mieszkaniem, a studiem na Bemowie często można mnie było spotkać we Wschodniej.
Jeżdżenie po mieście Uberami o tej porze roku było uciążliwe, a z racji braku posiadania prawa jazdy byłem do tego zmuszony. Dlatego bardzo ucieszyłem się, kiedy jednym z kilkunastu nowych maili było właśnie zaproszenie na ten paryski event.
Umówiłem się na lotnisku Chopina z Roksaną, moją stylistką. Dziewczyna również zawsze była obecna na tego typu imprezach, a wyjazdy z nią były dla mnie czystą przyjemnością.
Spoźniłem się jakieś pół godziny, a brunetka wraz z dwiema innymi kobietami stała już przy bramkach. Kiedy mnie zauważyła pomachała energicznie ręką. Zaśmiałem się pod nosem, widząc, że każda z nich ma dwie, wypchane po brzegi walizki, tak samo jak ja. Nadaliśmy bagaże, mając oczywisty problem z ich wagą. Walizka Martyny Rychlińskiej, fotografki, ważyła, aż dwanaście kilo za dużo i przez to ledwo nas przepuścili, ale po sporej dopłacie problem przestał istnieć.
W końcu znaleźliśmy się na pokładzie samolotu. Pierwsze co, to zamówiłem szampana. Malwina Wędzikowska słusznie zauważyła, że nie ma jeszcze jedenastej, jednak miałem to gdzieś. Włożyłem do uszu słuchawki, nim dziewczyny zdążyły na dobre się rozgadać. Przez cały lot towarzyszył mi Pop Smoke, oraz Möet.
Po ponad dwugodzinnej podróży wylądowaliśmy w porcie lotniczym Paryż-Roissy-Charles de Gaulle. Chwile czekaliśmy, aż na taśmie pokażą się nasze walizki. W końcu obładowani załadowaliśmy się do taksówek, które miały zawieźć nas do samego centrum.
Byliśmy zmuszeni wziąć aż dwa samochody, więc ja wylądowałem na siedzeniu obok Roksany. Rozmawialiśmy właśnie o zbliżającym się pokazie Valentino, kiedy telefon brunetki zadzwonił. Rozmawiała chwile, raczej ograniczając się do monosylab, jednak wywnioskowałem, że z kimś się umówiła. Spojrzałem na nią pytającym wzrokiem, kiedy schowała urządzenie do torebki.
- Alexis Leblanc - wyjaśniła - Stylistka, kojarzysz?
Pokiwałem twierdząco głową.
Na temat Alexis nie wiedziałem zbyt wiele, jednak kojarzyłem ją z eventów i ścianek zdjęciowych. Chyba nawet ubierała któregoś kolegę z branży. Słyszałem, że jej ojciec jest Francuzem, więc kompletnie nie zdziwiła mnie jej obecność na paryskim Fashion Weeku.
- Jak dojedziemy na miejsce, to Alex będzie na nas czekać i razem pójdziemy coś zjeść - odparła - Nie masz nic przeciwko?
- Jasne, że nie - mruknąłem - Lepiej mieć przy sobie kogoś, kto umie się dogadać.
CZYTASZ
Deficyt emocji | Żabson
FanfictionParyż, miasto zakochanych. Stylistka gwiazd Alexis Leblanc dzięki swojemu ojcu zna to miasto prawie tak dobrze, jak rodzinną Warszawę, z której pochodzi jej mama. Dzięki swojej koleżance na Fashion Weeku poznaje Mateusza, o którym wcześniej słyszała...