19

1.9K 95 114
                                    

epilog 1/2

lipiec 2021

- Czy ty miałaś zamiar mi powiedzieć kurwa mać? - wrzasnąłem do telefonu.

- Mateusz, ja... Nie będę się z tobą kłócić - odpowiedziała twardo.

- Kiedy miałaś zamiar mi powiedzieć, że Alex zaprosiła cię na swój pierdolony ślub?

- Może nigdy? - odparła Kwiatkowska - Mati, powinieneś się od tego odciąć i dać jej spokój...

- Nie mogę! Kocham ją Roksana! Na myśl, że ma być żoną jakiegoś innego faceta aż mnie skręca...

- To co zamierzasz? - spytała.

- Kto jest twoją osobą towarzyszącą?

- Borys - odpowiedziała - A Laura idzie z Łukaszem, więc nic z tego...

- Musisz mieć jakąś koleżankę, która jest zaproszona i jednocześnie jest singielką - stwierdziłem - No proszę cię Roksana...

- Martyna moja przyjaciółka... - zaczęła.

- Rychlińska? - przerwałem jej - Zaraz do niej napisze...

- Nie - powiedziała głośno - Ja to załatwię, jakoś... Delikatniej...

- Dzięki, serio będę miał u ciebie ogromny dług wdzięczności, jeśli to się uda...

- Nawet nie będę pytać co planujesz - mruknęła i zakończyła połączenie.

Plan był prosty, ale bardzo ryzykowny. Alex albo mi wybaczy, albo znienawidzi mnie bardziej. Właściwie chyba nie dało się już bardziej, więc nie miałem nic do stracenia. Krok pierwszy z mojej listy wykonany. Wkręcić się na jej ślub.

Następne dni miałem pełne roboty. Martyna zgodziła się zabrać mnie jako osobę towarzyszącą. Musiałem dokupić bilet na samolot, kupić nowy garnitur, buty no i pilnować, by nikt się nie dowiedział co planowałem.

Musiałem też dokładnie przeszukać internet i dopytać znajomego francuza, czy ich prawo rzeczywiście działa tak, jak myślałem. Nie myliłem się i wszystko szło po mojej myśli.

Niecałe dwa tygodnie później, w piątek stawiłem się na lotnisku.

- Już byśmy byli w Paryżu, gdyby nie ty - powitała mnie Roksana.

- Nikt nie może wiedzieć, że lecę - przypomniałem jej.

Brunetka wyswobodziła się z objęć Bedoesa i machnęła głową.

- Musimy sobie pogadać - mruknęła.

Odeszliśmy kawałek od naszego gate'a i usiedliśmy na metalowych krzesełkach.

- Mów - bardziej zarządała, niż poprosiła.

- Jeżeli ktoś zna powód, dla którego to małżeństwo nie może być zawarte niech powie teraz albo zamilknie na wieki - powiedziałem.

Dziewczyna spojrzała na mnie zdziwiona.

- Znasz mnie - uśmiechnąłem się - Ja nie zamierzam milczeć.

Oczywiście dziewczyna nie mogła zatrzymać tego co zamierzam zrobić dla siebie i po chwili wiedział już Borys, Łukasz oraz jej siostra. No i rzecz jasna Martyna, ale ją raczej wypadałoby wtajemniczyć.

- Rozpierdolisz jej ślub - stwierdził Dziemiński i  właściwie miał trochę racji.

***

W sobotni poranek szykowaliśmy się na ślub. Paryż przywitał nas przepiękną pogodą.

Deficyt emocji | ŻabsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz