10

2.1K 103 78
                                    

Alexis

- Alex...

Znów wypowiedział moje imię, tak śmiesznie przeciągając litery, a ja znów poczułam, jak miękną mi kolana.

- Czy my w ogóle mamy o czym rozmawiać? - spytałam, nim zdążył cokolwiek powiedzieć.

- Tak - odparł stanowczo - Przepraszam cię. Jestem głupi i nie powinienem był mówić czegoś, co nie jest prawdą...

- Mógłbyś mieć chociaż trochę odwagi i się przyznać - prychnęłam - Uważasz, że jestem taka sama, jak twoje panny na jedną noc i świetnie mi to ostatnio udowodniłeś.

- Ja nie... Alex błagam cię. Gdyby tak było to myślisz, że byśmy teraz rozmawiali?

- Właśnie nie wiem, do czego ma prowadzić ta rozmowa...

- Wybacz mi kobieto - powiedział głośno - Co mam zrobić? Błagać cię na kolanach? Dobra.

Zawistowski klęknął przede mną i zdjął z oczu swoje czarne okulary. Do moich uszu doszedł gwizd, za który jak się okazało odpowiedzialny był Borixon.

- Słabe miejsce na oświadczyny - rzucił Zetha, a reszta kolegów zareagowała śmiechem.

- Wstań, na litość Boską - mruknęłam.

- Pod warunkiem, że przyjmiesz przeprosiny - uśmiechnął się.

- To jest szantaż Mateusz - westchnęłam.

- Na dodatek emocjonalny - zaśmiał się lekko - To jak?

- Wstawaj kurwa - machnęłam ręką.

Było to jednoznaczne z tym, że mu wybaczam. Jakby i tak nie byłam w stanie się na niego gniewać.

Wkurzał mnie niemiłosiernie, ale jego uśmiech zdecydowanie roztapiał każde serce.

- Lecisz z nami? - spytał, otrzepując kolana.

- Zwariowałeś? Ja wracam do Paryża.

- Będę się martwił, że pójdziesz do klubu... - spuścił wzrok i wpatrywał się w czubki swoich trampek.

Czyżby serio mu zależało?

- Mogę ci obiecać, że nie pójdę - zaśmiałam się lekko - Serio Zawistowski, trochę zaufania.

- Masz racje - uśmiechnął się - Muszę ci coś pokazać - dodał, wyciągając z kieszeni spodni telefon.

Widziałam, jak odblokowuje urządzenie.

- Zwariowałeś? - spojrzałam na niego zdziwiona.

- Co? A... Tapeta? - wyciągnął rękę do przodu i zarzucił na moje ramię.

Nie protestowałam, szczególnie, że właśnie wpatrywałam się w nasze selfie z wieżą Eiffela w tle. Ja robiłam dziubek z ust, a Mateusz zwijał język w rurkę. W tle była jego dłoń, z tlącym się jointem i pięknie oświetlona konstrukcja, w stu procentach kojarząca się z moim miastem.

- Słodki jesteś - mruknęłam cicho.

- Ale w ogóle nie o to mi chodziło - przewrócił oczami - Tą tapetę mam odkąd wróciliśmy z Paryża... Patrz.

Obrócił telefon jeszcze bardziej w moją stronę. Zobaczyłam na ekranie jego wiadomości na instagramie. Wiele ksywek znanych raperów, kilka osób z jego starych znajomych i rodziny jak mniemałam.

- Co z tym? - spytałam.

- Jak zostawiłaś mnie w mieszkaniu to się wkurwiłem... Bardziej na siebie, niż ciebie - potarł kark otwartą dłonią - No i... Pousuwałem wszystkie wiadomości od wszystkich dziewczyn, z którymi coś kiedyś... Albo tych, które mi proponowały...

- Seks - dokończyłam za niego - Wyduś to z siebie nie mamy ośmiu lat - zaśmiałam się.

Nie mogłam przestać się uśmiechać myśląc o tym, jaki ten człowiek jest głupkowaty. Żeby mi coś udowodnić usunął pewnie setki wiadomości od swoich adoratorek. Było to oczywiście na swój sposób bardzo urocze i widziałam, ile go kosztowało, ale zaczęłam się zastanawiać ile numerów do byłych partnerek nadal ma zapisanych w kontaktach...

- Zrobiłem to, bo mi zależy Alex - powiedział.

- Tęskniłam - mruknęłam, rzucając się mu na szyje.

Zdałam sobie sprawę jak bardzo brakowało mi jego ciepła, jego dłoni na moich biodrach i ust na żuchwie... Cholera, to znowu idzie za szybko.

- Mati - jęknęłam, odrywając się od chłopaka - Doceniam, że ze złości usunąłeś te wszystkie niemoralne propozycje...

- Jeszcze rozjebałem krzesło - zaśmiał się - Potem Janusz musiał biegać po Ikea'i, żeby kupić mi nowe, bo jeszcze bardziej mnie wkurzało to, że teraz mam trzy krzesła, a nie cztery...

- Żaba! - usłyszeliśmy za sobą - Możesz się ruszyć?

- Kurwa, chwila - odkrzyknął.

- Za chwilę, to nam odleci samolot - rzucił Patryk.

- Idź już - zachęciłam go, chociaż wolałbym, żeby poleciał ze mną do Paryża.

- Nie odejdę stąd, dopóki nie wiem, na czym stoimy.

- Co ja mam ci powiedzieć? - spytałam.

Właściwie to chciałabym wyznać mu to co czuje. To, że chyba zaczynam czuć do niego coś więcej. To, że zakochałam się w panie sexoholiku...

- Możemy wrócić do randkowania? - wypalił, a mnie wręcz zatkało.

- Jakim cudem to słowo przeszło ci przez gardło? - zaśmiałam się.

- Poświęcam się dla ciebie - mruknął - To jak?

- Bardzo chętnie... - nie zdążyłam dokończyć, ponieważ poczułam jego usta na moich.

- Mateusz - wydukałam, kiedy udało mi się od niego odezwać - Miały być małe kroki przecież.

- Nie jestem w stanie kotku - puścił mi oczko.

Pokiwałam głowa z dezaprobatą i zaczęłam poprawiać jego koszulkę.

- Uważaj na sobie, dobra? - spytałam cicho.

- Postaram się - mruknął.

- Mówię serio. Ten cały wirus... No i nie złap niczego innego, nie wypal całego zielska i nie rób głupot.

- Czyli jednak ci zależy? - uśmiechnął się głupkowato, jak to miał w zwyczaju.

Pokiwałam twierdząco głową.

- Żaba, do cholery! - tym razem doszedł nas głos Borixona - Wojtek, idź zobacz co z nim...

- Do zobaczenia - uśmiechnęłam się, znowu go przytulając.

Poczułam, jak gładzi moje włosy. Oderwałam się od niego, a szatyn niespodziewanie znowu wpił się w moje usta. Oddałam pocałunek, chociaż nie powinnam była.

- Ładne wyszło - usłyszałam.

Koziara stał tuż obok i wpatrywał się w swój aparat z ogromnym obiektywem. Nawet nie zauważyłam kiedy podszedł , a co dopiero kiedy cyknął nam zdjęcie.

- Nie zakochaj się w tym mieście miłości - rzucił Zawistowski na pożegnanie.

-A ty nie skończ w łóżku z żadną Tajką, bo nie masz pewności, że to będzie kobieta - zaśmiałam się.

Patrzyłam jak wraca do przyjaciół, chwyta swój bagaż i wspólnie kierują się pod wejście do odpowiedniego gate'a.

Pomachał mi jeszcze i posłał ten swój piękny, szeroki uśmiech, po czym zniknął. A ja wiedziałam, że nie będę mogła wyrzucić tego obrazu z głowy przez zapewne cały tydzień.

———————————————————————————

Witam was w ten czwartkowy (bolesny) poranek ☺️

Dodaje taki dość krótki rozdział, który jednak ładnie wiąże mi fabułę, dlatego już nic nie dopisywałam.

Miłego dnia kochani!
B.

(1025)

Deficyt emocji | ŻabsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz