Rozdział XXIX

886 45 50
                                    

Rozdział betowany przez Avu

-------------------------------------------

Czwartek, 23 maja

Paryż, Bastylia

Po 23-ciej w Paryżu, (po 22-giej w Londynie)

Spanie skulonym na fotelu nie jest najwygodniejszą pozycją, szczególnie dla kogoś przed 60-tką, nie było się więc co dziwić, że Perry budził się kilka razy. Poprawiał się, patrzył na śpiącą Hermionę, ledwo widoczną w blasku księżyca wpadającym przez okno i znów zapadał w drzemkę. Dla ich organizmów była to przecież noc. Po 22-giej, czyli po 7-mej rano w końcu rozbudził się zupełnie, swoim wierceniem się zbudził również Hermionę, ta zapaliła różdżką świece i zaczęli na nowo rozmawiać. Lecz z każdą chwilą tematy stawały się coraz bardziej płytkie, odpowiedzi może nie tyle zdawkowe, ile dość powierzchowne i oboje coraz częściej spoglądali na zegarek. Sądząc po przykładzie Perry'ego, Helen powinna obudzić się lada chwila i nie mogli się już tego doczekać. Na swój sposób dla każdego z nich to spotkanie było wyjątkowe. Bo to było nie tylko spotkanie córki z matką, ale i Perry'ego z Helen, a nie Wendella z Moniką.

Wreszcie kilka minut po 23-ciej rozległo się ciche pukanie do drzwi i do środka zajrzał Chancerel.

- Mademoiselle Granger, Perry – starszy czarodziej skłonił się Perry'emu jak dobremu znajomemu, co tego bardzo zaskoczyło. – Wybaczcie, jeśli przeszkadzam. Chciałem zawiadomić was, że Helen Granger zaczyna się rozbudzać.

Perry zerwał się z fotela, lecz Chancerel powstrzymał go gestem dłoni.

- Spokojnie, mój drogi, macie jeszcze trochę czasu – odwrócił się ku Hermionie i przywołał ją do siebie. – Czy mógłbym panią prosić na chwilę do pokoju obok, mam kilka dokumentów do podpisania.

Hermiona pospiesznie zeskoczyła z łóżka, rzuciła do ojca „zaraz wracam, tato" i wyszła na korytarz.

Mrok rozjaśniały tylko świece płonące w najbliższym kandelabrze, lecz gdy Chancerel podszedł do okna trochę dalej, zapłonęły również i tamte.

- Przede wszystkim chciałem panią uspokoić, z pani matką wszystko w porządku – odezwał się Chancerel po francusku, a Hermiona poczuła ukłucie paniki, które od razu osłabło. – Odzyskała wspomnienia i tak jak w przypadku pani ojca, wszczepiłem jej również cienie wspomnień. Wszystko trwało trochę dłużej, bo – Chancerel z uśmiechem pokiwał głową – jak nasz wspólny przyjaciel zauważył, jako kobieta miała ich o wiele więcej. Naprawdę o wiele więcej. Swoją drogą, poinformowałem już o tym Severusa.

Uczucie niepokoju wróciło. Coś było nie tak. To nie po podpisanie dokumentów ją wywołał i na pewno nie bez powodu przeszedł na francuski! To bardziej brzmiało jak... pretekst.

Chancerel czytał z jej twarzy jak z otwartej księgi.

- Wywołałem panią, bo chciałem uprzedzić, że pani matce udało się w mugolski sposób ustalić kilka faktów z zapomnianego życia. Przede wszystkim doszła do tego, że miała dziecko, zaczęła też kojarzyć nazwisko Granger i zrozumiała, że to, co uważa za swoje życie, nie jest do końca prawdą.

CO??!

- O Merlinie...

- I zaczęła pani szukać – dokończył Chancerel. – Przypuszczam, że dziś w południe ustaliłaby o wiele więcej i nawet nie spotkawszy pani w Londynie mogłaby panią znaleźć. I, co ważniejsze, mogłaby panią poznać.

Hermiona poczuła, że się gubi. Jak to możliwe?! Przecież...

- Przecież rzucałam Factum na nich razem. I mój ojciec mnie nie poznał, nawet jak powiedziałam do niego „tato". To znaczy, że moja mama nie zareagowała na zaklęcie?

Tom II - HGSS Goniąc Szczęście - ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz