Nie możemy żyć jak dawniej?

2.2K 45 8
                                    

Jak co piątek siedziałam w swoim biurze z butelką dobrego alkoholu. Tym razem jednak nie piłam. Po prostu próbowałam ułożyć sobie wszystkie ostatnie sytuacje. W mojej głowie panował chaos, który w ostatnich miesiącach tylko nabrał na sile. Nawet nie miałam z kim o tym porozmawiać. Wszyscy moi znajomi na weekendy umawiali się w bliżej nieokreślonych mi miejscach. Wiedziałam, że Alex z Karą często bywają w jakimś klubie, ale nigdy mnie ze sobą nie zaprosiły. Nie było miłe, skoro wiedziałam, że zabierają ze sobą pozostałą część ekipy. Nawet ten cholerny William chodził z nimi na piątkowe wieczorki. Dobra, to nie był mój styl. Na pewno czułabym się okropnie wśród tłumu nieznanych ludzi, ale nie pasowało mi to jak mnie olewali.

Zdziwiłam się, gdy około dwudziestej zadzwoniła do mnie Alex. Była cholernie pijana przez co ledwo co mogłam ją zrozumieć. Na szczęście udało mi się zebrać kilka informacji, z tych nielogicznych, poszarpanych słów. Po niecałych trzydziestu minutach dotarłam pod biuro dziewczyn. Do mojego auta od razu wbiły się trzy pijane kobiety. Zdziwiłam się, gdy miejsce obok mnie zajęła Kelly. Od razu szeroko się do mnie uśmiechnęła. Cieszyłam się, że nie piłam tego wieczora, dzięki temu mogłam w spokoju zabrać je do domu.

-Wiecie, że jeszcze młoda godzina? – spytałam ruszając w kierunku mieszkania Alex. Wiedziałam, że tam najłatwiej będzie je zostawić.

-Mamy jeszcze sporo alkoholu w domu! – rzuciła agentka uderzając mnie w fotel. Przez chwilę miałam ochotę ją okrzyczeć, ale powstrzymałam się gryząc mocno własny język.

-Chodził mi o to, że jesteście za bardzo pijana, a nie za mało – westchnęłam zerkając w tylne lusterko. Szukałam wzrokiem Kary, która jednak celowo unikała mojego spojrzenia – Jaka okazja do takiego picia?

-Kara z Williamem w końcu poszli na randkę – zaśmiała się Alex ponownie uderzając w tył mojego fotela. Naprawdę traciłam do niej cierpliwość. Uwielbiałam tę kobietę, ale po alkoholu robiła się nieznośna.

-Udało się? – spytałam próbując chociaż udawać miłą.

-Całowali się, a za tydzień mają kolejną randkę – odparła Kelly jednocześnie wskazując dłonią żółte światło, na którym przejechałam.

Po chwili dziewczyny zaczęły namiętnie o czymś rozprawiać. Ja jednak odpłynęłam myślami. Odkąd wyznałam dziewczynom, że jestem biseksualna Kara odwróciła się ode mnie. Nie spodziewałam się tego. Bez problemu akceptowała, przecież orientację siostry, jak i wiele swoich nieheteroseksualnych znajomych. Zakładałam, że mnie również przyjmie z otwartymi ramionami. Niestety, stało się kompletnie na odwrót. Kara omijała mnie jak ognia. Nagle zniknęły jakiekolwiek wspólne spotkania. Blondynka zaprzestała wpadać do mojego biura, nie chciała wybierać się na wspólne lunche, a jak już się widziałyśmy to z inicjatywy Alex. Czasami jednak celowo odmawiałam spotkań. Widziałam, że Kara czuje się beze mnie znacznie lepiej.

Skoro moja najlepsza przyjaciółka tak zareagowała, postanowiłam ponownie zamknąć się w sobie. Nawet, gdy byłam z dziewczynami, nigdy nie mówiłam o innych kobietach. Chciałam móc z nimi cieszyć się z bezczelnych lesbijskich żartów, rozmawiać o podrywach, seksie i związkach. Miałam wrażenie, że jednak mi nie wypada. Czułam się bardzo źle przez reakcję Kary.

Nim się zorientowałam zaparkowałam przed mieszkaniem Alex. Nie lubiłam tak prowadzić. Jazda na pamięć sprawiała, że czułam się niepewnie. Miałam wrażenie, że mogłam komuś niechcący zrobić krzywdę przez własne niedopatrzenie.

-Dziękuję – rzuciła Alex obejmując mnie przez fotel. Zaśmiałam się automatycznie – Chodź do środka. Napij się z Nami!

-Naprawdę nie chcę przeszkadzać – odparłam wysiadając z auta i wypuszczając wszystkie kobiety. Kara nadal nie spojrzała na mnie nawet na chwilę, przez co praktycznie miałam łzy w oczach. Szybko je zatamowałam, aby nie okazywać żadnej słabości.

Supercorp - One ShotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz