Lena:
Dzisiaj mija równo dziesiąta rocznica mojej pamiętnej nocy z Karą. Do rana siedziałam u niej i zachwycałam się wspaniałym ciałem blondynki. Danvers była tak niesamowita, że nie chciałam wypuścić jej spomiędzy nóg. Niestety potem nie było tak dobrze. Przez miesiąc piłam o wiele za dużo. Spotykałyśmy się, a między nami iskrzyło coraz mocniej. Nie dawałam sobie z tym rady. Byłam pewna, że ją skrzywdzę albo ona uzna, że jednak nie jestem dla niej.
Dopiero jak oswoiłam się z jej obecnością poczułam się lepiej. Naprawdę się dla niej starałam. Zabierałam ją na randki, poznałam jej znajomych, wyciągałam na liczne wyjazdy i spełniałam wszelkie możliwe zachcianki. Pół roku później spytałam ją czy chce być ze mną oficjalnie w związku. Stresowałam się wtedy jak nigdy. Nic co się wydarzyło później nie było dla mnie tak trudne, jak to cholerne pytanie. Byłam pewna, że mi odmówi. Kara jednak rzuciła się na moją szyję i śmiała się przez kilka minut. Uznała, że od dawna miała nas za parę, więc nie wie po co pytałam.
-Lena – Kara uderza mnie w ramie siadając zaraz obok – Czy tobie nigdy nie przejdzie gapienie się na inne?
-Co? – pytam odrywając wzrok od pośladków jakiejś kobiety. Robię to celowo, wiem jak ją to drażni, ale jest taka piękna, gdy się denerwuje. Przy okazji ta czarnoskóra ma cudowne pośladki, którymi pewnie zainteresowałabym się jeszcze kilka lat temu.
-Nigdy się nie zmienisz? – unosi brew, a ja już wiem, że krew w niej buzuje.
-Nigdy nie przestanę cię kochać – chwytam ją za biodra i wciągam na swoje kolana. Nie przejmuję się tym ile mamy lat ani tym, że jesteśmy w miejscu publicznym. Delikatnie cmokam ją w szyję przez co lekko drży. Znam jej słabe punkty, aż za dobrze i uwielbiam je wykorzystywać.
-Może jednak chcesz bzyknąć tamtą? Nie wiedziałam, że lubisz czarnoskóre – próbuje się wyrwać, ale nadal mocno ją trzymam. Czekając na zamówienie lekko drażnię językiem miejsce tuż za jej uchem. Kreci się na moich nogach przez co automatycznie podnosi moje libido. Zsuwam dłonie na jej kształtne biodra i wbijam w nie palce, wie co mi chodzi po głowie, tym bardziej próbuje mi uciec. To nie czas na seks i nawet ja o tym wiem. Tylko to nie moja wina, że jej ciało jest niesamowite.
-Lubię pewną blondynkę, która udaje, że wcale nie mam mokro – śmieję się w końcu pozwalając jej zejść z moich nóg. Nasze kawy docierają na stolik, a ja od razu zagłębiam się w mocnym smaku mojego espresso, a Kara powoli sączy swoją mrożoną kawę z waniliowymi lodami. Nawet na mnie nie zerka przez co rozumiem, że stale jest zła. Nigdy się nie nauczy, że od lat myślę tylko o niej.
-Na pewno chcesz to zrobić? – pyta po kilkunastu minutach ciszy, a ja przez chwilę nie umiem odpowiedzieć. Lekko kiwam głową co jej nie satysfakcjonuje – Wiesz, że nie musimy. Jeśli nie czujesz się z tym na siłach...
-Chcę – rzucam dwa razy, ponieważ za pierwszym podejściem głos utyka mi gdzieś w gardle. Wiem, że lekko drżę, wcale nie mam pewności, że jestem gotowa – W końcu podpisałyśmy już intercyzę – lekko unoszę kącik swoich ust próbując zgrywać pewną siebie.
-Lena, proszę, muszę mieć pewność. Jeśli masz być przez to nieszczęśliwa - widzę jak przełyka ślinę. Nie może się martwić, wystarczy, że ja to robię. Chwytam jej dłonie i lekko masuję. Wiem, że to doda jej sił.
-Lena! – słyszę zadowolony krzyk mojej macochy. Wiem, że się uśmiecha. Odkąd usłyszała o ślubie nie myśli o niczym innym. Musiałam wielokrotnie przekonywać ją, żeby nie wtrącała się w nasze życie i w plany weselne. Prawda była taka, że wszystko chciała zorganizować sama, a na to nie było szans. Chciałam małe, skromne wesele, a ona nie potrafiła tego zrozumieć.
CZYTASZ
Supercorp - One Shot
FanfictionKrótka historia, która zrodziła się w mojej głowie, z tęsknoty za odcinkami Supergirl.