Jak co weekend imprezowałam. Nigdy nie pamiętałam ile wypiłam, z kim byłam i co dokładnie się wydarzyło. Wiedziałam jednak tyle, że w całym tym moim szaleństwie nigdy nie poszłam z nikim do łóżka. Byłam zbyt wybredna, nawet po wpływem. Masa mężczyzn przystawiała się do mnie, na każdej możliwej imprezie. Większość z nich nie dawało za wygraną przez co moi kumple musieli pozbywać się ich siłą. Byłam im wdzięczna za to jak o mnie dbali. Podziwiałam ich opanowanie i ciągle bieganie ze mną. Nie byłam grzeczną dziewczyną, nad którą łatwo byłoby zapanować. Gdy dowiedziałam się o zdradzie mojego narzeczonego byłam zrozpaczona. Nie umiałam się podnieść. Tak jak w tygodniu udawałam, że wszystko jest w porządku, mogłam pracować, uczyć się i ukrywać, że normalnie żyję. Tak, gdy tylko pojawiał się weekend popadałam w skrajny dół psychiczny i robiłam wszystko, aby tylko zatamować ogromny smutek. Moi najbliżsi byli przy mnie, ale nic nie mogli z tym zrobić. Ja po prostu rozpadałam się kawałek po kawału i nic nie wskazywało na to, że kiedykolwiek będzie lepiej. Wręcz przeciwnie, było tylko gorzej.
Gdy wlałam w siebie kolejną porcję wódki Alex wpadła na jakże chujowy pomysł zagrania w prawda czy wyzwanie. Mimo tego, że nie miałam ochoty na takie zabawy praktycznie mnie do tego zmusili. Szybko przyjrzałam się towarzystwu. Na moje szczęście w większości było to znane mi grono. Alex, Sam, moja kochana Andrea, Winn, Nia i Kelly. Dziękowałam w duchu za w miarę damskie grono. Kilka tygodni wcześniej próbowali zmusić mnie do pocałowania jednego z facetów, co nie było mi na rękę. Naprawdę miałam z nimi problem od rozstania.
-Kara, chodź do Nas – krzyknęła Alex wołając jakąś blondynkę. Od razu spojrzałam pytająco na swoją najlepszą przyjaciółkę.
-Alex dzisiaj przyszła ze swoją siostrą – wyjaśniła od razu Andrea lekko obejmując mnie w talii. Byłyśmy przyjaciółkami od tak dawna, że sama nie pamiętałam ile się znamy. Tylko ona wiedziała co tak naprawdę przeżywam i jak bardzo niszczy mnie to co się stało.
-Muszę? To zabawa dla gówniarzy – stwierdziła dziewczyna zbliżając się do naszego grona. Na oko była kilka lat młodsza od nas. Miała jednak cholernie mocny makijaż, kilka kolczyków i bardzo mroczny styl ubioru.
-Będzie fajnie, siadaj – uśmiechnęła się do niej szeroko Nia.
W ciągu kilkudziesięciu sekund zrobiło się dla niej miejsce, które niechętnie zajęła. Moja uwaga skupiła się jednak na telefonie, który zawibrował w mojej kieszeni. Normalnie bym go olała, ale Brainy dawał mi bardzo dosadne sygnały, abym sprawdziła co się stało. Siedział centralnie za dziewczynami dzięki czemu widziałam go tylko ja i Winn, ten jednak nie przejął się dziwnym zachowaniem kumpla.
„Nie podskakuj jej. Nie radzę – Brain."
Spojrzałam na niego pytająco. W mojej głowie zrodziło się od razu wiele myśli, które zakrawały o najgorsze zbrodnie. Dziewczyna jednak nie wyglądała na złą. Była po prostu zniechęcona tym, że musi przesiadywać ze znajomymi swojej siostry. Moją uwagę przykuły kolczyki w jej wardze przez co dokładnie je obserwowałam.
-Coś Ci się nie podoba? – usłyszałam nagłe warknięcie, które wybiło mnie z rozmyślań.
-Co? Nie. Ja tylko... - wybełkotałam na szybko.
-Wyluzuj Mała, Lena po prostu się zamyśliła. Nikt tutaj nie jest Twoim wrogiem – rzuciła szybko Alex podając mi nowe piwo. Od razu wzięłam kilka łyków.
-Nie mów tak do mnie – syknęła do siostry, a następnie ponownie zerknęła na mnie – Nie gap się na mnie tak jakbyś chciała mnie przelecieć – Andrea automatycznie cicho się zaśmiała, a ja spaliłam ogromnego buraka.
CZYTASZ
Supercorp - One Shot
FanfictionKrótka historia, która zrodziła się w mojej głowie, z tęsknoty za odcinkami Supergirl.