-Boże, naprawdę nie wiem co mam zrobić – westchnęłam wieszając się na ramieniu przyjaciółki. Była dla mnie, aż nazbyt cierpliwa, a ja dziękowałam jej za to w duchu. Potrzebowałam kogoś takiego – W życiu nie załatwię 3 tysięcy w ciągu czterech dni. Nawet nie mam czego sprzedać.
-Wiesz, że gdybym miała kasę to bym od razu Ci dała, ale pożyczyłam Ci już wszystko co tylko mogłam – pogłaskała mnie po włosach, próbując dodać mi otuchy.
-Nawet nie wiesz jak mi głupio – odsunęłam się od niej, aby ocenić sytuację na sali.
Mogłyśmy w spokoju rozmawiać, ponieważ w kawiarni siedziała tylko jedna kobieta, która wydawała się skupiona na swoich dokumentach. Co chwilę na nią zerkałam, ponieważ jej uroda przyćmiewała myślenie o problemach. Jej koścista szczęka przyciągała moje spojrzenie, a piękna usta co chwilę ujmowały czule kubek z kawą. Widziałam jak językiem zbiera pojedyncze kropelki napoju, a to działało na mnie nieprzyzwoicie pociągająco.
-Błagam Cię, wiesz, że nie śpieszy się z oddaniem, ale musisz ogarnąć jakoś kasę na rachunki. Inaczej wyrzucą Cię z mieszkania... - zerknęła na mnie smutno – Wiesz, że nie mam Cię jak przygarnąć. Może jednak zagadaj z siostrą? Jakimś cudem pożyczy Ci pieniądze?
-Nie ma takiej opcji. Nie pomoże mi – ścisnęłam usta w prostą linię.
-Słuchaj, zostaniesz do końca? Wątpię, żeby ktokolwiek przyszedł, a Brainy miał już czekać w domu. Rozumiesz, to nasza rocznica – uśmiechnęła się szeroko.
-Pewnie, żaden problem. Poradzę sobie – odwzajemniłam uśmiech i mocno ją przytuliłam. Dziewczyna szybko przebrała się i w ciągu kilku minut wybiegła z kawiarni.
Wykorzystując to, że w pomieszczeniu była tylko jedna osoba, zabrałam się za polerowanie szkła. W głowie miałam masę pytań i problemów, które zżerały moją psychikę. Nie miałam pojęcia skąd zdobyć pieniądze. Od wyprowadzki Alex nie mogłam ustawić się finansowo, stale brakowało mi na rachunki, a ostatecznie wyszło na to, że tonęłam w długach. Właściciel mieszkania nie miał już cierpliwości i zagroził mi ostatecznym wyrzuceniem. Nie mogłam na to pozwolić, nie miałam gdzie się podziać i każdy z moich bliskich o tym wiedział. Pomagali mi jak mogli, ale nikt z nich nie mógł mnie przyjąć. Pożyczyłam od nich masę pieniędzy, ale na szczęście nie żądali szybkich spłat. Gdybym policzyła wszelkie moje długi potrzebowałabym kilkunastu tysięcy. Nie mam pojęcia jak się w to wpakowałam, ale nie widziałam już żadnego wyjścia.
-Cześć – usłyszałam głęboki głos z lekką chrypą. Automatycznie upuściłam kubek, który trzymałam w dłoni. Kobieta sprawnie chwyciła szkło dzięki czemu nie poszło w drobny mak – Nie chciałam Cię wystraszyć, przepraszam - miała charakterystyczny akcent, którego niestety nie mogłam rozpoznać.
-To ja przepraszam. Zamyśliłam się – przygryzłam dolną wargę jednocześnie powoli odkładając szkło na jego miejsce – Coś jeszcze podać?
-Nie do końca. W sumie to muszę się do czegoś przyznać – jej dłoń sunęła po blacie tak delikatnie, że na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka – Podsłuchałam rozmowę Twoją i koleżanki.
-Przepraszam, nie powinnyśmy rozmawiać w pracy – westchnęłam niepewnie zerkając w jej oczy. Miałam wrażenie, że bada mnie wzrokiem i dokładnie śledzi, każdy mój ruch – Obiecuję, że się poprawię – posłałam jej lekki uśmiech.
-Nie w tym rzecz. Potrzebujesz pieniędzy, prawda? – lekko kiwnęłam głową, nie było sensu tego przed nią ukrywać – Dużo?
-Za dużo – ponownie gryzłam dolną wargę z nerwów. Straszny tik nerwowy, przez który zawsze miałam spierzchnięte usta.
CZYTASZ
Supercorp - One Shot
FanficKrótka historia, która zrodziła się w mojej głowie, z tęsknoty za odcinkami Supergirl.