Witam w świecie, w którym Supergirl i Kara Danvers to dwie inne osoby. Dodatkowo obie zakochane w tej samej kobiecie. Lena jednak nie może zdecydować się, którą z blondynek kocha mocniej. Podnieca ją przebojowość i nowoczesność Supergirl. Wie, że przy Niej może zaznać innego życia i pozaziemskich wrażeń. Dzięki niej może czuć się bezpieczna i wyjątkowa. Przy Karze pojawiają się jednak kompletnie inne uczucia. Lena uwielbia o nią dbać, robić jej prezenty i domowe obiadki. Problem jest w tym, że żadna z kobiet nie potrafi sprawić, że Lena jest w pełni szczęśliwa. Luthor potrzebuje bowiem wszystkich tych bodźców i uczuć, aby jej życie miało sens.
Dziewczyny wiedzą o swojej obecności i o walce jaką toczą o ukochaną. Nie miały jednak nigdy okazji się spotkać. Lena dbałą jak tylko mogła o to, aby w życiu się nie zobaczyły. Bała się, że Kara nie będzie miała jak przeciwstawić się sile Supergirl, a przez to szybko od Niej ucieknie.
Czas na ich pierwsze spotkanie...
___________________________________________
Wtuliłam się w dekolt ukochanej. Sunęłam palcami po żebrach Kary, uśmiechałam się szeroko widząc liczne malinki, które stworzyłam na jej ciele. Nigdy nie byłam delikatna. Uwielbiałam oznaczać swoje ukochane. Po wspólnej nocy każda z kobiet prawie zmieniała kolor skóry. Robiłam malinki nie tylko na szyi, ale na dekolcie, brzuchu czy też udach. Nie mówiąc już o tym jak kochałam przysysać się do wszystkie wystających kości. Żebra, obojczyki, biodra i barki zawsze miały na sobie bordowe ślady, a przy okazji kilka dziur po moich ostrych zębach. Nie mogłam nic na to poradzić. Cholernie kręcił mnie taki typ zabawy.
-Co chcesz zjeść na śniadanie? – głaskała mnie po włosach przez co uśmiechałam się jeszcze szerzej. W odpowiedzi uniosłam się na barkach i uniosłam wymownie brew – Czy Ty znowu myślisz o seksie? – szybko pokiwałam głową – A co ja zjem?
-Mnie? – zsunęłam z niej kołdrę i położyłam się między jej nogami – Ostatecznie zrobię Ci tosty – podziwiałam linię stworzoną z malinek. Biegła od jej piersi, przez brzuch, biodro, aż do pachwiny. Cudowny widok.
-Tylko jeśli będą z podwójnym serem – sapnęła, gdy rozsunęłam palcami jej wargi. Oblizałam się obserwując jej nabrzmiałą łechtaczkę – Koteczek, zawsze musisz być taka wredna?
-Narzekasz? – dotknęłam jej czuły punkt czubkiem nosa. Automatycznie jęknęła wyrażając swoje zadowolenie. Nim dobrałam się do niej językiem złożyłam kilka czułych pocałunków, które trafiły bezpośrednio pomiędzy jej wargi.
Kara od razu wsunęła dłonie w moje włosy. W odpowiedzi wbiłam paznokcie w jej pośladki i przycisnęłam ją do swojej twarzy. Od razu dobrałam się do jej czułego punku. Blondynka cicho jęczała jednocześnie poruszając stale biodrami.
-Lena, przywiozłam Ci śniadanie! – usłyszałam nagły głos Supergirl, która wylądowała na moim balkonie. Wiedziałam, że nie wejdzie nieproszona, ale może zobaczyć co się dzieje za ścianą.
Od razu odskoczyłam od blondynki i przetarłam swoje usta z soków Kary. Moja głowa pulsowała ze stresu. Nie miałam pojęcia co zrobić. Nigdy nie spodziewałam się takiej sytuacji. Miałam nadzieję, że nigdy się nie zobaczą, a na pewno nie w takich okolicznościach.
-Umówiłaś się z Nią dzisiaj?! – warknęła blondynka szybko wciągając na siebie dresy i ciasny top. Idealnie podkreślał jej sutki, które podniosły się z podniecenia – To miał być Nasz dzień.
-Nie miałam pojęcia, że przyjdzie – chwyciłam się za głowę próbując opanować emocje.
-Lena, wpuść mnie – westchnęła Supergirl pukając w szybę – Mam Twoje ukochane croissanty i najmocniejszą kawę na świecie. Specjalnie leciałam po nie do Francji.
CZYTASZ
Supercorp - One Shot
FanfictionKrótka historia, która zrodziła się w mojej głowie, z tęsknoty za odcinkami Supergirl.