#𝟚

15 1 0
                                    

📼📼📼

     Wcześniej nie widziałem nikogo, kto tak dobrze potrafi się wymykać niezauważonym z miejsca pełnego ludzi. W jednej chwili siedzi obok nas, nie spuszczając ze mnie spojrzenia, a w drugiej już go nie ma. Jak zahipnotyzowany uderzam w struny gitary basowej, potrzebując jego uwagi. Bardzo chcę go zadowolić. Wcześniej nigdy nie odczułem tak silnego pragnienia zaimponowania komukolwiek. W swoją muzykę zawsze wkładałem wiele wysiłku i serca, jednak dotąd robiłem to tylko dla siebie. Gdy orientuję się, że zniknął, czuję się naprawdę zawiedziony, a nawet więcej, wściekły. Po raz pierwszy ktoś tak perfidnie ze mnie zakpił, próbując uspokoić moją czujność fałszywym uśmiechem. Dzieciak okazał się być dużo bardziej intrygujący niż przypuszczałem. I równie mocno przebiegły.
     Przeciągam się niedbale w miejscu, ocierając pot z czoła. Próbuję ukryć rozczarowanie, jakie odczułem po jego wyjściu. Nieświadomie zaczynam martwić się, że tracę formę, bądź moja gra nie jest wystarczająco dobra. Przygryzam dolną wargę, zasępiając się na ułamek sekundy. Starałem się wystarczająco mocno, a ta pozycja jest naprawdę niekomfortowa dla mojego ciała. Może właśnie ona jest winna jego wyjściu? Popycham butem krzesło, które upada z głośnym trzaskiem na podłogę. Czuję się nieco lepiej, manifestując swoją złość. Wtedy drzwi się uchylają. Wchodzi dyskretnie do środka sali studyjnej, trzymając w dłoni telefon. Ożywiam się, uświadamiając sobie, że oceniłem go nazbyt pochopnie. Rozprostowuję nogę, przytulając czule policzek do gryfu własnej gitary. Dociera do niego, że skończyliśmy próbę i wszyscy oczekujemy jego komentarza. Wciąga głośno powietrze, przyszpilony naszymi spojrzeniami. Uśmiecha się nieśmiało, drapiąc nerwowo po karku. 
- Gracie dobrze, ale...
Ale? - podchwytuję, zdejmując gitarę ze swoich kolan. Stawiam ją obok, wspierając o ścianę. Gdy wstaję, mechanicznie się cofa. Kąciki moich ust unoszą się w drwiącym uśmiechu, widząc jak unika mojego spojrzenia. 
- Brakuje wam wokalu, może warto zainteresować się...
- Ależ proszę! - rzucam z fałszywą serdecznością, podłączając mikrofon do wzmacniacza. Milczy, tępo wgapiając się w dłoń, którą wyciągam w jego stronę. 
- Nie umiem śpiewać, ja tylko słucham i...
- Nie pierdol! Jak chcesz być krytykiem, to znaczy, że sam coś potrafisz - prycham, wpychając mikrofon w jego dłoń. Ponownie chwytam za gitarę, tym razem stając nieopodal Seyina. - Zagramy coś znanego, a ty się dopasujesz - oświadczam stanowczo, kartkując zeszyt z nutami, zapisany przeze mnie ręcznie. Nie wiem czemu tak bardzo planuję go stłamsić, ale jest już za późno by się wycofać. Kana wybija rytm pałeczkami, czekając aż wejdę basem w swoją partię. Wygrywamy jeden z soulowych utworów nowej ery, który wydaje się być mu dosyć dobrze znany. Jego palce nerwowo zaciskają się na mikrofonie. Zamyka oczy, biorąc głęboki wdech. Nie ma wystarczająco odwagi by mi odmówić. Z dziwnego powodu, zaczynam się martwić, że wystawiłem go na upokorzenie, ale nie mogę się już wycofać, jeżeli nie chcę stracić twarzy. Wygląda na zagubionego. Uśmiecham się nikle, pilnując, by nie zostać przyłapanym przez któregokolwiek z kumpli na bezczelnej obserwacji jego zestresowanej postawy. Muzyka jest znana. Chłopak dosyć szybko wpasowuje się w tonację, śpiewając czystym, przyjemnym głosem. Podekscytowany przyśpieszam wygrywanie dźwięków, zmieniając tempo piosenki. Już dawno nie czułem tak wielkiej radości z grania na basie. Dostrzegam dziwny błysk w jego oku. Natychmiast się odnajduje, tupiąc rytmicznie nogą. Piosenka wydaje się brzmieć inaczej niż dotąd. Zaskakuje nas dopiero soulowym riffem, sprawiając, że uchylam usta. Kończę solówką, uderzając palcami po strunach mocniej niż zwykle. Kaleczę opuszki, dając całkowicie ponieść się emocjom. 
- O stary, to było coś! - wyrzuca z siebie podekscytowany Kana, poklepując mnie entuzjastycznie po barku. Oddycham głośno, wbijając wzrok w zawstydzonego młodego. 
- Mówiłeś, że nie umiesz śpiewać, więc...? - wytykam mu uszczypliwie, nie mogąc opanować uśmiechu pełnego podziwu. Wzrusza ramionami. 
- Śpiewam pod prysznicem - rzuca ze śmiechem. Ponownie odstawiam gitarę, przeplatając rękę ponad jego ramionami. Wzdryga się pod wpływem mojego dotyku. 
- No cóż, gwiazdo... Wracaj na lekcję - poganiam go, roztrzepując jasne, miękkie włosy palcami. Drga zaskoczony, wbijając we mnie zawiedzione spojrzenie. - Nie będziemy cię odciągać od nauki. Przed nami jeszcze długa próba i... - tłumaczę cierpliwie. W tym samym czasie spoglądamy na siebie, prawie stykając się nosami. Odskakuje jak oparzony, czerwieniejąc na twarzy. Parskam nerwowym śmiechem. 
- Haru, a może mógłby z nami... - zaczyna Kana. Kieruję w jego stronę ostrzegawcze spojrzenie, zaciskając wrogo usta. Milknie. 
- Nie, nie mógłby - ucinam fałszywie, trącając blondyna ramieniem. - Ma lekcje - wyjaśniam, mrużąc oczy. Mój kumpel kiwa twierdząco głową, nie mówiąc nic więcej. 
     Blondyn bez słowa zaczyna zbierać swoje rzeczy, unikając mojego wzroku. Uchyla ostrożnie drzwi do sali, stosując się do mojego polecenia, bez choćby jednego zająknięcia. Niepokoi mnie jego milczenie. Mam dziwne wrażenie, że nie czuje się swobodnie w mojej obecności. Wydaje mi się także, że ma co do tego podstawy, ponieważ nie znamy się za długo. Jednak nie podoba mi się dziwny strach w jego oczach, gdy jestem blisko. Nie to miałem na celu. Nie chciałem go zmuszać do przebywania w naszej obecności. Nie chciałem też go przestraszyć.
- Seyin? - rzucam za nim, zanim opuści pomieszczenie. Odwraca głowę w moją stronę, spoglądając jasnymi, wielkimi oczami. Ten widok na chwilę zapiera mi dech w piersi. Czas wydaje się zatrzymywać. Przez ułamek sekundy mam wrażenie, że moje serce raz uderzyło mocniej, niż te kilka razy wcześniej. Chrząkam głośno, udając, że zaschło mi w gardle. Tymczasem staram się doprowadzić do porządku dziwne myśli, nagle zjawiające się w mojej głowie. - Ucz się pilnie - mówię przyjaźnie, zanim drzwi całkowicie się za nim zamkną. Moja paczka wydaje się być zajęta swoimi sprawami, nadal ekscytując jego wokalem. Oddycham z ulgą, próbując pozbyć się nieproszonej fali sprzecznych emocji, które targają mną na jego widok. Zrzucam to na zmęczenie i kaca, a także frustrację seksualną spowodowaną brakiem kobiety od dłuższego czasu. 

Stara fotografiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz