"ℂ𝕙𝕔𝕚𝕒ł𝕓𝕪𝕞 𝕓𝕪ć 𝕫 𝕋𝕠𝕓ą 𝟚𝟜ℍ, 𝕒𝕝𝕖 𝕥𝕠 𝕚 𝕥𝕒𝕜 𝕫𝕒 𝕞𝕒ł𝕠"

369 22 2
                                    

- Dobra, jesteśmy na miejscu. Wysiadaj.

- A może to nie ten dom? - zapytałem i przyglądałem się budynkowi.

- Junhui...

- No co? Upewniam się.

- Idź już, pewnie na ciebie czeka.

- Shua...

- Idźże człowieku, bo mnie denerwujesz - krzyknął, aż podskoczyłem.

- No dobra - odparłem i otworzyłem drzwi.

- Wyjdziesz dziś? - Zaśmiałem się nerwowo. - Jun, proszę cię...

- Już idę...

- Będzie dobrze.

Wyszedłem i wziąłem torbę z tylnego siedzenia. Spojrzałem ostatni raz w kierunku przyjaciela, który tylko się uśmiechnął i pokazał kciuk w górę. Westchnąłem i ruszyłem w stronę drzwi. Usłyszałem jedynie, jak odjeżdża, przez co trochę bardziej się spiąłem. Zapukałem, lecz nikt nie odpowiadał, więc zrobiłem to ponownie.

- Co ja tu w ogóle robię - powiedziałem do siebie i usłyszałem dźwięk przekręcanego klucza. Wrota się przede mną otworzyły, a w nich stał on. - Minghao?

- Junhui? - Przytaknąłem, a ten posłał mi najsłodszy uśmiech, jaki kiedykolwiek udało mi się widzieć. - Wejdź.

Przekroczyłem próg i zacząłem się rozglądać. Jego dom był spory i nowocześnie umeblowany. Przez chwilę stałem tak i przyłapałem się na tym dopiero, gdy czyjaś dłoń nie dotknęła mojej i nie zabrała torby.

- Salon jest prosto i na prawo - powiedział. - Zaniosę do pokoju. Chyba że czegoś potrzebujesz.

- Nie - odpowiedziałem i uśmiechnąłem się lekko.

Wszedł schodami na górę, a ja udałem się we wskazanym kierunku. Jedyną rzeczą, która sprawia, że mniej się stresuję to język. Nie wiem, co bym zrobił, gdyby był Koreańczykiem. Pewnie ledwo wydusiłbym z siebie „cześć". Chociaż teraz nie poszło o wiele lepiej.

- Czego się napijesz? - zapytał, opierając się o framugę drzwi.

- Czegoś mocnego - wymamrotałem z myślą, że nie usłyszy, ale ten się tylko zaśmiał.

- Też się czujesz trochę dziwnie?

Podszedł do mnie i usiadł obok. W tle leciała jakaś muzyka, na którą prawie w ogóle nie zwracał uwagi. Zapełniała jedynie niezręczną ciszę, która chwilami panowała.

- No wiesz... Jestem na drugim końcu miasta u chłopaka, którego poznałem przez internet - odparłem i patrzyłem na jego lekko zaróżowione policzki.

- Rozumiem. Fakt, mam mniej powodów do stresu. Jestem u siebie - powiedział i znowu posłał mi ten śliczny uśmiech. - Ale nie chcę, żebyś czuł się tu źle.

- Nie czuję! W żadnym wypadku. Po prostu muszę się przyzwyczaić - rzuciłem. - Tak myślę...

- To zapytam jeszcze raz. - Podrapał się po karku i spojrzał na mnie. - Czego się napijesz?

- Masz coś mocnego, ale nie na tyle, żebym padł po kilku kieliszkach?

Ponownie parsknął śmiechem, a ja tylko poszedłem w jego ślady. Wstał i zszedł na dół, prawdopodobnie do piwnicy. Po kilku minutach wrócił z butelką alkoholu w ręku i położył na stoliku.

- Mam nadzieję, że ci posmakuje. - Patrzyłem na niego nic nie mówiąc. - Mój tata ma na dole małą winnicę, ale rzadko tam zagląda, poza tym w przyszłości i tak pewnie to wszystko będzie moje.

Network Love | JunHao [✓]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz