Złe wieści

2.6K 128 2
                                    

[Czkawka]

- Szczerbatek! Wiesz, że to się nie zmywa! - wrzasnąłem na swojego nienormalnego smoka, który postanowił obudzić mnie swoim niezawodnym językiem. No ładnie, teraz czekało mnie pół dnia szorowania, zanim to z siebie zmyję. Stoczyłem się z łóżka i posłałem mu zirytowane spojrzenie.

- Nie mógłbyś chociaż raz obudzić mnie... no nie wiem, normalnie? - spytałem, na co Szczerbatek zaśmiał się po swojemu.

- Tak, tak, śmiej się. Ty gadzie ty. Kiedyś ci się odpłacę - mruknąłem i podniosłem się z podłogi.

Na dole napotkałem rozbawione spojrzenie mojej mamy, która z pewnością wiedziała, co się stało w moim pokoju.

- Mogłabyś go chociaż raz powstrzymać - powiedziałem z wyrzutem. Ona tylko się uśmiechnęła.

- Zakrada się do ciebie w nocy. Nic na to nie poradzę.

Mruknąłem pod nosem kilka niezrozumiałych słów i wyszedłem na zewnątrz. Zewsząd witały mnie radosne głosy mieszkańców wyspy. Odpowiadałem im uśmiechem, bo słownie raczej bym nie nadążał. Szczerbatek skakał dookoła, czym wywoływał gromki śmiech wśród reszty wikingów. Również na mojej twarzy pojawił się jeszcze szerszy uśmiech niż przed chwilą.

- Dzień dobry, Czkawka! - Wrzasnął z daleka Pyskacz.

- Witaj, Pyskacz - powiedziałem, gdy przekroczyłem już próg kuźni. - Co mamy dzisiaj w planach?

- Trzeba wyrobić nowe siodło dla Glutena, uprząż dla Sąsilli i zajrzeć do smoka Węgrii. Coś ostatnio nie chce jeść.

Skinąłem głową i przygotowałem sobie stanowisko do pracy.

- Czkawka, Czkawka! - usłyszałem głos Sączysmarka. Odwróciłem się i zobaczyłem, jak mój przyjaciel wbiega do kuźni zdyszany i spocony.

- Spokojnie, spokojnie, Sączysmark. Odetchnij i powiedz mi, co się stało - powiedziałem. On jednak wolał od razu wyrzucić z siebie to, po co przyszedł.

- Czkawka, ktoś czai się przy wschodnim wybrzeżu Berk. Raczej nie ma zbyt dobrych zamiarów.

Na RatunekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz