Samotny smok

1.8K 109 7
                                    

[Czkawka]

Martwię się. Minęły już trzy dni, a Astrid wciąż nie ma. Dlaczego? Taka wyprawa mogła zająć góra dwa dni, ale nie trzy! Wiedziałem, od razu wiedziałem, że nie powinienem był puszczać jej na tę wyprawę! Co, jeśli coś jej się stało?

- Czkawka, nic jej nie będzie. Przestań się tak rzucać, bo zdenerwujesz Szczerbatka - odezwała się moja matka, a ja spojrzałem na nią jak na wariatkę. Jak miałem się nie denerwować? Astrid zniknęła! Nie mam od niej żadnych wiadomości, powinna wrócić do wioski minionego dnia, a nadal jej nie ma. No jak ja mam się, do cholery nie denerwować?! Wyjrzałem przez okno. Znów się ściemniało.  Westchnąłem.

- Pójdę się przewietrzyć - powiedziałem i wyszedłem z domu. Wszyscy powoli wracali do swoich chat, uśmiechali się. Astrid, gdzie jesteś?, pomyślałem z rozpaczą.  Ruszyłem w stronę portu. Może coś stamtąd wypatrzę? Ktoś znalazł ją na brzegu? Albo wyłowił... nie, nie, nie! Ona żyła! Na pewno żyła!

Usiadłem na drewnianym pomoście i wpatrzyłem się w taflę wody. Wiem, jestem od jakiegoś czasu odrobinę nadwrażliwy, ale nie chcę jej stracić. Ani jej, ani matki, ani w ogóle nikogo z Berk. Są dla mnie ważni. Wódz musi chronić swoich. Tak kiedyś powiedział mi ojciec. To była jego ostatnia nauka. Trzy lata. Tyle czasu już minęło od jego śmierci.

Pierwszej nocy po tych wszystkich wydarzeniach nie mogłem spać. Jak to możliwe? Miałem ojca, nie miałem matki. Odnalazłem mamę - straciłem ojca. Gdzie tu sprawiedliwość?!

Obudziłem się wcześnie. Zostałem nowym wodzem, przejmuję nowe obowiązki. Mam wiele nauki. Dobrze, że mama jest przy mnie. Pomoże mi. Mam nadzieję. Wsiadłem na Szczerbatka, który też już nie spał, i polecieliśmy na jedną z tych małych wysepek, które odkryliśmy podczas licznych wycieczek. Usiadłem i po prostu wpatrzyłem się w horyzont. Nawet nie zauważyłem, kiedy tuż przy mnie zjawiła się Astrid.

- Hej. Co się dzieje, Czkawka? - spytała, ale zaraz potem zobaczyłem wyraz zmieszania na jej twarzy. No tak. Nie trzeba było pytać, żeby sie dowiedzieć. Uśmiechnąłem się lekko.

- Nic. Po prostu... zastanawiam się, dlaczego?

- Dlaczego... co? - zdziwiła się Astrid.

- Dlaczego to on zginął. Cios był wycelowany we mnie, dlaczego mnie zasłonił?

- Bo cię kochał, Czkawka - poczułem jej dłoń na swoim ramieniu, a po chwili już siedziała przy mnie, trzymając moją dłoń. - Ty na jego miejscu zrobiłbyś to samo.

- Pewnie tak - westchnąłem. - Ale to nie zmienia faktu, że go nie ma.

- Wiem. Ale... sądzę, że zrobił dobrze. Gdyby cię nie zasłonił... pomyśałeś przez chwilę, co stałoby się z nim, gdybyś to ty zginął? Co stałoby się z Berk, gdyby straciło dowódcę i jego potomka? Kto pokonałby Drago? Co stałoby się... ze mną?

Spojrzałem jej w oczy. Te niebieskie, spokojne oczy. Coś mi mówiło, że miałą rację. Ale nie chciałem... nie potrafiłem przyznać, że śmierć Stoika była najlepszym rozwiązaniem. Nadal sądziłem, że to powinienem być ja.

- Czkawka, będziesz wspaniałym wodzem. Ja to wiem - dodała dziewczyna. Westchnąłem.

- Nie o to się martwię - powiedziałem. No tak, nie to mnie dręczyło. Jakoś sobie poradzę jako przywódca, ale...

- To o co?

- Eh... No... co jeśli ktoś z Berk będzie narażony na niebezbieczeństwo? Co jeśli mamie, tobie, albo komukolwiek z moich przyjaciół również stanie się krzywda? - uff, wyrzuciłem to z siebie.

- Czkawka, jesteśmy wikingami. To ryzyko zawodowe.

Uśmiechnęliśmy się oboje.

Z rozmyślań wyrwał mnie ryk smoka. Spojrzałem w górę i zobaczyłem Wichurę. Na jej grzbiecie nie było Astrid. Coś ścisnęło mnie w żołądku. Smoczyca miała przy boku topór.

Astrid nigdy nie zostawiała swojego topora.

Miałem rację. Coś jej groziło.

Na RatunekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz