Rozdział I

329 14 4
                                    

"Chcę, żebyś była dzielna. Nie wolno ci się niczego bać.

(...) Świat pełen jest miłości, a wiosna dociera wszędzie".

Lucy Maud Montgomery "Emilka ze Srebrnego Nowiu"


- Masz, zapakowałam ci tu trochę ciasta cytrynowego i kremówek.

- Mamuś, przecież ja tam nie będę jechała przez cały dzień. To tylko kilka stacji metra stąd.

- Wiem kochanie, to dla twoich przyjaciół. Pozdrów ode mnie i od taty państwa Weasley'ów.

Złote promienie słońca wpadły przez okno do kuchni i położyły się szerokimi pasmami po drewnianej podłodze, kolorowych kafelkach, meblach kuchennych i po twarzy jej matki, która zmrużyła oczy i zasłoniła twarz ręką. Skąpana w blasku słońca w tej pozycji wyglądała jak posąg. Piękna i majestatyczna, ale biło od niej ciepło i szczęście. Uśmiechała się delikatnie, a wokół jej okrągłych, orzechowych oczu pojawiły się pajączki, najpiękniejsze zmarszczki świata. Widok ten rozczulił Hermionę do głębi i sprawił, że tym trudniej było jej się dzisiaj żegnać z matką.

- Dobrze. Dzięki za te ciastka. – Hermiona uśmiechnęła się ciepło do swojej mamy. – Szkoda, że taty nie ma. Bardzo chciałabym go teraz przytulić.

- Wiem, on też bardzo żałuje. – pani Granger popatrzyła na córkę smutno i pochwyciła ją w pożegnalnym uścisku.

- Przepraszam, że tak nagle znikam. – wyszeptała matce we włosy. Jej głos zadrżał i łzy zaczęły podchodzić jej do oczu. – Bardzo chciałabym spędzić z wami całe wakacje. Tak rzadko się widzimy i teraz... jeszcze to nam... odebrano... - wyjąkała płacząc.

- Ciii... Już dobrze... Bardzo cię z tatą kochamy i pamiętamy o tobie zawsze. – odsunęła delikatnie córkę od siebie, położyła dłonie na jej policzkach i kciukami starła łzy. – Już dobrze córeczko. Nie martw się o nas zbytnio, pisz często i bądź bezpieczna.

- Mamuś...

- Cii... Idź już. Pan Moody na pewno już na ciebie czeka. Kocham cię. – pocałowała Hermionę w czoło i uśmiechnęła się pocieszająco, chociaż młodsza dziewczyna dostrzegła, że oczy jej matki również stały się wilgotne.

- Też cię kocham.

Matka podała jej cekinową torebeczkę i pudełko z ciastkami i odprowadziła córkę do drzwi.

- Pa córeczko.

Hermiona stała jeszcze chwilę w drzwiach nie mogąc zmusić się do przekroczenia progu. Brzoskwiniowe ściany salonu, ciemne, dębowe meble, grubo ciosany kominek i zdjęcia rodzinne wiszące nad schodami były obietnicą bezpieczeństwa i ostatnią ostoją spokoju w tym niebezpiecznym świecie. Wcale nie chciała stąd wychodzić. Mogłabym zaszyć się tu na zawsze i może nikt by nie znalazł. To była równie kusząca, co niemożliwa do spełnienia mżonka. Ostatni raz spojrzała matce w oczy i musnęła jej ramię dłonią, strzepując nieistniejący paproch z rękawa jej bluzki.

- Do zobaczenia w grudniu. – szepnęła i wyszła na cichą uliczkę południowego Londynu.

Szła spacerkiem i wdychała wieczorne, sierpniowe powietrze. Lipiec się skończył i za chwilę znów będzie zima. Minęła kolejne skrzyżowanie i wreszcie znalazła się przy głównej drodze. Stanęła na światłach i ukradkiem obserwowała piątkowy ruch uliczny i ludzi dookoła. Niczego nieświadomych mugoli, którzy nie zdawali sobie nawet sprawy, że najpotężniejszy czarnoksiężnik od czasów Grindelwalda właśnie powrócił z martwych i teraz wszyscy mają przesrane. Ruch uliczny Londynu jak zwykle był wartki, w oddali słyszała dźwięk spieszącej gdzieś karetki a w najbliższym otoczeniu głośno warczały samochody osobowe i taksówki. Słońce oślepiało kierowców swoim zachodzącym, przenikliwym blaskiem zmuszając do zakładania okularów albo mrużenia oczu. Zaświeciło się zielone i przeszła przez pasy kierując się w stronę parku Kennington, gdzie mogła dojrzeć tłumy spacerowiczów, biegaczy i właścicieli psów. Z daleka już zauważyła neon informujący o stacji metra więc udała się w tamtym kierunku. Spacer dobrze jej zrobił. Nie mogła samodzielnie aportować się od razu pod stację, bo nie ukończyła jeszcze siedemnastego roku życia i dopiero w tym roku będzie brała udział w kursie aportacji. I tak wolała się przejść, uporządkować myśli i pogodzić się ze zbyt wczesnym rozstaniem z rodzicami. Poza tym aportacja była niewskazana. Nie mogła zostawiać po sobie śladów.

Insygnia Mocy / SevmioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz