„Jedynym sposobem pozbycia się pokusy jest uleganie jej."
Oscar Wilde „Portret Doriana Gray'a"
Wkroczył na korytarz na pierwszym piętrze i właśnie miał stawiać pierwszy krok na kolejnym stopniu schodów, gdy od strony ciemnego korytarza dobiegło go ciche „Pst!". Odwrócił się w tamtym kierunku, ale nie zdążył zaobserwować kto go woła, bo został gwałtownie pociągnięty za ramię i bez precedensu wciągnięty do małego saloniku z kominkiem.
- Ginny, co ty wyprawiasz? – zapytał zdziwiony Harry, gdy w ciemności zdołał dojrzeć rude włosy młodszej przyjaciółki.
- Cicho! Ktoś szedł za tobą?
- Nie. O co chodzi, Ginny?
Ginny wychyliła się ostrożnie za drzwi i rozejrzała we wszystkie strony, po czym powróciła do saloniku i ostrożnie zamknęła drzwi, nie wywołując przy tym najmniejszego dźwięku.
- No to teraz wszystko mi opowiesz. – powiedziała z uśmiechem i rozsiadła się wygodnie na fotelu.
Harry poczuł się zdezorientowany. O czym mam jej opowiedzieć? Spoglądał w jej stronę i widział jak bardzo jest pobudzona. On sam czuł, że mógłby zasnąć nawet na stojąco, ale jej wyraz twarzy, blask jej oczu i refleksy księżyca odbijające się od jej lśniących włosów sprawiły, że nieco się rozbudził.
- O czym? – zapytał niepewnie.
- O spotkaniu Zakonu oczywiście.
- Aaaaa! No tak!
- Ciszej! Na Merlina, Harry... Chcesz, żeby mama się obudziła i nas stąd wygoniła?
- N-nie...
- No to opowiadaj, tylko cicho. I ze wszystkimi szczegółami.
Wychyliła się z fotela do przodu i znalazła się niebezpiecznie blisko niego, gdy również usiadł na fotelu naprzeciwko. Odetchnął głęboko i patrząc jej w oczy, czuł, że mógłby powiedzieć jej absolutnie wszystko.
___ ___ ___
Stali tak, przytuleni do siebie, nie licząc minut. Hermiona szybko uspokoiła się w jego ramionach, ale nie chciała jeszcze przerywać tej chwili, dlatego wciąż gładziła dłońmi jego plecy i wdychała zapach, na który składały się płyn do płukania ubrań, przyjemne, lekkie perfumy i woń kawy z ekspresu.
Minęło jednak już sporo czasu i z niechęcią odsunęła się od Jacoba.
- Ponowne spotkanie. – szepnęła z nieukrywaną radością, ale i napięciem. Nie do końca wiedziała czego teraz oczekiwać. Szczerze mówiąc, nie spodziewała się go spotkać nigdy więcej w swoim życiu, toteż jego widok w Kwaterze Głównej Zakonu był dla niej niesamowitym zaskoczeniem.
- Nie sądzę, żeby to był przypadek. – odpowiedział równie cicho. – Jak dla mnie to...
- ... przeznaczenie.
- ... przeznaczenie. – dokończyli wypowiedź razem.
Hermiona roześmiała się cicho. Po zakończeniu zebrania w mieszkaniu zaległa grobowa cisza i dźwięczna melodia jej śmiechu rozeszła się teraz po pomieszczeniach znacznie głośniej, niż oczekiwała tego Gryfonka.
- Nie powinniśmy tutaj rozmawiać. Ściany mają uszy.
- To może chodźmy do twojego pokoju? – wymruczał, pochylając się nad nią.
Hermionę oblały gorące poty. Czy to jakaś sugestia?
Przełknęła nagromadzoną w ustach ślinę. Jacob roześmiał się.
CZYTASZ
Insygnia Mocy / Sevmione
FanfictionHarry Potter, Ron Weasley i Hermiona Granger wracają po wakacjach na 6 rok swojej nauki w Hogwarcie. Dla dziewczyny będzie to niezwykły rok, pełen nie tylko radości, ale także łez i smutku. Stanie się coś, co ją złamie i dziewczyna jak jeszcze nigdy...