Rozdział VI

177 12 2
                                    

„Kochać to niszczyć, a być kochanym, to zostać zniszczonym."

Cassandra Clare „Miasto Kości"


Hermiona zabrała się za resztę pakunków i nadal rozmyślała nad dzisiejszym spotkaniem z profesorem Snape'em. Tak w zasadzie, jakby zanalizować ich całą rozmowę to nie mogła powiedzieć o nim złego słowa. Co więcej, tę feralną pomyłkę na samym początku puścił prawie mimo uszu. Zdawało jej się, że nawet chyba zażartował z tej sytuacji.

Nieeeee... To jest jakieś dziwne.

Dziewczyna zmarszczyła brwi. Nie zauważyła, że przestała pracować i teraz tylko opierała się w zamyśleniu o blat stołu alchemicznego.

Takie zachowanie jej nauczyciela było zdecydowanie niestandardowe. Zwracał się do niej per panno, cierpliwie odpowiadał na wszystkie zadane mu pytania. Sam fakt, że przyszedł do niej z TAKĄ propozycją?! Nie do pomyślenia... I zaoferował pomoc z rozpakowywaniem! Sam z siebie! Tak po prostu!

O.CO.CHODZI??? – myślała gorączkowo. Nie potrafiła znaleźć żadnego logicznego wytłumaczenia, dlaczego Snape zachowywał się wobec niej w porządku. Nie tylko dzisiaj, poprzedniego dnia również był znośny, ale dzisiaj naprawdę był dosyć miły. A przecież Snape nigdy nie jest miły. A już na pewno nie dla uczniów Hogwartu. W szczególności dla przyjaciół Harrego Pottera.

Nie żeby Gryfonka wybielała swojego nauczyciela, co to to nie. Dalej rzucał kąśliwymi i chamskimi uwagami, ale ostatnio jakby mniej.

- Pomyśl logicznie. Zaproponował ci współpracę, więc jakby nie było jesteście partnerami naukowymi. No i teraz jesteś członkiem Zakonu, więc niejako również jesteście partnerami we wspólnej sprawie. – powiedział jej cicho głosik w jej głowie.

- No tak, właśnie tak. – dopowiedział drugi. – Robi to z obowiązku.

- Czyste wyrachowanie, moja droga. Przecież nie robi tego z dobroci serca, nie zniżajmy się zbyt nisko, żeby tak myśleć. – powiedział z powrotem pierwszy.

- Święta racja. Jest uprzejmy bo tak wypada w tej sytuacji. Nic więcej Hermiono. – potwierdził drugi głosik

- Może ja was nazwę, bo zaczynacie mi się mylić. – powiedziała sarkastycznie Hermiona, jak by nie było, sama do siebie. - Pierwszy głosik będzie Mirandą a drugi Stellą. Co wy na to?

Nikt jej nie odpowiedział.

Merlinie, co ja z sobą robię. Zamknęła twarz w swoich dłoniach i jeszcze raz przeanalizowała całą sytuację.

Najbardziej ze wszystkiego zadziwiał ją fakt, że Snape sprawdził jej teorię i jej sugestie zapisane w rogu książki. Nie wiedziała w jaki sposób dobrał się do tych notatek, ale była mu poniekąd wdzięczna, że jakoś się o nich dowiedział. No i zdecydowanie jej to schlebiało. Próbowała sobie wyobrazić, że Snape znajduje notatki jakiegoś innego ucznia po czym sprawdza jeszcze tego samego dnia czy rzeczywiście teorie owego ucznia były słuszne. Parsknęła śmiechem. Niedorzeczność. Nie potrafiła sobie tego w żaden sposób wyimaginować.

Westchnęła.

No i co z tego? I tak to nic nie dało. Wciąż stoję w punkcie wyjścia. – jej humor znacznie się pogorszył.

Od dawna szukała czegoś, co mogłoby wymazać pamięć, zmodyfikować wspomnienia albo sprawić, by ktoś zapomniał tylko jakieś konkretne informacje. Ale wszystkie zaklęcia i eliksiry jakie znalazła miały działanie trwałe, a tego Hermiona chciała za wszelką cenę uniknąć.

Insygnia Mocy / SevmioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz