~ Rodzina ~
Od dwóch tygodni karczowaliśmy szczyt wzgórza i drogę w dół. Wycinka była już prawie skończona, wystarczyło jeszcze tylko poskładać ostatnie bale.
-Ty poważnie mówiłeś o tym zamku?- pytanie Marco było bardzo ostrożne.
Roześmiałem się.
-Poważnie.
-A niby skąd weźmiesz cegły?- tym razem nie udało mu się ukryć niechęci.
-Tamte skały- wskazałem ręką.- będą w sam raz.
Jak wygląda budowa zamku? Mozolnie. Do tego doliczcie ciągłe zrzędzenie Marco...
-Po cholerę ci takie wielkie zamczysko!- warczał, wściekle przerzucając kolejne odłamki skalne.
-Będę miał dużą rodzinę.- odparłem niezrażony.- Na parterze będzie hol, salon, kuchnia, jadalnia no i oczywiście biblioteka i mój gabinet.
-To, to ustrojstwo będzie piętrowe?!
Tego było chyba trochę za dużo dla niego.
-U góry będą prywatne pokoje domowników i gościnne.- dodałem.- Zachodnie skrzydło dla was, wschodnie dla mnie.
-Dość!- wyglądało na to, że Marco naprawdę zaczyna być zły.- Parter, piętro, gabinet, wschodnie skrzydło...
Zabawne było słuchać jak idzie i ze złością przedrzeźnia mnie!
Na jesień zamek był już gotowy. Budowaliśmy go całe pół roku. Jeżeli samo stawianie budynków nie trwało zbyt długo, to już sprawy wykończeniowe wydawały się wlec w nieskończoność. Byliśmy zdani na ludzi, a ich tempo pracy... sami wiecie.
Oprócz zamku dorobiłem się jeszcze jednego. W przeciągu tego pół roku przyjąłem do rodziny 43 wampiry. 8 kobiet i 35 mężczyzn. Moja rodzina liczyła teraz 52 osoby.
W przyszłym tygodniu zostaną przywiezione meble które z Marco przez ostatni miesiąc zamawialiśmy. Zamek zaczynał przypominać miejsce w którym da się mieszkać. Dodatkowo zaskoczył mnie fakt, że członkowie innych rodów przyjeżdżali do nas z pomocą.
-Jedziemy z Sylvią i Oktawią po materiały.
Słowa wampirzycy oderwały mnie od moich myśli. Popatrzyłem na nią z życzliwością. Martha i jej mąż Robert mieli kłopoty. Wdali się w układy z szajką z którą rozprawiliśmy się dwa miesiące temu. Od razu spodobali mi się i jak się okazało, decyzja by przyjąć ich do rodziny nie była błędem. Martha umiała zadbać o wszystko, a Robert? Nie było rzeczy której by nie dopilnował, czy nie umiał zrobić.
Pod koniec 1920 roku cały zamek wraz z przylegającymi do niego budynkami i solidnym murem był gotowy. Nie licząc mebli które wybieraliśmy z Marco, urządzaniem wnętrz zajęły się kobiety.
-Jak nazwiesz to straszydło?
Roześmiałem się. Marco uparcie nazywał zamek straszydłem.
-Nest.
-Gniazdo?- w głosie przyjaciela zabrzmiało zdziwienie.
-Tak.- potwierdziłem z powagą.- Wampirze gniazdo.
-Wiesz, że masz nie po kolei w głowie?- mruknął z niechęcią.
Nie przeszkadzało mi jego zrzędzenie. Był perfekcyjnym wojownikiem, nigdy nie zawodził... powierzyłbym mu własne życie i... był moim przyjacielem.
CZYTASZ
Bestia 8.
VampireCo trzeba zrobić by zostać wampirem? Może na to pytanie będzie umiał odpowiedzieć nam bohater tej historii? Przekonajcie się sami. Zapraszam.