7. Rodzina

214 23 1
                                    

~ Rodzina ~

Od dwóch tygodni karczowaliśmy szczyt wzgórza i drogę w dół. Wycinka była już prawie skończona, wystarczyło jeszcze tylko poskładać ostatnie bale. 

-Ty poważnie mówiłeś o tym zamku?- pytanie Marco było bardzo ostrożne. 

Roześmiałem się.

-Poważnie.

-A niby skąd weźmiesz cegły?- tym razem nie udało mu się ukryć niechęci.

-Tamte skały- wskazałem ręką.- będą w sam raz.

Jak wygląda budowa zamku? Mozolnie. Do tego doliczcie ciągłe zrzędzenie Marco...

-Po cholerę ci takie wielkie zamczysko!- warczał, wściekle przerzucając kolejne odłamki skalne. 

-Będę miał dużą rodzinę.- odparłem niezrażony.- Na parterze będzie hol, salon, kuchnia, jadalnia no i oczywiście biblioteka i mój gabinet.

-To, to ustrojstwo będzie piętrowe?!

Tego było chyba trochę za dużo dla niego. 

-U góry będą prywatne pokoje domowników i gościnne.- dodałem.- Zachodnie skrzydło dla was, wschodnie dla mnie.

-Dość!- wyglądało na to, że Marco naprawdę zaczyna być zły.- Parter, piętro, gabinet, wschodnie skrzydło...

Zabawne było słuchać jak idzie i ze złością przedrzeźnia mnie! 

Na jesień zamek był już gotowy. Budowaliśmy go całe pół roku. Jeżeli samo stawianie budynków nie trwało zbyt długo, to już sprawy wykończeniowe wydawały się wlec w nieskończoność. Byliśmy zdani na ludzi, a ich tempo pracy... sami wiecie. 

Oprócz zamku dorobiłem się jeszcze jednego. W przeciągu tego pół roku przyjąłem do rodziny 43 wampiry. 8 kobiet i 35 mężczyzn. Moja rodzina liczyła teraz 52 osoby. 

W przyszłym tygodniu zostaną przywiezione meble które z Marco przez ostatni miesiąc zamawialiśmy. Zamek zaczynał przypominać miejsce w którym da się mieszkać. Dodatkowo zaskoczył mnie fakt, że członkowie innych rodów przyjeżdżali do nas z pomocą. 

-Jedziemy z Sylvią i Oktawią po materiały.

Słowa wampirzycy oderwały mnie od moich myśli. Popatrzyłem na nią z życzliwością. Martha i jej mąż Robert mieli kłopoty. Wdali się w układy z szajką z którą rozprawiliśmy się dwa miesiące temu. Od razu spodobali mi się i jak się okazało, decyzja by przyjąć ich do rodziny nie była błędem. Martha umiała zadbać o wszystko, a Robert? Nie było rzeczy której by nie dopilnował, czy nie umiał zrobić. 

Pod koniec 1920 roku cały zamek wraz z przylegającymi do niego budynkami i solidnym murem był gotowy. Nie licząc mebli które wybieraliśmy z Marco, urządzaniem wnętrz zajęły się kobiety. 

-Jak nazwiesz to straszydło?

Roześmiałem się. Marco uparcie nazywał zamek straszydłem. 

-Nest.

-Gniazdo?- w głosie przyjaciela zabrzmiało zdziwienie. 

-Tak.- potwierdziłem z powagą.- Wampirze gniazdo.

-Wiesz, że masz nie po kolei w głowie?- mruknął z niechęcią.

Nie przeszkadzało mi jego zrzędzenie. Był perfekcyjnym wojownikiem, nigdy nie zawodził... powierzyłbym mu własne życie i... był moim przyjacielem. 

Bestia 8.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz