~ Pragnienie ~
Z niecierpliwością czekałem na dziedzińcu. Marco przezornie nie komentował mojej „niecierpliwości", ale patrzył na mnie z rozbawieniem i kręcił głową. Z konsternacją zauważyłem, że z domu wychodzi Rani. Jeszcze zanim ją zobaczyłem napłynęły do mnie niechciane uczucia.
Dla odmiany ubrana była w strojną oliwkową suknię, a włosy wysoko upięte odsłaniały ramiona i szyję...
Niechętnie odwróciłem wzrok i skupiłem go na bramie.
Rżenie koni.
Niecierpliwość i oczekiwanie... ale nie moje.
Przy głośnym stukocie kopyt na dziedziniec wjechało pięciu konnych.
Julian, Samuel, Tomas, Jim i... Hope.
Co pamiętam z powitania? Nic.
Wszystko przesłoniły mi ogromne brązowe oczy, nieśmiałe uczucie radości i pożądania, które otulały mnie.
-Muszę ci pogratulować domu.- głos Juliana był rozbawiony, a przy tym patrzył na mnie tak...
Cholera! Ten stary szczwany lis znowu „grzebał" mi w głowie! Popatrzyłem na niego spod oka i posłałem mu solidne ostrzeżenie. Nie był już moim szefem i stanowczo nie podobało mi się jego zachowanie.
W oczach starego wampira zamiast strachu odbiła się jeszcze większa wesołość, chociaż głos miał spokojny i wielce domyślny.
-Jutro o tym porozmawiamy, a teraz pora na odpoczynek.
Z żalem popatrzyłem na Hope. Przez cały wieczór nie zamieniliśmy ze sobą ani jednego słowa, a fakt, że towarzystwa dotrzymywała jej Rani, doprowadzał mnie do szaleństwa.
I wreszcie Hope popatrzyła na mnie. Nie ukradkiem, ale prosto, otwarcie z pytaniem w oczach.
Wszystko ucichło.
Jak w transie usłyszałem swój głos.
-Martho przenieś rzeczy Hope do mojej sypialni.
Nie wiem jak wszyscy zareagowali na moje słowa, bo zwyczajnie nie patrzyłem na nich, a ogrom pożądania jaki napłynął do mnie od Hope sprawił mi fizyczny ból.
Stojąc przed nią podałem jej ramię.
Boże, już zapomniałem jaka jest śliczna i drobniutka! Sięgała mi ledwie piersi!
Całą drogę do sypialni pokonaliśmy w milczeniu. Wchodząc do środka z uśmiechem zauważyłem podróżną torbę Hope... Martha uwinęła się w mgnieniu oka!
-Nie powinieneś był wyjeżdżać z dworu.
Słowa Hope przepełnione były bólem rozstania. Wiedziałem już, że oprócz pożądania darzy mnie również miłością. Nie potrafiłem wzbudzić w sobie tego uczucia, ale bardzo ją lubiłem i szanowałem.
-Nie powinienem zostawiać cię tam.
Wampirzyca w odpowiedzi przylgnęła do mojego ciała. Musiałem ją postawić na łóżku by nasze twarze znalazły się na wprost siebie.
Wszystko rozegrało się błyskawicznie. Trzask rozdzieranych ubrań i jej rozkoszna miękkość pode mną. Wszystko uleciało mi z głowy pozostawiając tylko upojenie jej zapachem, głosem, smakiem. Godzina za godziną aż do białego rana.
-Zostaniesz ze mną?- zadając to pytanie uważnie obserwowałem twarz wampirzycy. Jej oczy w lot rozbłysły snopem czerwonych iskier.- Nie mogę ci obiecać, że pokocham cię, ale...
CZYTASZ
Bestia 8.
VampireCo trzeba zrobić by zostać wampirem? Może na to pytanie będzie umiał odpowiedzieć nam bohater tej historii? Przekonajcie się sami. Zapraszam.