8. Pragnienie

204 21 0
                                    

~ Pragnienie ~

Z niecierpliwością czekałem na dziedzińcu. Marco przezornie nie komentował mojej „niecierpliwości", ale patrzył na mnie z rozbawieniem i kręcił głową. Z konsternacją zauważyłem, że z domu wychodzi Rani. Jeszcze zanim ją zobaczyłem napłynęły do mnie niechciane uczucia.

Dla odmiany ubrana była w strojną oliwkową suknię, a włosy wysoko upięte odsłaniały ramiona i szyję...

Niechętnie odwróciłem wzrok i skupiłem go na bramie.

Rżenie koni.

Niecierpliwość i oczekiwanie... ale nie moje.

Przy głośnym stukocie kopyt na dziedziniec wjechało pięciu konnych.

Julian, Samuel, Tomas, Jim i... Hope.

Co pamiętam z powitania? Nic.

Wszystko przesłoniły mi ogromne brązowe oczy, nieśmiałe uczucie radości i pożądania, które otulały mnie.

-Muszę ci pogratulować domu.- głos Juliana był rozbawiony, a przy tym patrzył na mnie tak...

Cholera! Ten stary szczwany lis znowu „grzebał" mi w głowie! Popatrzyłem na niego spod oka i posłałem mu solidne ostrzeżenie. Nie był już moim szefem i stanowczo nie podobało mi się jego zachowanie.

W oczach starego wampira zamiast strachu odbiła się jeszcze większa wesołość, chociaż głos miał spokojny i wielce domyślny.

-Jutro o tym porozmawiamy, a teraz pora na odpoczynek.

Z żalem popatrzyłem na Hope. Przez cały wieczór nie zamieniliśmy ze sobą ani jednego słowa, a fakt, że towarzystwa dotrzymywała jej Rani, doprowadzał mnie do szaleństwa.

I wreszcie Hope popatrzyła na mnie. Nie ukradkiem, ale prosto, otwarcie z pytaniem w oczach.

Wszystko ucichło.

Jak w transie usłyszałem swój głos.

-Martho przenieś rzeczy Hope do mojej sypialni.

Nie wiem jak wszyscy zareagowali na moje słowa, bo zwyczajnie nie patrzyłem na nich, a ogrom pożądania jaki napłynął do mnie od Hope sprawił mi fizyczny ból.

Stojąc przed nią podałem jej ramię.

Boże, już zapomniałem jaka jest śliczna i drobniutka! Sięgała mi ledwie piersi!

Całą drogę do sypialni pokonaliśmy w milczeniu. Wchodząc do środka z uśmiechem zauważyłem podróżną torbę Hope... Martha uwinęła się w mgnieniu oka!

-Nie powinieneś był wyjeżdżać z dworu.

Słowa Hope przepełnione były bólem rozstania. Wiedziałem już, że oprócz pożądania darzy mnie również miłością. Nie potrafiłem wzbudzić w sobie tego uczucia, ale bardzo ją lubiłem i szanowałem.

-Nie powinienem zostawiać cię tam.

Wampirzyca w odpowiedzi przylgnęła do mojego ciała. Musiałem ją postawić na łóżku by nasze twarze znalazły się na wprost siebie.

Wszystko rozegrało się błyskawicznie. Trzask rozdzieranych ubrań i jej rozkoszna miękkość pode mną. Wszystko uleciało mi z głowy pozostawiając tylko upojenie jej zapachem, głosem, smakiem. Godzina za godziną aż do białego rana.

-Zostaniesz ze mną?- zadając to pytanie uważnie obserwowałem twarz wampirzycy. Jej oczy w lot rozbłysły snopem czerwonych iskier.- Nie mogę ci obiecać, że pokocham cię, ale...

Bestia 8.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz